Rozdział 22: Trzynastolatka urodziła
Ethanowi coraz trudniej było mu brać kolejny oddech. Klatka piersiowa paliła żywym ogniem. W życiu nie czuł się tak bezradny, jeśli chodzi o własne zdrowie, własny los.
Ich uszu odbiegło odległe wycie watahy. Przesiąknięte było strachem i niepokojem. Nie byli w niebezpieczeństwie, coś się komuś stało.
– Liam. – Szepnął.
Wśród wszystkich głosów brakowało tylko jego. Poza tym Ethan gdzieś wewnętrznie czuł, że to właśnie on ma kłopoty. Nathan zaraz im odpowiedział, nakazując wracać do domu.
– Idź do nich. – Stęknął.
– Nie zostawię cię. – Odparł od razu. – Dasz radę iść?
Słabo skinął głową. Uczucie bólu nie było już tak silne jak na początku, lecz każde uderzenie serca sprawiało, że po jego ciele rozchodził się nieprzyjemny prąd. Skupiało to na sobie całą jego uwagę. Nawet nie zauważyłby, gdyby ktoś próbował ich zaatakować.
Powolnym tempem zmierzali do domu. Nie znajdowali się daleko od niego. Chociaż polowanie zaczęli na wschodzie, to zwierzę uciekało w zachodnią stronę, kierując ich bliżej domu.
Będąc na miejscu po niemal obezwładniającym bólu pozostało jedynie piekące uczucie, gorąco oraz ogromne zmęczenie. Od razu skierował się w stronę kanapy, kładąc się na niej na boku.
– Może się przemień? – Zaproponował Nath.
– Nie mam na to siły. Pamiętaj, że to jest moja prawdziwa postać. – Przypomniał mu. – Gdzie oni są?
Spytał, chociaż bardziej interesowało go co z Liamem. Gdyby mieli kłopoty z zwykłymi wilkami, poradzili by sobie. Był z nimi David i Levi, a i Joel nie pozwoliłby skrzywdzić dzieciaków niczym prawdziwa mama.
Żadne inne zwierzę również nie powinno im sprawić większych problemów. Gdyby mieli problem z kłusownikami, nie wołali by ich. Nie miał pomysłu co mogło się stać. Przecież jeden na drugiego by się nie rzucił z zamiarem zrobienia krzywdy.
Ethan oddychał ciężko, starając się nasłuchiwać odgłosów z zewnątrz. Postawił uszył, słysząc kilka park łap, a następnie stóp. Zaraz cała sfora weszła do środka. David z Oliverem niemal nieśli Liama.
Najmłodszego położono na łóżku i przykryto kocem by nie wprawiać go w zakłopotanie. Ethan przechylił głowę by wszystko lepiej wiedzieć. Chłopak wyglądał na wycieńczonego, a jego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie.
– Co się stało? – Nath pytał zaraz wszystkich, gdy się ubierali.
– Tak właściwie to nie za bardzo wiemy. – Zaczął Joel. – Bawiliśmy się, a na koniec urządziliśmy wyścig wzdłuż strumienia.
– Liam nagle zwolnił skomląc. – Kontynuował Taehyung.
– Przemienił się w człowieka chwytając się za serce. Miał duszności. – Dokończył David.
Srebrny wilk słuchał ich uważnie razem z Nathanem, który jakby analizował ich każde słowo.
– Otwórzcie okna, dajmy im trochę świeżego powietrza. – Oznajmił alfa. – Przykryjcie go bardziej, żeby się nie wychłodził.
– Im? – Dopytał Oliver.
Nath przemilczał tę uwagę i otworzył niewielkie okno w salonie. Zaraz również otworzono to w kuchni i na korytarzu. W pomieszczeniu czuć było przyjemny, delikatny przeciąg.
– Liam, jak się czujesz? – Dopytał alfa.
– Dużo lepiej. – Uśmiechnął się słabo.
– Odpoczywaj. Później porozmawiamy. Jakbyś czegoś potrzebował, wołaj.
Ethan czuł jak przyjaciel patrzy na niego uważnym wzrokiem, przenosząc go co chwila na młodszego. Zignorował to, chociaż dobrze wiedział, że nad czymś intensywnie się zastanawia. Na koniec jego twarz przybrała dziwny wyraz twarzy.
Nathan zabrał wszystkich do swojego pokoju. Słyszał jak jeszcze raz wypytuje ich o to co się działo. Mieli do niego masę pytań, lecz on nie dzielił się żadnymi swoimi przemyśleniami.
Ethan w tym czasie zwlókł się z kanapy i położył pod narożnikiem. Ręka chłopaka, która swobodnie zwisała z brzegu, spoczęła na jwgo grzbiecie. Leżał, pragnąc szybko odzyskać siły.
Liam również słyszał ożywioną rozmowę za zamkniętymi drzwiami, lecz nie miałem siły się jej przysłuchiwać. Leżał, zagłębiając rękę w srebrnej sierści starszego.
Liam czuł się już dużo lepiej. Z pewnej strony wiedział co się stało, z drugiej natomiast nie miał zielonego pojęcia. Jedno przypuszczenie zaprzeczało temu drugiemu. Swoją drogą ciekawiło go co działo się podczas polowania Nathana i Ethana, ponieważ wilk wyglądał na równie wykończonego co on.
W końcu drzwi pokoju alfy się otworzyły. Cała sfora weszła do salonu, obrzucając młodszego troskliwym spojrzeniem.
– Jak się czujesz? – Spytał Joel.
– Już dobrze, dziękuję.
Liam podniósł się do pozycji siedzącej, Ethan przeniósł się na miejsce obok stolika. Levi zaraz podał mu szorty i koszulkę. Poczuł się nieco lepiej mając cokolwiek na sobie. Okna zostały pozamykane, ale dom pozostał wypełniony był świeżym powietrzem.
– Liam, wiesz co się stało? – Zapytał Nathan, siadając na kanapie naprzeciwko.
– Z pewnej strony mam pewne przypuszczenia, ale... – Starszy patrzał na niego zachęcającym do dalszej wypowiedzi wzrokiem. – Jako człowiek, przed przemianą, miałem już takie ataki. Miałem problemy z sercem.
– No ale nawet jeśli byłeś na coś chory to przecież z przemianą, powinno to odejść. – Zauważył Levi, jak gdyby czytając w myślach młodszego. – Powinieneś być zdrowy.
– Powinieneś. – Powtórzył Nathan, spoglądając jednak pytającym wzrokiem na Ethana.
No tak, nic dziwnego, że mężczyzna się nim posiłkuje, bo w końcu on tu był najstarszy. Wilk wyraźnie zaczął się zastanawiać, szukać czegoś w pamięci.
– Powinien. – Oznajmił. – Ale znałem pewnego wilka. Jako człowiek urodził się z jednym nie do końca wykształconym płucem, czy czymś takim. – Mówił, jakby dokładnie nie pamiętając szczegółów. – Gdy przemieniono go w wilka jego płuco magicznie nie stało się takie jak powinno. Zostało takie jakie było.
– Wada wrodzona. – Podsumował alfa. – Liam, czy ty...
– Tak. – Przerwał mu.
Po części nie wierzył w swoje szczęście. Od początku wydawało mi się to być zbyt piękne by było prawdziwe.
– Liam... – Zaczął Ethan.
– W dzień, w którym mnie ugryzłeś, dowiedziałem się, że będą mnie próbować wpisać na listę osób oczekujących na przeszczep. – Powiedział przez ściśnięte gardło.
– Masz większą wydolność niż wcześniej. – Wyjaśniał Ethan. – Wilk dodał ci siły i poprawił wydolność twojego serca. Jest ono bardziej wydolne niż każdego innego człowieka...
– Lecz może okazać się za słabe, gdy będziesz nadużywał sił jako wilk, za bardzo obciążał narząd. – Dokończył Nathan. – Ganialiście się po lesie dosyć intensywnie, na koniec ten wyścig. Dla każdego z was był to duży wysiłek, ale dla twojego serca to po prostu było troszeczkę za dużo.
Czyli nadal grozi nade mną wizja śmierci z powodu wadliwego serca?
– Liam. – Odezwał się troskliwie Nathan, jakby wyczuł mój strach. – Nie jest tak źle, jak wtedy gdy byłeś człowiekiem. Po prostu tak nagle się nie przemęczaj. Spokojniej. Nie opuścisz tej watahy tak łatwo. – Starał się go pocieszyć.
Wszyscy zaraz dołączyli do niego z słowami otuchy. Zrobiło mu się cieplej na sercu.
– A teraz chciałbym poruszyć jeszcze inną sprawę. – Głos Nathana przybrał nieco surowy ton. – Nie wiem czy rozmawiać z wami na osobności czy przy wszystkich.
Wzrok starszego przy tych słowach kierował się raz na Liama, raz na Ethana.
Młodszy nie miał pojęcia o czym chciał z nimi porozmawiać. Ciche dni między nim a Ethanem to ich sprawa. Poza tym nie rozumiał, dlaczego miałby poruszać ten temat akurat teraz.
– Chociaż może powinienem poczekać trochę aż odpoczniesz i...
– Czuję się już dobrze. – Wtrącił się Liam.
– Wstań. – Poprosił.
Niepewnie podniósł się z kanapy. Czuł się dosyć nieswojo w centrum zainteresowania.
– Odwróć się. Chcę coś sprawdzić.
Oblizał nerwowo usta, wykonując jego prośbę. Poczuł jak alfa podnosi jego koszulkę do góry, jak gdyby czegoś szukając. Opuścił ją, a następnie zajrzał za kołnierzyk. Słyszał jego głośne westchnienie.
– Naprawdę go sobie związałeś? – Spytał przygaszonym tonem, a słowa wyraźnie były skierowane do najstarszego.
– Hm? Co?
Najmłodszy czuł na sobie zdziwione spojrzenie wszystkich zebranych.
– Liam ktoś opowiadał ci czym jest i na czym polega związanie? Co znaczy, gdy wilki są ze sobą związane? Nikt naprawdę ci tego nie wyjaśnił? – Odezwał się Nathan nieco rozczarowanym głosem.
Wyjaśnił to za dużo powiedziane.
– Wiem, że ty i Joel... Ale praktycznie nic poza tym.
– Nic nie mówiliśmy, bo to przecież jak tłumaczenie trzynastolatce jak ma się zabezpieczać przed ciążą. – Odezwał się Levi.
– Wasza trzynastolatka właśnie zaszłą w ciąże i urodziła. – Skomentował to ostrzejszym tonem. – To również mój błąd, bo może to ja powinienem ci wszystko wyjaśnić, a przede wszystkim to. – Westchnął smutno, biorąc na siebie część winy. – Ale ty Ethan nie możesz tłumaczyć się wiedzą.
Wilk uciekł wzrokiem gdzieś w bok.
– Ethan, przemień się, ubierz i do mojego pokoju, musimy porozmawiać. – Odezwał się stanowczo. – David, zabierz stąd wszystkich.
Pozostała część watahy wyszła z budynku, a oni przenieśli się do pokoju zajmowanego przez Nathana i Joela. Starszy posadził ich na łóżku, samemu siadając na krześle na przeciwko nich.
– Musicie sobie wszystko wyjaśnić. Powinniście to zrobić sami, w cztery oczy, ale przypuszczam, że gdybym zostawił to w waszych rękach to najpewniej nic byście sobie nie wyjaśnili, a bardzo możliwe, że dodatkowo pokłócili.
Istniał cień szansy, ponieważ Liam tylko po części rozumiał sytuację w jakiej się znalazł, a mimo to miał ochotę rozszarpać Ethana.
– Liam, jeśli wilki zwiążą się ze sobą to tak jakby połączyli się nierozerwalną więzią. – Wyjaśnił. – Jakby wzięły ślub bez możliwości rozwodu. Tak naprawdę nie jest to częste i popularne. A przynajmniej u nas, bo wilki jak Ethan wiązały się ze sobą często, lecz ich już jest mało i schodzimy z tematu... – Upomniał siebie. – Dlatego niektórzy niesłusznie wątpią w istnienie tej więzi
Liam czuł jak część krwi odpływa z jego twarzy. W jak bardzo głębokiej dupie się znalazł?
– Chwila, z czym to się właściwie dla nas wiąże? Co ta więź powoduje, jakie zmiany?
– Ethan dzisiaj doskonale rozumiał co się z tobą ciało. – Powiedział Nath. – Odczuwał to wszystko w niewiele mniejszym stopniu niż ty.
Liam kątem oka spojrzał na starszego.
– Częściowo zaczęliście dzielić między sobą te silniejsze emocje i problemy. – Zaczął wyjaśniać. – Jeden nie odczuje, że drugi ma po prostu lepszy czy gorszy dzień. Ale silny ból, głęboki smutek i żal, czy euforię i silne podekscytowanie już tak. Jak również wszelkie uszczerbki na zdrowi. Gdy Joel łapie przeziębienie, odbija się to również na moim zdrowiu. Gdy Ethan zbyt pochopnie go za coś karci, również w jakiś sposób to czuję.
Jeden będzie odczuwał ból drugiego. Kto w tym wypadku ma gorzej? Liam sądził, że to on jestem tym słabszym i częściej karconym w ich układzie. Dobrze, że nie tylko on mam przesrane z powodu tego co ich spotkało.
Zapadła chwila ciszy. W pewien sposób chyba, żaden z nich nie mógł uwierzyć w to co się stało.
– Tego co się stało już nie cofniemy i nie rozerwiemy waszej więzi, a przynajmniej oby to się nie stało. – Oznajmił Nathan.
– Co? Dlaczego? – Dopytał.
– Powiedzmy, że ludzkie „dopóki śmierć was nie rozłączy" w tym przypadku również funkcjonuje.
Zajebiście, pomyślałem z ironią.
– Czyli mam się z nim męczyć do usranej śmierci?
Liam poczuł na sobie dyskretny wzrok Ethana. Milczenie Nathana było dla niego wystarczającą odpowiedzią. Mężczyzna sapnął wściekły, chowając twarz w dłoniach.
– Jak do tego doszło? – Jęknął zrozpaczony.
– By wytworzyła się wieź musi dojść do ugryzienia, naznaczenia swojego partnera. Tylko nie takie zwykłe, do tego dochodzi wymieszanie krwi... Poza tym nie każdym parom udaje się połączyć więzią. – Mężczyzna podrapał się nerwowo po karku. – Trochę ciężko mi to wytłumaczyć, a wy już jesteście po tym etapie więc ta wiedza na wiele ci się nie przyda. Nie zwiążesz się już z innym wilkiem.
Liam długo nie musiał się zastanawiać, kiedy do tego doszło. Jest tylko jedna możliwość.
– Zachciało wam się mnie upijać. – Westchnął ciężko Ethan. – Z Liamem prawie nic nie pamiętamy z nocy.
– Liam jest jeszcze młody, poza tym o pewnych rzeczach nie wiedział. – Alfa ponownie zabrał głos. – Ale Ethan, ile ty masz lat by nie myśleć o konsekwencjach?!
– Nath, nie wiem co wtedy myślałem, byłem pijany. – Burknął cicho. – Poza tym chyba sądziłem, że mieszańców to nie dotyczy.
– Masz mnie i Joela jako żywy przykład i nadal sądziłeś, że to czyjeś wymysły?! – Naskoczył na niego, jakby mówił kompletne bzdury. – Podświadomie doskonale wiedziałeś o tym i wierzyłeś w to. W innym wypadku by do tego nie doszło, nie zrobił byś tego. Tylko jak w ogóle mogłeś do tego dopuścić?
– Mówiłem ci, że byłem pijany. – Wytłumaczył się dość marnie Ethan. – I może trochę zazdrosny. – Powiedział ściszonym tonem.
– Zazdrosny? – Prychnął z niedowierzaniem Liam. – O Davida? Co ty się na niego tak uwziąłeś? To już przecież lepiej dogaduje się z Levim niż z nim.
– Levi jest nisko w pozycji sfory.
– I co to ma niby do rzeczy?
– Dużo. – Odparł poważnym tonem. – Jeśli wilki się ze sobą wiążą to z najsilniejszym osobnikiem. Nathan ma Joela. Pozostaje tylko ja, ewentualnie David. Pozostali to typowe omegi, oni będą szukali dla siebie jakiejś silnej alfy wśród wilków i wilczyc. Dlatego moja zazdrość o Davida ma uzasadnienie wbrew temu co ci się wydaje.
– To absurdalne. – Liam pokręcił głową.
– Wcale nie. – Odezwał się Nath. – Tu akurat Ethan ma trochę racji.
– To jednak nie tłumaczy tego co zrobił!
– Z pewnej strony to również nieco ciekawe. – Zaczął Nathan. – Wykazujesz sporo cech alfy. Jesteś jeszcze młody i ciężko to stwierdzić, ale bardzo prawdopodobne, że będziesz piął się do góry w hierarchii. Rzadko kiedy dwóm alfom udaje się połączyć.
– Mam rozumieć, że jestem szczęściarzem, tak? – Prychnął.
Młodszy wstał z miejsca i zaczął nerwowo przechadzać się po pokoju. W co ja się wpakowałem? Przecież to można porównywać do ślubu w Vegas po pijaku z nowo poznanym mężczyzną. I w tym wypadku rozwód nie wchodzi w grę.
– Zobacz na kark Ethana. – Odezwał się Nathan. – To samo znajduje się u ciebie.
Podszedłem do starszego, odsuwając jego koszulkę. Idealnie wzdłuż kręgosłupa znajdowały się dwie linie ułożone w jakiś wzór. Wyglądało to na coś pomiędzy znamieniem, a tatuażem.
– Nasze z Joelem wyglądają tak. – Wstał z krzesła i podciągnął kawałek koszulki, ukazując swoje znamię nad prawym biodrem. – Przeważnie pojawiają się w różnych miejscach na plecach.
– Jakim cudem zdaje się, że wiesz więcej o tym od Ethana? – Spytał, oskarżycielskim wzrokiem spoglądając na najstarszego.
Ponieważ podczas naszej rozmowy, w której poruszyliśmy ten temat, jakoś nie umiał zbyt wiele powiedzieć i zdawał się właściwie wątpić w prawdziwość więzi. To tak jakby jakiś mężczyzna nie sądził, że może spłodzić syna, dopóki laska, z którą się nie prześpi nie rzuci w niego testem ciążowym.
– Bo ET to ignorant. – Uśmiechnął się Nathan, co było w tej sytuacji trochę dziwne. – Zawsze uważał się za innego niż wszyscy i mimo że z pewnej strony miał rację, to nie zmieniało faktu, że otaczający go świat i reguły nim rządzące też go dotyczą.
– Możesz przestać mówić, jakby mnie tu nie było? – Oburzył się.
Ponownie zapadła chwila ciszy. Każdy jakby toczył w głowie własną walkę i zadawał sobie kolejne pytania.
– No to mieliśmy niezapomniany Nowy Rok. – Pokręcił głową starszy.
– Z kolejnym błędem na koncie, co? – Warknął Liam.
Młodszy mając dosyć i szybkim krokiem wyszedł z pokoju. Początkowo chciał przemienić się w wilka, lecz to wiązałoby się z koniecznością wrócenia tu po swoje rzeczy. Dlatego więc ruszył w ludzkim ciele w stronę miasta, co również nie wydawało się być najlepszym wyjściem.
Mijały kolejne minuty a wokół niego nie było żywej duszy. Czuł ulgę połączoną jednocześnie z rozczarowaniem.
W końcu jednak usłyszał za sobą wilcze łapy zatapiające się w suche podłoże. Nie odwrócił się. Szedł dalej przed siebie.
– Liam!
Nie zwracaj na niego uwagi. Nie ma co sobie bardziej psuć nastroju.
– Liam, porozmawiajmy.
Wystarczająco się nasłuchał wszystkiego. Nie miał zamiaru... Wciągnął gwałtownie powietrze, gdy jego nogawka została szarpnięta do tyłu. Upadł na ziemię, a nad jego ciałem zaraz zawisła postać białego wilka wyszczerzającego groźnie kły.
– Wysłuchasz ty mnie w końcu, głupi szczeniaku?!
Szczeknął w pobliżu jego twarzy, odsłaniając szereg ostrych zębów. Leżał nieruchomo, ponieważ mimo wszystko taki pokaz siły wywoływał mały dreszcz strachu. Na jego twarzy widniał jednak grymas niezadowolenia.
– Wcale nie uważam, że przemienienie cię było błędem.
– Ale...
– Zamknij się. – Warknął. – Może na początku tak było. Wiedziałem też jaka to jest zmiana dla człowieka, stać się w połowie wilkiem. To ma więcej wad, których w tak krótkim okresie czasu jeszcze nie umiesz dostrzec.
Liam zacisnął usta w wąską linię, starając się trzymać emocje na wodzy i nie wtrącić się w jego wypowiedź.
Słowa przechodziły Ethanowi przez pysk z większym trudem niż sądził.
– Cieszę się, że jesteś z nami. Naprawdę cię polubiłem, a w Sylwestrową noc to... To wcale nie było po to, żeby cię po prostu wykorzystać. Gdybym miał cię w dupie, to w życiu bym tego nie zrobił. Rozumiesz?
Miał nadzieję, że do tego dzieciaka cokolwiek dociera.
– A jeśli chodzi o to drugie co miało miejsce. – Zaczął niepewnie kolejny temat. – To akurat się wymknęło trochę spod kontroli. Jednak czasu już nie cofniemy. Musimy się nauczyć z sobą żyć. Moim zdaniem to też nie jest najgorsze, lecz na pewno wydarzyło się za wcześnie i za bardzo poza świadomością nas obojga.
Zszedł z młodszego, by już tak nad nim nie wisieć. Chłopak podniósł się z ziemi.
– Sytuacja, w której się znaleźliśmy w cale nie jest taka beznadziejna, jak może się wydawać. Przynajmniej dla mnie. Przepraszam cię, że w takim wieku tak cię skrzywdziłem i ograniczyłem. Najpierw przemieniając w wilka, a później związując ze sobą.
Po części to nawet się cieszył. Szkoda tylko, że nastąpiło to po takim czasie i w takich okolicznościach.
Nathan może i miał rację. Ethan po części gdzieś w środku wierzył w istnienie możliwości więzi między wilkiem a mieszańcem, lecz był zbyt dużym ignorantem by przez tyle lat bardziej zagłębić się w ten temat. Ale na tyle świadom by po pijaku będąc zazdrosny o to, że inny dominujący osobnik może mu go zabrać, związać go ze sobą.
Dobrze dogadywał się z Liamem i sytuacja nie jest taka zła, niż gdybym jakimś dziwnym nieszczęściem związał się na przykład z Levi. Tego już bym nie wytrzymał i chyba zagryzł tę małpę na miejscu.
A z Liamem... Naprawdę dobrze się przy nim czuję, tylko to stało się stanowczo za szybko. Uważał, że powinni spędzić ze sobą więcej czasu, poznać lepiej. Podczas gdy obecnie znali się zaledwie niecałe pół roku i wiedzieli o sobie naprawdę niewiele.
Ethan stał i czekał na jakieś słowa młodszego, który przez ten czas mierzył go jedynie nieprzyjemnym spojrzeniem. W końcu otworzył usta, lecz nie powiedział ani słowa. Pokręcił głową i ponownie ruszył w stronę miasta.
Stał w miejscu. Nie zamierzał go dłużej nękać swoją obecnością. Powiedział większość tego co chciał. Pewnie można było to lepiej przekazać, ale nigdy nie był zbyt dobry w poważnych rozmowach.
Zawrócił i skierował się w stronę swojej jaskini.
Po raz pierwszy od dawna cisza i szum lasu nie przynosiły mu ukojenia. Samotność nie dawała ulgi.
Był na tyle rozkojarzony by nie dostatecznie wcześniej usłyszeć idącej niemal równolegle z nim sforę, która z każdą chwilą zmniejszała swoją odległość od niego. Szybki rzut oka pozwolił zauważyć, że nie było z nimi ich alfy. W tym chwilowym układzie to David przejmował jego rolę.
– Zadowolony jesteś z siebie? – Warknął kurdupel.
Starał się zignorować zaczepną postawę wilka.
– Tak zmarnować chłopakowi życie i to już na samym początku, gdy teraz ma przed sobą tyle lat.
– David, odpuść. – Odezwał się Joel, co zaskoczyło większość.
Ethan nie potrzebował by ktoś stawał w jego obronie. Najeżył sierść, a ten krasnal zrobił to samo.
– Co, zazdrościsz, że cię ubiegłem? – Prychnął.
– Raczej mu współczuję, że musi się z tobą użerać.
– David, przestań. – Uniósł się kremowy wilk. – Stało się, nie cofniemy tego. A Liam nie trafił najgorzej.
Ethan widział jak bronienie go przez jednego z członków watahy działa na tego karypla niego wyraźnie drażniąco. Spiął się widząc oznaki szykującego się do natarcia wilka. Zdziwił się jeszcze bardziej, widząc jak Joel próbuje go powstrzymać, samemu obrywając.
Przez myśl od razu mi przeszło mi pytanie, czy Nathan to poczuł?
Najstarszy zawarczał niezadowolony i ruszył w swoim kierunku, nie chcąc psuć dalej nastrojów między wilkami. Zdziwił się widząc kłusującą lekko w moją stronę wilczycę.
Milczał myśląc, że zaraz sobie pójdzie. On jednak w ciszy podążał za nim dalej, trzymając się nieco z tyłu.
– Po co mnie broniłeś? – Spytał Ethan by przerwać ciszę.
– Ponieważ uważałem, że David nie miał racji. – Powiedział wprost. – Pomimo, że nie jesteś moim ulubionym współwilkiem, to Nathan bardzo szanuje ciebie i twoje zdanie. Troszczy się o ciebie i dostrzega coś, co chyba tylko Liam zdołał jeszcze zobaczyć.
Wywrócił oczami idąc dalej przed siebie.
– Poza tym to nie jest tak, że każdy ze sfory cię nie lubi, jak chyba sądzisz. Może rzeczywiście poza David to reszta cię lubi, tylko ty jesteś ciężki do lubienia i ciężko to okazać.
Spojrzał kątem oka na wilka, a on uśmiechał się przyjacielsko, na co dyskretnie odpowiedział tym samym.
– Wracaj do reszty. – Polecił mu.
– Liamowi w końcu przejdzie złość. Potrzebuje tylko czasu. – Powiedział nim zawrócił i odbiegł w stronę domu.
Ethan dalej kroczył przed siebie, wędrując przez znane lasy. Zaczął się zastanawiać, jak długo będzie trwała ta złość Liama na niego. Mając już na karku kilkanaście ładnych dekad przeżywał już kilkuletnie złości i zawiści. Miał nadzieję, że to nie jedna z nich. W końcu o drobniejsze przewinienia brano go sobie za nieprzyjaciela.
________________________
No to nasza dwójka gołąbeczków ładnie się załatwiła. Liam długo będzie się złościł na Ethana? Z czym jeszcze będzie wiązało się związanie wilków?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top