Rozdział 13: Instrukcja obsługi dla opornych

Mężczyzna przełknął nerwowo gulę w gardle. Zastanawiał się, dlaczego właściwie się tak stresuje? Ethan, zachowuj się jak na alfę przystało! Wziął głęboki wdech naciskając klamkę i wchodząc do środka.

– Puka... się. – Zaczął pewnie Levi, lecz widząc kto wchodził ściszył głos. – Ethan? Coś się stało?

Musiało się coś stać, żeby tu przyszedł?

– Słuchaj... Mam takie pytanie. – Podszedł bliżej niego, siadając na brzegu łóżka. – Nauczyłbyś mnie jak... jak się obsługuje ten cały telefon?

Zszokowana mina Leviego, wcale nie sprawiła, że poczuł się lepiej. To aż takie dziwne?! Dobra, może i trochę. Jednak on powinien zrobić coś, aby mu to ułatwić, a nie jeszcze się dziwić. Niech jeszcze spróbuje rzucić jakąś kąśliwą uwagą to trup na miejscu.

– Oczywiście! – Odpowiedział uradowany, gdy w końcu opuścił go pierwszy szok. – Masz jakiś... Raczej nie. Dam ci swój stary!

Ethan siedział spokojnie, zdając się na niego. Jest najmłodszy, więc to do niego wolał pójść z taką prośbą, a nie do kogoś z pozostałych. U Leviego było najmniejsze prawdopodobieństwo, że go wyśmieje z jednocześnie największym prawdopodobieństwem, że mu pomoże. Na szczęście nie pomylił się.

Obserwował, jak wyciąga z szuflady komórkę, przez chwilę coś z nią robi, by w końcu podać mu urządzenie. Chwycił je w dłoń zauważając, że było dość lekkie.

– Widzisz to na dole? To takie przyciski, ale bez przycisków.

Spojrzałem na niego spode łba. On ma mnie za idiotę?

– W sensie, że zamiast naciskać przycisk to tak jakby dotykasz tego rysuneczka. Zaraz zobaczysz. Ta strzałeczka to tak jakby powrót czy cofnięcie się. Ten kwadracik to... jakby przejście do startu, punktu wyjścia. Zaraz zresztą zobaczysz. A ostatnie... Na to nie zwracaj uwagi, na razie nie będzie ci potrzebne.

Wszystko fajnie, ale jak to się ma do użytkowania tego ustrojstwa?

– Pokaż mi lepiej jak dzwonić i pisać te wiadomości, czy jak to tam.

– To może zacznijmy od wiadomości, czyli esemesów. To takie współczesne listy. Musisz nacisnąć na ten obrazek. – Powiedział, wskazując na niewielki rysuneczek i pokazując na swoim telefonie, co właściwie mam zrobić.

Powtórzył jego ruch, przy okazji zastanawiając się do czego ten obrazek jest niby podobny. Skoro wysyła się tym tak jakby listy, to nie powinno wyglądać chociaż jak jakaś koperta czy skrzynka pocztowa?

– Dobrze, jak chcesz wysłać wiadomość, do kogo jeszcze jej nie wysyłałeś, musisz nacisnąć ten obrazek. Dobrze. U góry wpisujesz do kogo chcesz, żeby wiadomość doszła.

– Adresata.

– Tak. Każdy telefon ma inny numer, jest to dziewięć liczb, i to jest jakby taki adres. – Tłumaczył dalej.

– I skąd ja mam wiedzieć, jaki ktoś ma ten numer?

– Musi ci go podać. Jeśli masz już numer tej osoby, to możesz ją zapisać w takiej jakby własnej książce telefonicznej i ten numer możesz sobie nazwać tak, że będziesz widział na przykład imię tego kogoś, a nie tylko liczby. Numery każdego z chłopaków są tu już zapisane, więc wystarczy, że naciśniesz na tego ludzika.

Starałem się zrobić co powiedział, chociaż ten ludzik był strasznie mały. A co się stanie jak w niego nie trafię? Czuł się nieco zirytowany, bo jak na razie niczego nie rozumiał. Miał nadzieję, że to się zaraz zmieni.

– Dobrze. Widzisz, masz tu nazwy kontaktów.

Spojrzałem na te nazwy. Oli. David. Nat. Pink Princes. Przeniosłem swój wzrok na Leviego.

– To ostatnie to Joel. Później je zmienimy, żebyś nie miał problemu z wybieraniem.

– A Liam?

– Jak miałem ten telefon, to jeszcze go nie znałem. Poczekaj. – Powiedział, przejmując ode mnie telefon. – Teraz masz go już wpisanego. Czekaj, mojego też nie masz, ale na to nie zwróciłeś w ogóle uwagi!

– Już cicho bądź. – Burknął.

– Dobra, to pozmieniajmy od razu nazwy. Chcesz, żeby wszyscy byli wpisaniu po imieniu czy jakoś inaczej? Możesz nazwać jak chcesz, nikt tego nie będzie widział. Te nazwy są jakby tylko w tym telefonie.

– Możemy pozmieniać.

– Dobra. Oliver?

– Jego możemy po imieniu. Nathana też.

– David?

– Krasnal.

Tae wywrócił oczami, lecz wpisał tak jak powiedział.

– Joel?

– Wilczyca.

– Liam?

Tutaj dłużej się zastanawiał.

– Też po imieniu.

– A ja?

– Małpa.

– Ej!

– To mój telefon i moje nazwy!

Z lekko naburmuszoną miną Levi oddał mu telefon. Wpisał wszystkich tak jak prosił.

– Dobra, co teraz?

– Skończyliśmy na wybieraniu osoby, do której chcesz wysłać wiadomość. Naciśnij na nazwę tego, do kogo chcesz wysłać wiadomość. Dobrze. Teraz w tym miejscu na dole musisz nacisnąć i pojawi się klawiatura.

Nacisnął, jednak ta tabliczka wyglądała według niego dziwnie. Litery nie były poustawiane po kolei.

– Ale tu nie masz wszystkich liter. – Poskarżył się.

Młodszy zaczął mi tłumaczyć jak dostać się do pozostałych znaków.

– Napisz coś, możesz tylko to co chciałbyś powiedzieć. Nie musisz pełnymi zdaniami długich referatów pisać jak kiedyś listy. Okej, a teraz jak już chcesz wysłać, to musisz nacisnąć tą strzałeczkę obok.

Ethan: Cześć

– I co teraz? Kiedy to do niego dojdzie i jak długo muszę czekać, żeby jego wiadomość doszła do mnie?

– To co wysłałeś prawdopodobnie już dotarło na jego telefon.

– Co? Tak szybko?!

Przecież normalne listy docierały na miejsce po kilka dniach, na drugi dzień w najlepszym razie. Drgnął nieco, gdy to samo zrobił telefon w jego dłoni. O rzesz, on mówił prawdę!

Liam: Hej? To chyba pomyłka.

– Nie ma tego numeru, dlatego myśli, że pomyłka. Napisz mu, że to ty.

Ethan: Tu Ethan

Liam: Cooo?! Jak... Skąd?! Jak?!

Ethan: Levi mi pomógł

Chłopak nagle chwyciła telefon starszego i zaczął coś pisać. Zerknął na ekran, gdy z powrotem znalazł się w moich rękach.

Ethan: Tu LeV. Napisz mi, o której jakaś przerwę, to spróbujemy do ciebie zadzwonić :D

– A to to ostatnie to co niby ma być.

– Jak to co? Uśmiechnięta buźka.

– Niby z której strony.

– Obróć głowę na bok. Widzisz. Oczka i otwarta radosna buzia.

Ja pierdziele. Buźka dla ułomnych...

Liam: Za 10min możecie próbować ^^

– A to co ma niby oznaczać?

– Coś w tym stylu. – Powiedział uśmiechając się dziwnie.

Westchnął ciężko. Z kim ja się zadaję...

– Dobra, to przechodzimy do nauki dzwonienia. Musimy wyjść z wiadomości. Możemy to zrobić na dwa sposoby. Albo naciskając na przycisk cofania. Naciśnij. – Nacisnął. Teraz widziałem nazwę kontaktu Jungkooka i kawałek wiadomości. – Jeszcze raz. – Teraz był na tym ekranie co na początku. – No i żeby dzwonić to musimy się znaleźć właśnie tu. Ale pokażę ci jeszcze szybszy sposób. Wejdź z powrotem w wiadomości.

Dobra. Teraz jest trudniej. Klikam w ten dziwny obrazek nieprzypominającą niczego... I teraz co? Levi chyba zauważył moje zawahanie.

– Jakbyś chciał napisać teraz do Liama, to naciskasz w ten prostokącik. A jak do kogoś innego to tak jak wcześniej.

Wszedł w jego wiadomości z Liamem.

– I teraz żeby cofnąć się do tego głównego ekraniku to trzeba nacisnąć ten kwadracik, co ci na samym początku pokazywałem.

– Ten przycisk nie przycisk?

– Dokładnie.

Nacisnął i nagle znalazł się w tym samym miejscu co po tych kilku razach naciskania tego cofnij.

– Ten kwadracik zawsze cofa cię do tego miejsca, tego ekranu. Dobra, ale przejdźmy dalej. Żeby dzwonić musisz nacisnąć ten obrazek.

On przynajmniej coś przypominał i dobrze się kojarzył. Słuchawka telefonu i dzwonienie. Logiczne. Może to będzie trochę prostsze.

– Jeśli masz kogoś numer to możesz go wpisać tutaj. Ale raczej będziesz korzystał z tych kontaktów, które już są. To są te same co w wiadomościach. Jak chcesz jakiś wybrać, musisz nacisnąć na ten napis u góry, a później w dany kontakt. O tak. I teraz jak chcesz zadzwonić to znów taką słuchaweczkę.

Mylnie sądził, że będzie łatwiej.

– Jeszcze nie naciskaj! Poczekaj aż Liam będzie miał przerwę.

No i musieli czekać. Ethan trochę niecierpliwił się, bo chciał już usłyszeć jego głos. Zobaczyć jak to jest móc rozmawiać z kimś na odległość, bo tak naprawdę to może raz w życiu używałem telefonu i to takiego starego, gdzie cyferki trzeba było kręcić i on miał jeszcze przewód.

– Ethan, mogę o coś zapytać? – Zaczął ostrożnie.

– O co?

– Dlaczego tak nagle wzięło cię na naukę obsługi telefonu? No i nigdy nie widziałem cię, żebyś się przemienił, a teraz to już chyba piąty raz, kiedy...

– Nie możesz zapytać. – Przerwał mu.

Chłopak jęknął zawiedziony. Nie chciał żeby pomyślał, że prośba go o pomoc, sprawi, że nagle go polubi. Poza tym przemienił się więcej razy. On naprawdę sądzi, że zawsze gdy się przemieniał, to im się pokazywał? Jakbym mógł, w ogóle bym tego nie robił. Dobra, Ethan. Nathan poprosił cię o bycie miłym, to staraj się dalej.

– Ale mimo wszystko fajnie widzieć cię w końcu jako człowieka. – Uśmiechnął się.

Starszy starał się odpowiedzieć tym samym, bo to co powiedział było naprawdę miłe.

– Już mogę dzwonić? – Spytał naprawdę się niecierpliwiąc.

– Dobra. Można próbować. Spróbuj sam, bez moich podpowiedzi.

Dobra, skup się. Dasz radę. Obsługa jakiegoś małego prostokącika przecież nie może być trudniejsza niż samodzielne polowanie. Starał się robić wszystko tak jak mu tłumaczył. Może nie robił tego w zadziwiającym tempie, ale chyba mu się udało.

– Dobra, teraz przyłóż do ucha. – Powiedział, a on poczuł zadowolenie, bo naprawdę mu się udało. – Będziesz słyszał takie pipanie. Zniknie, jak Liam odbierze.

Niecierpliwie czekał aż słyszany co jakiś czas dźwięk zniknie i zastąpi go głos najmłodszego.

– Ethan? – Usłyszał zaskoczony głos.

– Tak.

– Nie wierzę! Jak to się stało, że korzystasz z telefonu? Levi cię namówił? Skąd w ogóle masz telefon? – Zalał go falą pytań.

– Levi mówił, że to jego stary telefon i może mi go dać.

– Pożyczyć. – Poprawił go, lecz starszy nie zwrócił na to większej uwagi.

– Super. I jak ci idzie obsługa? – Pytał ciekawsko.

– Chyba nie najgorzej. Na razie uczył mnie tylko jak wysyłać wiadomości i jak dzwonić.

– Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak teraz można dużo robić na telefonach. Kiedyś ci pokarzę. Na razie uporaj się z tymi dwoma rzeczami.

– Kiedy przyjdziesz? – Zapytał od razu.

– Um... Nie wiem dokładnie. – Powiedział, a jego radość nagle przygasła. Ponownie zaczął się wahać, a on zacząłem się zastanawiać czy kłamie i szuka wymówki, czy naprawdę nie wie. – Postaram się wpaść nie długo, chociaż na chwilę.

– Dobra. – Odpowiedział bez entuzjazmu.

– Ej, Ethan!

– Tak?

– Nie wierzę, że poprosiłeś Leviego o pomoc. – Powiedział, chyba powstrzymując śmiech.

– Skąd przypuszczenie, że to ja go o cokolwiek poprosiłem?!

– Przecież on bałby się zaproponować ci coś takiego. – Zaśmiał się. – Czyżby ktoś tu próbował nawiązywać nowe przyjaźnie?

– Zamknij się, nie bądź niedorzeczny.

– To bardzo miło z twojej strony. Po Levim możesz spróbować z Oliverem. Davida zostawiłbym sobie na twoim miejscu na koniec.

Ethan wywrócił oczami, nic nie odpowiadając.

– Dobra. Musze kończyć. Możesz pisać do mnie w każdej chwili, będę odpisywał jak tylko znajdę chwilkę. Jak będziesz chciał zadzwonić, to wieczorami na pewno będę miał czas porozmawiać. – Mówił pospiesznie. – Powodzenia w dalszej nauce. – Życzył mu, po czym już go nie usłyszał.

Odsunął do siebie telefon, spoglądając na ekranik. Rozłączył się?

– Spróbuj zadzwonić do mnie, pokaże ci jak samemu się rozłączać.

Nadeszła dalsza część nauk. Po tym wszystkim jak na jeden raz miał naprawdę dosyć. Spróbował zadzwonić do Leviego. Ponownie zawahał się, gdy musiałem wybrać kontakt. Ostatecznie jednak wszystko mu się udało. Usłyszeli dzwonek telefonu Leviego.

– Dobra. – Powiedział, odpierając i odkładając telefon na bok. – Jak naciśniesz na tą czerwoną słuchawkę to się rozłączysz. Jak naciśniesz na ten głośniczek to będziesz mógł z kimś rozmawiać bez przykładania telefonu do ucha. Będzie po prostu głośno słychać tego z kim rozmawiasz. Co tu jeszcze...

Było tu jeszcze z sześć różnych obrazeczków, niektóre z nich nawet były podpisane.

– Reszta nie jest ważna. Teraz to wszystko jest białe, jak naciśniesz coś i to jakby jednocześnie zmieni to kolor na niebieski, pokazując, że jest włączone. Więc nawet jakby coś ci się przez przypadek nacisnęło i nie wiedziałbyś co to i co to robi, to po prostu naciśnij jeszcze raz by wyłączyć.

Jak chcesz włączyć naciśnij i robi się niebieskie. Jak będzie niebieskie, a nie powinno być, też naciśnij. W miarę proste.

– Dobra. Możesz się rozłączyć.

Nacisnął czerwoną słuchawkę. Na ekranie pokazał się czas rozmowy. Sprytne.

– Pokażę ci jeszcze jak odbierać. Poczekaj.

Po chwili na ekranie pojawiła się nazwa kontaktu oraz trzy obrazki, a temu wszystkiemu towarzyszyła jakaś dziwna melodia.

– Żeby odebrać kogoś telefon musisz przytrzymać tą zieloną słuchaweczkę i jakby pociągnąć ją do góry. – Tłumaczył. – Jakbyś nie chciał z kimś rozmawiać to możesz po prostu ignorować dzwoniący telefon albo odrzucić połączenie. To drugie robisz tak samo jak odbieranie połączenia, tylko zamiast tej zielonej, naciskasz tą czerwoną i przeciągasz do góry. Spróbuj na razie odrzucić połączenie.

Położył palce na tym czerwonym obrazku i przeciągnął go do góry. Jak daleko muszę go przeciągnąć? W pewnym momencie przestałem dotykać ekranu, a „Małpa" zniknęła z ekranu.

– Teraz zadzwonię i odbierzesz.

Telefon znów zaczął dzwonić, a on spróbował odebrać. Na ekranie zaczął pokazywać się jakiś czas. To pokazuje mi, ile czasu rozmawiam? Bo zaczęło odliczanie w momencie, kiedy odebrał. Super, można kontrolować, ile czasu się z kimś rozmawia bez zerkania na zegar.

– Dobra, możesz się rozłączyć. Raczej na ten moment wszystko rozumiesz. Jakbyś zapomniał jak się coś robi, to możesz śmiało przyjść i się mnie spytać.

Levi uśmiechnął się do starszego przyjacielsko, a on skinął głową. Uważał, że poszło mu nie najgorzej. Był również ciekaw czy udało mu się to wszystko zapamiętać. Dość dużo nowości jak na jeden raz.

– Chodź. Pokażę ci jeszcze coś fajnego. – Powiedział Levi, kierując się w stronę wyjścia z pokoju. – Nie! Czekaj! Nie pokazałem ci jeszcze jednej ważnej rzeczy! Daj na chwilę telefon. Widzisz u góry tą taką bateryjkę? Jak będzie świecić na czerwono to trzeba podłączyć do ładowania.

Mężczyzna cofnął się do swojego biurka, coś z niego wyciągając.

– Musimy to wsadzić do kontaktu. Jak będzie świecić na czerwono, to po prostu wtykasz ten przewodzik tutaj i tyle. Wyciągasz dopiero jak bateryjka będzie calutka na zielono. Chodź, podłączymy w twoim pokoju.

Wyszli z jednego pomieszczenia, zatrzymując się dopiero pod drzwiami pokoju starszego.

– Ty nie wchodzisz. – Zaznaczył, otwierając drzwi.

Ethan stanął na środku, rozglądając się za jakimś kontaktem. Ja w ogóle miałem takie coś w pokoju?

– Ale masz ogromny pokój! Ej, to jest nie fair! Mieszkasz tu sam i jeszcze najrzadziej z niego korzystasz. – Skarżył się.

– Jest mój i koniec.

– Zobacz koło szafek nocnych. Gdzieś musisz mieć, gdzie to podłączyć.

Zaczął się rozglądać w zaproponowanym miejscu. Znalazł.

– Bez różnicy jaką stroną?

– Wetknij to tam tylko. Natomiast ten dzyndzelek co wchodzi do telefonu to już nieobojętnie jaką stroną. Ogólnie to przeważnie się włoży nie tą stroną co trzeba, chyba, że zna się sposób.

– Jak sposób? – Spytał zainteresowany.

– Widzisz na tej końcówce takie małe ząbeczki na jednej ze stron? Przejedź palcem, na pewno poczujesz. No to ta strona musi być jakby na dole, gdy chcesz to wetknąć w komórkę. Spróbuj.

Macał, wymacał i spróbował włożyć. Weszło. Wyciągnąłem i z czystej ciekawości spróbowałem włożyć odwrócone. Nie weszło. Ale sprytne.

– Doba, bierz telefon i chodź. Jak już wyszedłeś ze swej jaskini to pokażę ci jeszcze coś.

Udał się za młodszym do salonu. Usiadł obok niego na kanapie przed telewizorem. Ten chwycił dwa piloty i coś na nich nacisnął. Ethan obserwował wszystko w ciszy, zastanawiając się co on chce mu właściwie pokazać. Po chwili w jego dłoni znalazł się to dziwne coś, co oni czasami trzymali.

– To jest pad.

Kto padł?

– Nawet dobrze trzymasz. – Odezwał się zdziwiony.

– Myślisz, że jak tu przychodzę to tylko śpię na kanapie? – Prychnął.

Gdyby nie to, że naprawdę sporo ich obserwował, jak już tu w ogóle przychodził, to naprawdę mało wiedziałby o ludzkim świecie. Przecież jeszcze jakiś czas temu nie było połowy rzeczy, które teraz zdają się być normą.

– Dobra, ale po co mi to?

– Zagramy sobie w coś.

– Co?! Przecież ja nie umiem!

– No to cię nauczę. Nie bój się, wybiorę coś prostego, gdzie nie trzeba dużo klikać.

Czekał cierpliwie, gdy Levi grzebał coś w urządzeniu odpowiedzialnym za te gry, trochę obawiając się tego co może wybrać. Powiedział, że to nie będzie nic trudnego. A to chyba jest fajne, bo wszyscy często w coś grają. Liczył, że i jemu się to spodoba.

– Dobra. Mam coś. – Usiadł koło mnie. – Sterujesz tymi wystającymi grzybkami. Widzisz tam, gdzie się teraz świeci? Weź próbuj jakby popchnąć ten drążek w dół palcem. O tak. – Pokazał mu. – Widzisz, to święcące coś się przesunęło. Żeby zacząć grać, trzeba nacisnąć start. Widzisz ten napis. Musi się podświetlić jak ten poniżej.

– Wcześniej się świecił, to po co zjechałeś na dół?!

– Żeby pokazać ci jak się tym steruje. Pokieruj to na górę, a później naciśnij ten przycisk na padzie.

Levi trzymał w rękach drugi pad i pokazywał co ma robić. Niewygodnie się trochę to trzymało. Tu było tyle przycisków, a przecież palców miał tylko dziesięć. Myślał, że to wystarczająca ilość...

– Dobra. Na razie weź grę jednoosobową. Tak samo musisz sprawić, żeby to się zaświeciło, a jak już będzie, to naciskasz tamten przycisk.

Lewym drążkiem steruje i jednym z czterech przycisków po tamtej stronie potwierdza. Na razie jest dobrze.

– Teraz najlepsze i najtrudniejsze. Musisz sobie wybrać postać. Czyli wybierasz, którym z tych ludzików chciałbyś sterować w grze.

– Dlaczego to ma być niby trudne?

– Jeszcze się o tym przekonasz. Na razie wybierz po prostu tą, która ci się podoba.

Dwanaście postaci i muszę zdecydować się na jedną. One się czymś od siebie różnią, poza wyglądem? Nawet jeśli, to chyba czymś mało istotnym, skoro Levi o tym nie wspomniał. Przyglądał się dziwnym stworkom na ekranie. I niby mam wybrać jedną, tak jak to dotychczas robiłem? Próbował, by ta, którą chciał grać się zaświeciła. Gdy już to się stało, zatwierdził.

– Dobra, gra jest prosta. To taki jakby wyścig. Na razie przechodzisz samouczek, więc teraz w grze będą ci wszystko wyjaśniać. Ogólnie to tak naprawdę musisz tylko jechać prosto. Po drodze będziesz miał takie prezenty, które mogą sprawić, że przez chwilę będziesz szybszy i takie tam inne.

– Dobra, pokaż jak w to grać.

Zaczął tłumaczyć, a starszy starał się zrozumieć. Wszystko co miał robić, dodatkowo pisało na ekranie. To ten samotłuczek, tak? Dobra. Tak jadę do przodu, tak skręcam.

– Teraz spróbuj przejechać tę trasę. Na razie jedziesz sam. Jak już przejdziesz samouczek, to zacznie się prawdziwa gra i będziesz się ścigał z innymi postaciami.

Ruszył do przodu, próbując przejechać po tej dziwnej drodze. W sumie to nie było to trudne. Tylko im szybciej jechałem, tym trudniej się skręcało. Jadę za szybko? Ale to chyba ma być wyścig, więc powinienem jechać szybko.

– Dobra. Teraz będzie to samo, ale z tymi bonusami. Będziesz mógł zobaczyć co daje ci jaki bonus.

Zdziwił się trochę widząc inną drogę. Dobra, to chyba nie ważne. Przecież chodzi cały czas o to samo. Wszystko fajnie, tylko teraz miał więcej zakrętów, których coraz bardziej nie lubiłem. O! Coś skacze! To ten bonus? Jak mam go sobie wziąć? Nie chcąc wyjść na totalnego idiotę, milczał i spróbował sam to rozwiązać. Najzwyczajniej w świecie postanowiłem to rozjechać.

– Wow!

Jak ja zapierdzielałem! O i już nie... No to sobie poszalałem. Za każdym razem trafiał na inne skaczące coś i dawało mu inną umiejętność.

– Ej, dlaczego jadę tak wolno?! – Poskarżył się nagle.

– Są też złe bonusy. – Zaśmiał się. – Ten sprawił, że spowolniłeś. Jest jeszcze taki, który zabiera życie. Widzisz ten pasek na dole. Jak to czerwone całe zniknie to przegrywasz grę i musisz zaczynać od początku, albo jak grasz z kimś, to ta druga osoba wygrywa.

Musze zapamiętać te niefajne bonusy.

– Dobra. Przeszedłeś samouczek. Spróbuj teraz zagrać, ścigając się już z innymi. Naciśnij tamto wyżej.

– Kto tymi innymi postaciami steruje? – Spytał, widząc jak stoję na linii startu wraz z czterema innymi stworkami.

– Jakby to wyjaśnić. One same sobą sterują. Działają tak jakby automatycznie. Tak trochę jak światło w lodówce. Nie włączasz pstryczkiem światełka w lodówce. Ono samo automatyczni się zapala, gdy otwierasz drzwi.

Ethan spojrzał na niego wymownym wzrokiem.

– Dobra, to nie było dobre porównanie. Tak czy inaczej, tak jakby sama gra nimi steruje. Naciśnij w końcu start, bo chcę zobaczyć jak ci będzie szło. – Mówił, jakby lekko powstrzymując się od śmiechu.

Pora zaczynać. Skoro nikt tymi postaciami nie steruje, to chyba nietrudno będzie je pokonać. Zaczęło się odliczanie. Po pojawieniu się jedynki, wszyscy ruszyli. Co?! Co oni tacy szybcy?! Mężczyzna szybko wziął się w garść i zaczął próbować ich dogonić. Dlaczego oni tak dobrze trzymają się na tych zakrętach?! Coś tu jest nie tak!

– Jeszcze raz. – Warknął starszy, gdy ostatecznie znalazł się na piątym miejscu.

Szybko najechał na odpowiedni napis i znów znajdował się na linii startu. Tym razem nie dam się tak łatwo! Od samego rozpoczęcia trzymał się ich blisko, nie pozwalając zepchnąć się na ostatnią pozycję.

– Ha! – Krzyknąłem zadowolony, gdy zdobyłem trzecie miejsce.

Jednak to jeszcze nie do końca go zadowalało.

– Dobra, mistrzuniu. Teraz ja też będę grał. Poczekaj, przełączę tylko na tryb wieloosobowy.

Levi cofnął się do samego początku, tam wybrał inny napis i po chwili znów wybieraliśmy sobie postacie. Młodszy szybko znalazł tą, którą będzie grał. Ethan zaczął się zastanawiać. Która z nich poprowadzi go do zwycięstwa?

Na początku znowu nie było łatwo. Lądował na miejscach od piątego do trzeciego, podczas gdy Levi był zawsze pierwszy. On musiał jakoś oszukiwać! Mimo to Ethan nie poddawał się. W końcu zaczął zajmować drugie miejsca, nadal nie mogąc prześcignąć młodszego.

– Co się... O jasna cholera!

Ethan był tak zaaferowany tym by nie przegrać z młodszym, że nawet nie usłyszałem jak Oliver wchodzi do domu. Mimo wszystko nie zamierzał sobie teraz zawracać nim głowy, ponieważ Levi nadal był pierwszy!

– Hej! Zagrasz z nami? Zepchniesz Ethana na trzecie miejsce.

– Chciałbyś! – Warknął, jednocześnie znów zajmując drugie miejsce.

Pewnie jest coś czego mi nie pokazał, dlatego on zawsze wygrywa! Ethan nieco obrażonym wzrokiem spojrzał na nowoprzybyłego. Mimo to podszedł do nich i usiadł obok Leviego, najwyraźniej niezbyt chcąc usiąść koło starszego.

– To teraz gramy we trójkę!


Liam cieszył się, że w końcu udało mi się znaleźć trochę wolnego czasu. Chociaż tyle by spotkać się z częścią watahy w kawiarni, której pracował David. Na dworze zaczynało się robić coraz zimniej.

– Jak to miło patrzeć, jak inni pracują. – Powiedział Levi, gdy starszy podawał im zamówienie.

– Spadaj. – Warknął, odchodząc.

Upiłem łyka gorącego napoju.

– I jak tam spędzanie czasu z Ethanem? – Spytał brunet o to co go najbardziej interesowało.

– Jak wszedł do mnie do pokoju, to myślałem, że coś przeskrobałem i za coś mi się oberwie. A gdy poprosił mnie, żebym nauczył go korzystać z komórki to miałem wrażenie, że śnię.

– Tak jak ja, gdy zastałem ich w domu podczas próby nauczenia go grania na konsoli przez Leviego.

Liam zaśmiał się pod nosem. Ile dałbym by to zobaczyć.

– W sumie to tak naprawdę nie było tak źle. – Odezwał się Levi. – Na swój sposób starał się być miły. Chociaż czasami był tak zirytowany, że zastanawiałem się czy mnie nie pogryzie, nawet jako człowiek. – Zaśmiał się na koniec.

– Ethan jest na swój sposób miły, tylko jakby nie chce tego pokazywać.

– Rzadko go takim widziałem. – Stwierdził Oliver.

– A ja nie.– Przyznał. – Chociaż nie mogę zaprzeczyć, że łatwo go zdenerwować, przez co częściej jest okazja do oglądania go raczej zdenerwowanego.

– Ty masz jakaś taryfę ulgową u niego! – Rzucił oskarżycielko Levi.– Pewnie dla tego, że cię przemienił, to traktuje cię lepiej. Czuje się winny albo odpowiedzialny za ciebie, albo to i to.

Tak, to pewnie przez to, stwierdził smutno.

– Żebyś ty go widział jak w końcu udało mu się wygrać ze mną i Levim.

– Po raz pierwszy widziałem jak się uśmiecha. – Dodał młodszy z nich ściszonym głosem.

A Liam zatęsknił za tym uśmiechem.

________________________

Taki lekki rozdział na rozluźnienie. 

Ethan ma małą przerwę od Liama, z której nie za bardzo się cieszy. Jednak postanowił posłuchać się Nathana i młodszego i nieco polepszyć stosunki z pozostałymi członkami watahy. Na razie chyba idzie mu nie najgorzej. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top