Rozdział 37: Nie poddawaj się

Nath z przykrością i bólem patrzał na dwójkę wilków leżących przy martwym przyjacielu. Zbliżał się do nich, chociaż tak naprawdę nie chciał. To nie był koniec ich kłopotów.

Gdy był wystarczająco blisko poczuł na sobie ich wzrok. Był pełen smutku, żalu i nadziei.

– Nie znaleźliśmy go. – Odparł i widział jak ostatnie tlące się światło w ich oczach zaczyna przygasać. – David i Ethan dalej szukają. – Nie chciał im w tym momencie mówić o tym co poczuł Ethan.

Alfa spojrzał na Olivera.

Czy mogli powiedzieć, że wygrali? Wilki Warwick leżą martwe w różnych częściach lasu. Jednak jej samej również jeszcze nie znaleźli. Miał nadzieję, że Ethan i David znajdą Liama bez natknięcia się na nią.

A jeśli i ona jakimś cudem jest martwa to znaczy, że naprawdę zwyciężyli? Jako jedna z niewielu watah przerwali jej atak?

Nie. Nath uważał to za kompletną porażkę. Stracili jednego, być może dwa, wilki. Byli daleko od domu, a ich przyjaciel opuścił ich na zawsze.

– Zabierzmy go do domu. – Powiedział cicho.

Nathan z Joelem zaczęli szukać większych gałęzi i małych drzew. Udało im się stworzyć prowizoryczne nosze. Przepchnęli na nie ciało przyjaciela. Para chwyciła za pnie dwóch mniejszych drzew, które stanowiły bazę całej konstrukcji i zaczęły ciągnąć.

Zapowiadała się długa, powolna i niełatwa podróż. Lecz nikt nie zamierzał narzekać. Wszyscy musieli wrócić do domu.

Gdy dotarli na miejsce był już późny ranek.

– Jak się czujesz? – Alfa spytał swojego partnera.

– A jak mam się czuć?! – Warknął w pierwszej chwili. – Żyje. – Dodał dużo pokorniej.

Przez chwilę karmelowy wilk patrzał na leżącego nieruchomo brązowego wilka.

– Oh, Nath. – Załkał i wtulił się w ciało partnera.

Oboje czuli niewyobrażalny ból w sercu. Starszy patrzał na Leviego, który przez cały czas trwał przy przyjacielu. Nie wyglądał za dobrze. Zdawał sobie sprawę, że czuje się gorzej niż wygląda.

– Levi. – Chciał zwrócić jego uwagę.

Młody wilk z trudem odwrócił wzrok od przyjaciela.

– To nie twoja wina.

– Byliśmy we dwójkę. Powinienem go bronić. – Wytykał sobie.

– Mieliście silnego przeciwnika.

– Było dwóch na jednego.

– To niczego nie zmieniało w tym wypadku. Nie wierzę w to, żebyś próbował uciekać ratując się. Walczyliście razem do końca. Nie jesteś winny temu co się stało. – Zapewniał go. – On nie chciałby, żebyś się obwiniał.

Nie chciał by Levi żył z przekonaniem, że śmierć Olivera jest jego winą. Nie był temu winny.

Po wielogodzinnych poszukiwaniach i przeczesania kilometrów kwadratowych lasu Ethan i David nie mogli się pochwalić żadnym nowym sukcesem. Nie byli ani kroku bliżej do odnalezienia Liama.

Srebrny wilk chodził z nosem przy ziemi jak zaczarowany. A do Davida powoli docierała okrutna prawda. Stracili dwójkę wilków. Dotychczas wypierał to z siebie, żyjąc nadzieją na odnalezienie Liama.

Gdy ona uciekła, pozostał tylko ból po stracie najmłodszego członka watahy, jak i tego, bardziej mu bliższego, z którym dzielił przez chwilę wspólną, intymną historię.

– Wracajmy. – Odezwał się młodszy beznamiętnym tonem.

– Nie. – Ethan pokręcił łbem. – Przecież on musiał gdzieś pójść. Przecież go tu nie ma. Nie mógł tak po prostu zniknąć. W którąś stronę musiał przecież pójść zostawiają po sobie jakikolwiek ślad.

Trop Liama i Warwick w pewnym momencie po prostu się urywał. Przecież nie mogli wyparować.

– Ethan. Wracajmy. Trzeba pożegnać Olivera. – I Liama, ale tego nie odważył się powiedzieć na głos. – Później tu wrócisz, jeśli tak bardzo tego chcesz. Ktoś na pewno przyjdzie tu ci pomóc. Węszymy już od kilku godzin. Potrzebujemy odpoczynku. Może dlatego nie umiemy niczego znaleźć. – Starał się przemówić mu do wątpliwego rozsądku.

Białoszary wilk nie chciał się zgodzić. Uniósł łeb wyjąc przeciągle. Jednak odpowiedziała mu cisza. Zawył ponownie.

– Pożegnajmy Olivera, odpocznij i dalej go szukaj. Nikt ci nie każe z tego rezygnować. Po prostu daj sobie chwilę na nabranie sił.

Niechętnie, lecz ostatecznie Ethan ruszył za młodszym od siebie wilkiem. David prowadził ich do domu, a starszy nie przestawał się rozglądać, węszyć i co jakiś czas próbować nawoływać Liama.

Niemal w południe dotarli na miejsce. Wszyscy znajdowali się na zewnątrz. Levi leżał przy martwym przyjacielu, a Nath i Joel zajmowali miejsce nieopodal. Widząc ich wszyscy podnieśli się niespokojnie.

David pokiwał głową na boki.

– Nie znaleźliśmy go. – Sprostował starszy.

Nie chciał by myśleli, że znaleźli go martwego. Problem był w tym, że nigdzie go nie było.

– Nie było go? – Alfa wyraźnie się zdziwił. – W... obojętnie jakim stanie.

– Nigdzie go nie ma. Przez cały ten czas szukaliśmy go, tropiliśmy. Ślad nagle się urywa.

– A co z Warwick?

– Tak samo.

Wszyscy wydawali się być nieco zdziwieni i zdezorientowani. Jeśli młodszy nie przeżył spotkania z starą wilczycą, to powinni znaleźć jego ciało. Jeśli żył... Również powinni go znaleźć.

Niezależnie od tego jak skończył Liam, powinni znaleźć jego ciało – żywe lub martwe. Lecz nie mieli niczego.

– Nie rozumiem tego. – Westchnął ciężko.

Nathan przez długi czas milczał zastanawiając się co powinien powiedzieć. Nie chciał dawać mu fałszywej nadziei. To byłoby okrutne z jego strony. Ciężko było im przyjąć jakiekolwiek stanowisko.

Było trochę jak z kotem Schrödingera. Liam był jednocześnie martwy i żywy. Nie dowiedzą się jaka jest prawda, dopóki go nie znajdą.

– Później pójdziemy wszyscy. Przeszukamy lasy jeszcze raz. – Odparł w końcu brązowy wilk.

Ethan spojrzał w stronę Oliviera. Już dawno nie stracił znajomego wilka. I było mu bardziej smutno niż by przypuszczał. Spędzili razem niemal trzydzieści lat. Naprawdę nie spodziewał się na taki koniec ich znajomości.

– Był dobrym wilkiem. To wielka strata. – Mówił szczerze. – Jak się czujecie? – Spytał, patrząc na wszystkich pozostałych.

– Żyjemy. – Podsumował Nathan, korzystając z wcześniejszych słów swojego partnera.

Każdy z nich odniósł rany. Mniejsze bądź większe lecz nie zagrażające życiu. Wszyscy będą dochodzić do siebie przez kilka najbliższych dni.

Wilki zajęły się pożegnaniem towarzysza dopóki było jeszcze jasno. W lesie w pobliżu domu zaczęli kopać dół, w którym miał spocząć.

Kopali jako wilki. Nikt nie miał siły przemieniać się w człowieka. Nie widzieli takiej potrzeby.

Każdy po kolei mówił kilka słów od siebie na temat Oliviera. Miłe wspomnienia zdawały się być w tej chwili torturą. Levi przez długi czas milczał, nie wiedząc co powiedzieć. Było tyle rzeczy, które planowali razem zrobić. Nie mógł uwierzyć, że już więcej z nim nie porozmawia, nie usłyszy jego śmiechu, nie odwalą jakiejś głupoty zbierając na koniec burę od Nathana.

– Zostawiłeś nas zdecydowanie za szybko. Będę tęsknił. – Powiedział w końcu, a jego oczy zaszły łzami.

Na sam koniec wataha wspólnie zawyła. Wznosili do góry łby żegnając przyjaciela przeciągłym wyciem, mając nadzieję, że tam dokąd się udał zazna spokoju.

Gdy ziemia zakrywał martwe wilcze ciało wataha przez chwilę stała milcząc. Każdy z nich pogrążył się we własnych rozmyślaniach.

– Idę szukać Liama. – Ethan przerwał ciszę, kierując się w stronę, gdzie ostatni raz czuł partnera.

– Idę z tobą. – Zaoferował się David.

– Ja również. – Odparł Nathan.

– I ja. – Joel nie zamierzał się poddawać i również chciał pomóc odnaleźć najmłodszego.

Milczeli czekając na Leviego. Nikt nie zamierzał go zmuszać do pójścia z nimi na poszukiwania. Widzieli jak bardzo cierpiał.

– Idę z wami. Trzeba go znaleźć. Może potrzebuje pomocy. – Odezwał się w końcu.

Wolał się czymś zająć. Czymś pożytecznym. Gdyby został sam nie umiałby przestać zadręczać się myślami odnośnie tego co się stało.

Cała wataha opuściła swoje terytorium. W pierwszej kolejności skierowali się w najbliższe miejsce, gdzie było czuć trop Liama. Był to fragment lasu jeszcze przed wodospadem.

Następnie Ethan i David kierowali pozostałych śladem, który odkryli. Każdy jednak rozglądał się i węszył, szukając jakiegoś tropu, który mógł zostać przeoczony.

Dotarli do miejsca, w którym Liam najprawdopodobniej wydostał się z lodowatego potoku.

Nathan nie chciał dzielić się swoimi spostrzeżeniami na głos. Jednak można było założyć, że już wpadając do potoku Liam miał na sobie rany odniesione podczas walki z Warwick. Dodając do tego niekontrolowany spływ w lodowatej wodzie zakończony upadkiem z kilkunastometrowego wodospadu, nie wróżyło to niczego dobrego.

Szli dalszym tropem. Nikt z watahy nie wyczuł żadnego innego zapachu, którego dwójka wilków wcześniej by nie wyczuła.

Zapach Liama unosił się kilkanaście metrów po jednej i drugiej stronie drogi przecinającej las. Nie dawał żadnej poszlaki, w którą stronę mógł się udać. Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że z każdą mijaną godziną zapach był coraz słabszy, a wiatr coraz bardziej go znosił.

Nie mogli znaleźć świeższego tropu niż ten, który donikąd nie prowadził.

Z każdą chwilą wilki były coraz bardziej sfrustrowane. Liam i Warwick przecięli drogę, biegli dalej w las i ślad się urywa.

– To donikąd nie prowadzi. – Warknął Nathan. –Przeszukajmy może po prostu las w okolicy. Zwracajcie uwagę na każdy szczegół i zapach.

Alfa miał zamiar znaleźć jakikolwiek ślad należący do najmłodszego członka watahy. Chociażby miałaby to jakakolwiek kość czy kawałek sierści. Cokolwiek dającego im odpowiedź na to co się stało.

– Uważajcie na siebie. Nie mamy pewności co się stało z Warwick.

Jej również nie było. Nawet jeśli miała coś wspólnego z zniknięciem młodszego, to przecież powinna pozostawić jakiś ślad po sobie. Przecież nagle oboje nie wyparowali.

Wilki zaczęły przeszukiwać każdy fragment pobliskich lasów. Mijały kolejne godziny, a poszukiwania były równie bezowocne co dotychczas.

W końcu, gdy nastała noc Nathan zwołał wszystkich do siebie.

– To nie ma sensu. Wracajmy. Odpocznijmy.

– Nie. – Zaprzeczył stanowczo Ethan.

– To nie ma sensu. Donikąd to nie prowadzi, a wszyscy jesteśmy coraz bardziej zmęczeni. Każdy jest ranny, jesteśmy na nogach już ponad dobę. Nie uda nam się go znaleźć, jeśli wcześniej padniemy ze zmęczenia. – Mówił twardo, próbując go przekonać. – Odpocznijmy, prześpijmy się i zacznijmy poszukiwania jeszcze raz.

– Nie. – Pokręcił głową Ethan.

Nie mógł przerwać. Nie mógł pozwolić by to uczucie, które starał się tłumić, ten ból, doszedł do głosu. Nie zniesie tego. Ulegnie i pozwoli sobie pomyśleć, że jednak Liam mógł tego nie przeżyć. A przecież on go znajdzie. Potrzebuje jeszcze tylko trochę czasu.

– Ethan. – Przyjaciel starał się go sprowadzić na ziemię. – Nie każemy ci zaprzestawać poszukiwań. Daj nam odpocząć. Pomożemy ci. Ale potrzebujemy chwili snu. Ty również. Wrócimy do tego skupieni i uważni.

Białoszary wilk w końcu odpuścił. Nie mógł zaprzeczyć, że był zmęczony. Niemal nie czuł bólu spowodowanego obniesionymi ranami, co nie znaczyło, że tego bólu i ran nie było. Po prostu ta dziura w klatce piersiowej, w której powinno być jego serce zaślepiało wszystko inne.

Cała piątka udała się z powrotem do domu by odpocząć. W tym stanie nie mogli prowadzić efektywnych poszukiwań.

Będąc w domu nikt nie przemienił się w człowieka. Chociaż przemiany były dla nich już bezbolesne to w obecnym stanie każdy odczuwałby ból, a rany dokuczałyby jeszcze bardziej.

Każdy z nich położył się w swoim łóżku. Chociaż byli przemęczenie, to nie mogli zasnąć. W ich głowach szalała istna burza. Przeżywali i analizowali wszystko co miało miejsce. Myśleli co mogli zrobić lepiej.

Levi przepłakał najbliższe dwie godziny nim w końcu udało mu się usnąć. David przepłakał trzy godziny nim bezwiednie zamknął oczy i pogrążył się we śnie. Nathan i Joel zasnęli po godzinie, lecz senna kraina do której trafili nie pozwała im odpocząć.

Ethan przez długi czas nie mógł zmrużyć oka. Przez jakiś czas starając się odwrócić uwagę od Liama, wspominał Oliviera, a gdy skończył jego myśli były całkowicie skupione na młodszym.

Delektował się zapachem, który wyczuwał w ich wspólnym pokoju. Wpatrywał się w miejsce na łóżku, które zazwyczaj zajmował młodszy i zastanawiał się, dlaczego go tu nie ma. Przecież jeszcze wczorajszego ranka leżeli tutaj, a on informował go o śniegu za oknem, na który ten ucieszył się jak mały szczeniak.

Ethan nie miał pojęcia czy w ogóle zmrużył oczy. Jeśli tak, to sen nie był ani trochę regenerujący. Nie przyniósł mu odpoczynku. Był równie zmęczony co wcześniej i jego myśli mogły jedynie skupiać się na odnalezieniu jego drugiej połówki.

Wolał rzucić się w wir poszukiwań niż dopuścić do głosu myśl, że pustka którą czuł jest prawdziwa i szukają jedynie jego szczątków.

____________________________________

Kto z was uronił łezkę? Bardzo was przepraszam, za taką końcówkę roku.

Ethan w końcu znajdzie jakiś... nowy ślad Liama? Czy w końcu pozna odpowiedź na to co się stało?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top