pięćdziesiąt cztery
❀
Peggy: Spóźniłeś się.
Steve *pokazując zniszczony telefon*: Nie mogłem zadzwonic po transport.
Bucky *w myślach*: Wyglądają jakby chcieli się pocałować. Czy oni chcą się pocałować? O mój Boże. Oni chcą się pocałować.
Bucky: HEJ!
Bucky *w myślach*: moment, czy ja powiedziałem to na głos? O nie. Powiedziałem to na głos. Wszyscy się gapią.
Bucky: Niech żyje Kapitan Ameryka!
Bucky *w myślach*: Cholera. Było blisko. Nieźle to uratowałeś, Barnes. Gratulacje. Nikt niczego nie podejrzewa.
❀
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top