Rozdział 11: Sam jesteś uroczy

Levi nie wiedział jak Nath mógł na to pozwolić. Odwaliło mu na stare lata? Jednak to nadal był jego alfa, więc nie za bardzo miał jak protestować. Wraz z Joelem powiedzieli, co mieliśmy do powiedzenia, lecz to i tak nie przyniosło oczekiwanych efektów.

Gdy drzwi pokoju Ethana zamknęły się za młodszym, Levi wstrzymał oddech. Wszyscy zamilkli, jakby wyczekując krzyku Liama, który wzywałby pomocy. Przecież nikt poza samym alfą, który tam od czasu do czasu sprzątał i oczywiście właścicielem pokoju, tam nie wchodził.

– To w co teraz gramy? – Spytał się Nathan.

No tak, nie wszyscy przejmowali się losem najmłodszego, który miał skończyć jako kolacja. W ten sposób chciał się pozbyć kolejnej gęby do wykarmienia i ochrony? Nie, Nathan taki nie jest.

Wszyscy wrócili do przerwanych zajęć. Levi jednak nie mógł całkowicie zapomnieć, gdzie teraz jest jego przyjaciel. Przecież nie dawał znaku życia chyba od pięciu minut! A co, jeśli Ethan już go... Nie! Levi, ogarnij się!

Jednak on nadal nie umiał spokojnie wysiedzieć. W końcu chwycił telefon, po czym zaczął pisać wiadomość do chłopaka, z pytaniem czy jeszcze żyje. Niemal jęknął smutno, kiedy poczuł wibracje, tuż koło siebie. Zostawił telefon... I co teraz? Co, jeśli Ethan go tam przetrzymuje z zakneblowanymi ustami i Liam nie ma nawet jak wezwać pomocy?

Jeśli on w ciągu maksymalnie pół godziny stamtąd nie wyjdzie, to Levi wykończy się psychicznie albo zacznie organizować ekipę ratunkową, która odbije chłopaka z łap wilka.

Ethan natomiast nie pamiętał, kiedy ostatni raz się tak stresował. Dobra, teraz albo nigdy. Miał nadzieję, że po tym wszystkim będzie lepiej. Jednak nie mógł się przemóc by poprosić go o odwrócenie się. Stał, wpatrując się w tył jego pleców. Był wyższy od niego kilka dobrych centymetrów. Zdążył o tym zapomnieć o tym szczególe.

– Możesz się odwrócić. – Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz jego głos brzmiał równie niepewnie.

Spoglądał na chłopaka, obawiając się jego reakcji. Z każdą chwilą coraz bardziej utwierdzał się w myśli, że jednak mógł tego nie robić i zostawić wszystko jak jest. Zaniepokoił się, widząc jego minę.

– I jak? – Spytał z słabym uśmiechem.

Dlaczego tak bardzo zależało mu na jego opinii?!

– Bielizna? – Jego wzrok uciekł nieco w dół. – Przygotowałeś się.

– Można tak powiedzieć. – Odparł.

Chłopak zbliżył się do niego. Serce waliło mu jak szalone. Stał, obserwując uważnie młodszego, sam nie wiedząc co teraz ze sobą począć. Widziałem jak jego oczy oglądają go od stóp do głów, po czym na jego policzkach pojawiła się czerwień, co było na swój sposób urocze.

– Nie jest ci zimno? – Powiedział, uciekając ode niego wzrokiem. – Może się ubierzesz?

Może i jako wilk chodził cały czas w pewien sposób nagi, jednak jako człowiek nawet mając na sobie bieliznę, nie czuł się zbyt swobodnie. Wiedział, że ludzie noszą na sobie ubrania, a golizna nie jest akceptowana. Przynajmniej nie publicznie.

Podszedł do szafy, spoglądając na jej zawartość. Kiedyś Nathan zaopatrzył ją nieco, na wypadek, gdyby kiedyś jednak postanowił się zmienić w człowieka. Było to dawno temu i patrząc na to wszystko, wiedział, że teraz nosi się nieco inne rzeczy. No cóż, trzeba doceniać, że cokolwiek w niej jest.

Włożył na siebie krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawem. W pokoju było całkiem ciepło. Będąc już ubranym, odwróciłem się do Liama. Chłopak siedział na brzegu łóżka, spoglądając na niego ukradkiem, czego chyba sądził, że nie zauważę. Ethan dosiał się do niego.

– Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłeś. – Młodszy odezwał się jako pierwszy.

– Ja siebie też.

– Jesteś niższy niż zakładałem. – Zaśmiał się krótko.

– Ej!

– Ogólnie wyglądasz inaczej niż przypuszczałem.

Natychmiast przeniósł na niego swój wzrok.

– Lepiej. – Uspokoił starszego.

Między mężczyznami zapadła cisza. Ethan nie wiedział co powiedzieć. Nie było to nazbyt niezręczne, lecz nie mógł powiedzieć, że czuł się swobodnie. Jak był wilkiem takie momenty się im nie zdarzały.

Dla Liama ta cisza również była dziwna. Ethan zrobił się dziwnie milczący, chociaż po chwili się zreflektował, że zawsze taki był. To on przeważnie wciągał go w rozmowy.

Teraz jednak był w zbyt dużym szoku, by się odezwać. Przecież on siedział tu z nim. W ludzkiej skórze! Nie srebrny wilk tylko przystojny mężczyzna o ciemnobrązowych włosach i hipnotyzujących, bursztynowych oczach.

– Jak się czujesz jako człowiek? – Liam w końcu odzyskał głos.

– Dziwnie. Niepewnie. Jako wilk, wiedziałem, że nic mi nie grozi. Teraz ta pewność znikła.

Na twarzy Liama pojawił się przebiegły uśmieszek. Starając się za dużo nie myśleć, rzucił się na niego i przygważdżając go do łóżka.

– Czujesz się bezbronny? – Powiedział brunet, wisząc nad starszym.

Nie zdążył w żaden sposób zareagować. Ich role się nagle uległy odwróceniu.

– Nadal jestem silniejszy od ciebie. – Stwierdził zadowolony.

Liam wstrzymał oddech. Bał się jakkolwiek poruszyć, by przez przypadek nie otrzeć się kroczem o jego nogę, która znajdowała się niedaleko. Ethan chyba w końcu również załapał niezręczność i dwuznaczność tej sytuacji, lecz to nie powstrzymał młodszego do zjechaniem wzrokiem na jego pełne usta. One zdawały się go wołać.

– Uprawiałeś już seks? – Po chwili ugryzł się w język za wypowiedzenie tego pytania na głos i to w dodatku w takich okolicznościach. – Nie o to mi chodziło... To znaczy...

– No jasne, że tak. – Odparł marszcząc brwi i przenosząc się do siadu. – Wyobrażasz sobie, żeby przez półtora wieku żyć w celibacie? Oczywiście tylko jako wilk. – W końcu sprecyzował odpowiedź na jego pytanie.

Liam nadal leżał spoglądając na niego. W sumie takiej odpowiedzi właśnie się spodziewał. Zamknął oczy, zakładając ręce za głowę. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy poczuł jego palce, poprawiające jego włosy. Otworzył oczy szybko chwytając za nadgarstek starszego.

– Masz uroczo małe dłonie. – Stwierdziłem, patrząc na tą malutką łapkę.

– Sam jesteś uroczy. – Warknął. – Nie to miałem na myśli... – Po chwili się poprawił.

– Uważasz, że jestem uroczy? – Teraz już Liam nie mógł powstrzymać zadowolonego uśmiechu. Puścił jego rękę, którą natychmiast zabrał. – Masz czysto w pokoju. – Postanowił zmienić temat.

– Pozwalam by Nat tu wchodził i posprzątał. Normalnie pewnie nawet nie miałbym się w teraz co ubrać, gdyby kiedyś nie wierzył w to, że się przemienię.

– Widział cię jako człowieka? – Dopytywał Liam ciekaw.

– Znamy się dość długo. Widział.

Leżąc, zaczęli rozmawiać na różne tematy. Tak jak wcześniej Ethan denerwował się na młodszego czy irytował jego pytaniami. To było na swój sposób uspokajające w obliczu tej niecodziennej sytuacji.

Liam starał się dowiedzieć o nim czegoś więcej, lecz starszy nie był zbyt wylewny w odpowiedziach. Z każdą chwilą dowiadywał się jednak, jak jego wiedza na temat ludzkiego życia – świata, w którym żyłem na co dzień – jest dość niewielka, lecz nie zerowa.

– W sumie sądziłem, że będziesz bardziej niedoinformowany.

– Nie bierz mnie za idiotę! – Oburzył się. – Dużo idzie się nauczyć i dowiedzieć, siedząc z tą bandą tutaj.

Ale tylko w teorii. Przecież niczego sam nigdy nie zobaczył, wielu rzeczy nie mógł doświadczyć. Liam zastanawiał się czy uda mu się go kiedyś namówić na opuszczenie lasu. Oczywiście, jeśli jeszcze przemieni się w człowieka, bo przypuszczał, że już jutro z powrotem będzie wilkiem.

Czas na rozmowach mijał w niesamowitym tempie. Za oknami było już czarno. Liam nie miał przy sobie telefonu by sprawdzić godzinę, lecz sądząc po kompletnej ciszy po drugiej stroni drzwi, musiało być już naprawdę późno.

– Zostaniesz jeszcze trochę jako człowiek? – Spytał, chcąc się upewnić, że zaraz się nie przemieni i nie pójdzie do swojego leża, by tam spędzić noc.

– Jeśli ty zostaniesz tu ze mną na noc.

Brunet uśmiechnął się nieśmiało. No to dzisiaj nocuje w tutaj. Na szczęście łóżko było ogromne, przez co na pewno każde z nich się pomieści i w dodatku wyśpi.

Jak na zawołanie młodszy ziewnął przeciągle, zasłaniając ręką usta.

– Idziemy spać? – Zaproponował starszy z lekkim uśmiechem.

Skinął głową. Nie był co prawda zmęczony, jednak nie miał nic przeciwko położeniu się już wygodnie pod kołdrą. Ethan jako pierwszy wybrał sobie miejsce, kładąc się na plecach. Wszystko fajnie, tylko...

– Muszę iść po piżamę.

– Nie wychodź. – Zaprotestował.

– Nie będę w tym spał!

– To weź sobie coś mojego. – Nie odpuszczał.

Normalnie nie zwracałby uwagi na jego prośby i zwyczajnie poszedł do pokoju, który dzieli z Levim, po coś wygodniejszego. Jednak za bardzo się obawiał, że gdy wróci, to zastanie tu jedynie białoszarego wilka.

– Ale jak się w nic nie wcisnę, krasnalu, to idę po swoje rzeczy.

Podszedł do szafy, szukając czegoś nieco większego. Ich wzrost różnił się o jakieś dziesięć centymetrów. Co prawda mógłbym spać w samej bieliźnie, ale po co kusić, zaśmiał się w duchu. Już dzisiaj wystarczająco dużo dwuznacznych sytuacji wywołali.

W końcu znalazł coś, w co się zmieścił. Liam zgasił światło, po czym wrócił na łóżko i wślizgnął się pod kołdrę, pod którą znajdował się już Ethan. Chłopak leżał z zamkniętymi oczami, wyglądając niemal jakby już spał.

– Ethan? – Spojrzał w jego stronę.

– Hm? – Burknął, nie otwierając oczu.

– Lubisz mnie?

– Ciebie? Jesteś bardziej irytujący od pcheł. Ciebie nie da się lubić.

A mu się wydaje, że jest troszeczkę inaczej.

– Miałeś kiedyś pchły?

Mężczyzna westchnął ciężko, przekręcając się na bok, odwracając się do niego tyłem. Młodszy przeniósł swój wzrok na sufit. Wiedział, że czeka go ciężka noc. Jego umysł tak łatwo nie odpuści zadręczania się myślami na temat człowieka leżącego obok niego. Człowieka, nie wilka.

Dlaczego on to właściwie zrobił? Przecież wcześniej tak się zapierał. Nawet nie pamiętał, kiedy ostatni raz się przemienił. Dlaczego teraz? Naiwnie zaczynał sądzić, że to z jego powodu.

Już nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. Może w ogóle nie powinien nad tym się tak zastanawiać. Ponownie spojrzałem na Ethana. Wyglądał jakby spał. Trochę mu zazdrościł. Przez tę panującą ciszę oraz półmrok w jego głowie zaczęły rodzić się naprawdę głupie pomysły.

Liam delikatnie przysunął się bliżej starszego, starając się mimo wszyscy zachować jakąś odległość między nimi. Zbliżył twarz bliżej jego karku, bo tylko do niego tak naprawdę miałem względny dostęp. Reszta poza głową, chowała się pod kołdrą.

Wziął kilka głębszych wdechów. Pachniał tak samo jak, gdy był wilkiem. Woń, która przywodziła na myśl las, w którym spędzał tyle czasu. Jednak w tym wszystkim była jeszcze jakaś dzika nuta, która wywoływała przyjemne ciepło w środku. Tak mogłoby pachnieć bezpieczeństwo, jak i jego przeciwieństwo.

Stwierdzając, że przecież i tak już nie mam nic do stracenia, bo pewnie Levi myśli, że dawno został pożarty, podniósł ostrożnie rękę i przełożył ją przez bok starszego, przybliżając się do jego pleców.

Niemal pisnął, kiedy poczuł jego uścisk na swoim nadgarstku. Ethan jednak szybko go puścił i zaczął odwracać się na plecy. Kiedy już znalazł się w tej pozycji, nie czekając Liam wtulił się w jego ciało.

– Eth. – Szepnął nieco przestraszony, zdając sobie sprawę, że w tym momencie mógł już przesadzić.

Liam odetchnął z ulgą, gdy poczuł jak ręka starszego niepewnie go obejmuje. Mając głowę opartą na jego torsie, mógł słyszeć jego serce, które w tej chwili biło równie szybko i mocno co jego.


Ethan otworzyłem lekko oczy, słysząc jak ktoś zatrzymuje się przy drzwiach jego pokoju oraz powoli naciska klamkę. Nieco odruchowo, wzmocnił uścisk na ramieniu chłopaka. Wpatrywał się prosto w postać, powoli zaglądającą na jego terytorium.

Nie spuszczałem wzroku z Nathana, u którego najpierw pojawiło się zdziwienie, a później delikatny uśmiech. Po chwili zamknął za sobą cicho drzwi. Mężczyzna się rozluźnił.

Spojrzał w stronę okna. Był już dzień. Nawet nie wie, kiedy zasnął, chociaż pamiętał, że od pewnego momentu miał z tym problemy. A konkretniej od tego, kiedy niemal już śpiąc, poczuł przytulającego się do niego Liama. Sam nie wie, dlaczego go wtedy nie odtrącił od siebie. Chyba nie pozwoliło mi na to jego przestraszone „Eth".

Tylko dlaczego go objął i dlaczego nadal to robi? Wie, że w tamtej chwili czuł, że tak powinien zrobić. Przecież ludzie tak robią, kiedy się bardzo lubią? Chociaż niby przyjaciele też tak robią. Tyle że przyjaciele raczej nie śpią razem w jednym łóżku.

Eh, już nic nie rozumiał. Może źle postąpił. Zachowania między wilkami były o wiele prostsze. Chociaż chyba również dużo bardziej spłycone. Widział na filmach, że jest wiele sposobów w jaki ludzie okazują sobie uczucia. U wilków było tego o wiele mniej.

Jednak będąc wilkiem mogłeś dawać innemu osobnikowi bardziej jasne sygnały, a u ludzi one się ze sobą mieszały. Albo on nie rozumiał jakiś różnic między nimi. Przecież przyjaciele zachowywali się między sobą podobnie jak pary. W dodatku to zawsze nie musiało tak samo wyglądać. Czasami ludzie zachowywali się wobec siebie życzliwie i delikatnie, a czasami przecież traktowali apodyktycznie i chłodno. I to wszystko dotyczyło zarówno znajomych jak i swoich partnerów. Jak to od siebie niby rozróżnić? Chociaż to wszystko widział jedynie na filmach.

Nathan całkowicie inaczej zachowywał się w stosunku do swojej wilczycy niż do reszty chłopaków. Ale widział kiedyś jak jakaś para zachowywała się względem siebie całkiem inaczej. To się jakoś zmienia z biegiem lat czy jak?

Jego intensywne przemyślenia przerwał wybudzający się chłopak. Liam poruszył się, otwierając ospale oczy. Odsunął się, spoglądając na przelotnie starszego. Na jego policzkach pojawiła się czerwień. Starszy nie miał stuprocentowej pewności z czego brała się ta reakcja. Wilkom nie czerwieni się futro! Chociaż wiedział, że to pewnego rodzaju zawstydzenie. To oznacza, że jednak nie powinni tak robić? Spać razem przytulani.

– I co teraz? – Spytał Liam.

– W pierwszej kolejności to się ode mnie odkleisz. – Zauważył Ethan.

Chłopak przekręcił się i po chwili leżał na brzuchu, nie spuszczając ze niego swoich oczu.

– A później? Śniadanie? Posiedzisz jeszcze z nami, prawda?

– Jako wilk? Jasne.

– Ethan. – Zwrócił mu uwagę. – Zostań jeszcze trochę jako człowiek.

– Nie chce im się tam tak pokazywać. – Zmarszczył brwi.

Już sobie wyobrażał ich reakcję. Nie ma mowy by im się tak pokazał.

– Proszę cię.

– Zobaczymy. – Wywrócił oczami.

– Przemieniaj się częściej w człowieka. Do twarzy ci z twarzą.

– Jeśli ty będziesz częściej przemieniał się w wilka.

– No to mamy umowę. – Odparł zadowolony.

Starszy skarcił się, mogąc lepiej to przemyśleć.

– W takim razie trzeba ci kupić coś porządniejszego, żebyś jakoś wyglądał.

– Źle wyglądam? – Uniósł brew.

– Nie! Znaczy... – Zaplątał się. – Teraz nosi się inne ciuchy. Zobaczysz, spodoba ci się.

– To przynajmniej masz za nie sam nie płacić, tylko weź od Nathana. Da ci je bez gadania.

Przecież za ubrania trzeba płacić. Nie będzie wydawał na niego pieniędzy. Z tego co kojarzył nie jest u niego aż tak dobrze z pieniędzmi.

– To co, idziemy zjeść z pozostałymi?

– Nie ma mowy!

– Ethan, nie bądź taki! – Podniósł się nieco chwytając nadgarstek starszego i ciągnąc za niego. Nie podobało mu się to. – No chodźmy. Jestem głodny i chce mi się siku.

– Zostaw mnie i idź sam. – Coraz bardziej tracił cierpliwość.

– Ethan, o co ci chodzi? To nie jest przecież nic wielkiego.

Zirytowany szarpnął ręką, chcąc wyrwać ją z jego uścisku. W połowie mu się udało. Ręka była wolna, jednak tym gestem pociągnął chłopaka w swoją stronę. Leżał teraz na nim, twarz mając znacznie za blisko jego

– Znowu doprowadziłeś do dwuznacznej sytuacji. – Szepnął młodszy, zwalając na Ethana całą winę.

– To ty zacząłeś, poza tym nie robię tego specjalnie.

– Nic nie szkodzi.

Widział jak wzrok młodszego ucieka w stronę jego ust. Był ciekaw o czym teraz myślał. Ethana w tej chwili nieco przytłaczała ilość różnych, niektórych sprzecznych ze sobą, emocji. Nie umiał tego do niczego dopasować. Część z nich nawet mu się podobała.

– Wstawaj. Trzeba cię w coś porządniejszego ubrać. Zobaczmy, co masz w szafie. – Powiedział Liam, wstając, uciekając ode niego i podchodząc do szafek.

Po chwili stronę starszego poleciały spodnie i koszulka.

– Wciskaj się w to i wychodzimy.

– Przebiorę się, ale nigdzie nie idę.

Szatyn wyszedł spod kołdry i zaczął zmieniać ubrania, które miał na sobie. I co, niby teraz wyglądał lepiej? W sumie bardziej przypominało to rzeczy, które teraz noszą chłopaki czy ludzie widziani przez niego w telewizji.

Ethan zaniepokoił się, kiedy Liam nagle zjawił się przy drzwiach. Otworzył je, wychodząc na zewnątrz. Chłopak patrzał na niego wyczekująco. On naprawdę uważał, że stąd wyjdzie.

– Wychodź. – Prosił.

– Ethan, dawaj tu do nas. – Usłyszał głos Nathan. – Nie wstydź się!

No tak, przecież on też wiedział i na pewno domyślał się co wyprawia najmłodszy. Ethanowi nie podobał się ten pomysł. Nie to, żeby kiedykolwiek przejmował się opinią innych, ale... Nie chciał tego zrobić.

Jednak może powinien im zaufać? Nathan jest jego jedynym przyjacielem, jeszcze nigdy nie chciał dla niego źle. A Liam? On jeszcze ani razu nie zrobił nic by przestał mu ufać.

Zrobił kilka kroków w stronę drzwi. Słyszał, że cała reszta znajduje się w salonie. Ucichli, zapewne nie słysząc skrobania pazurów po panelach, które przecież zawsze mu towarzyszyły.

Próbując zachować się jakby to wszystko nie robiło na nim takiego wrażenia, jak w rzeczywistości było, po prostu stamtąd wyszedł od razu udając się na swoją kanapę. Starał się nie patrzeć w stronę pozostałych, którzy trwali w niekomfortowym milczeniu.

Liam po części nie wierzył w to, że on wyszedł z tego pokoju jako człowiek. Trochę rozbawiły go miny chłopaków, którzy jakby oniemieli na jego widok. Tylko Nathan zdawał się być nawet zadowolony z tego widoku

– I ty nazywałeś mnie krasnalem, calinekczko?!

Ethan nie miałem pojęcia co to jest calineczka, ale jeszcze umiał poznać, kiedy ktoś go obraża. Podniósł się z sofy, spoglądając wściekłym wzrokiem na Davida. Ten karypel naprawdę nie mógł się powstrzymać, ale jeszcze tego pożałuje.

Liam zmarszczył brwi pod wpływem uwag Davida. Teraz w rzeczywistości się przekonał, że jak Ethan był chamski dla wszystkich poza mną i Nathanem, tak David był chamski tylko dla Ethana.

– No i co teraz mi niby zrobić? Tymi malutkimi rączkami to sobie możesz...

– David. – Niemal jednocześnie Nathan i Liam zwrócili mu uwagę.

Szatyn nie wiedział po co oni się mieszają?! Mógłby się założyć, że gdyby byli wilkami, Nathan nawet nie kiwnąłby palcem. Teraz Ethan jest człowiekiem i czuł się obrażony tym, że uważano, że może sobie nie poradzić z tym karyplem.

Liam natomiast ucieszył się, że nie tylko on wstawił się za starszym. Obserwował Davida i nie wyglądał jakby zamierzał odpuścić.

– Przeproś go. – Odezwał się alfa.

– Co?! Za co niby?! – Oburzył się.

– Zacząłeś. Ethan nie odezwał się ani słowem, a ty na niego naskoczyłeś.

– Nie ma mowy bym go przeprosił. – Zapierał się dalej.

– David, wyjdź i się uspokój.

– Nie wierzę. – Warknął, lecz posłuchał alfy.

Tuż po głośnym zatrzaśnięciu się drzwi można było usłyszeć groźny wilczy warkot. Po chwili w jednym z okien można było zauważyć oddalające się białobrązowe zwierzę.

Nieco uspokojony Liam spojrzał z powrotem na Ethana. On natomiast nadal wydawał się być zły. Młodszy nie wiedział o co mu jeszcze chodziło. Szatyn usiadł z rozgniewaną miną na kanapę, uciekając od wszystkich wzrokiem.

– Oglądaliście coś? – Spytał Liam, chcąc nieco odciągnąć uwagę od Ethana, który mógł się z tym wszystkim czuć się dość niekomfortowo.

Usiadł pomiędzy Levim, a Oliverem. Oni nadal zdawali się być bardziej zainteresowani nową formą znanego im wilka. Dziwił się, że tylko on i Nathan do tej pory widzieli go jako człowieka. Chociaż on dopiero wczoraj go zobaczył to jednak do tej pory zdążył się nieco oswoić z tą myślą.

– Myślałem, że jesteś jakimś staruchem. – Odezwał się Levi. – Dlatego nie chcesz się przemieniać, bo ci głupio przy nas takich młodych i pięknych.

Ręka Liama z głośnym plaśnięciem spotkała się z czołem. Ten jak coś powie, to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać, pomyślał.

___________________________

No to mamy Ethana jako człowieka z cała masą pytań i wątpliwości jak powinien się zachować. Przez długi czas izolacji od innych teraz trochę ciężko mu się połapać w tych wszystkich emocjach i tym co to wszystko oznaczało. Ale nasz wilczek szybko się uczy i jakoś sobie z tym poradzi, jak sądzicie?

Poza tym, jakieś przypuszczenia do czego jeszcze Liamowi uda się namówić Ethana?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top