85; rozdział
15/30
-Shawn... możemy porozmawiać? - zapytał Horan. Powinien go poinformować.
-Mmm?- był zakochany w małym.
-Wiesz doskonale o tym, że mały może być równie dobrze Liama synem, prawda? - zagryzł nerwowo wargę.
Westchnął.
- Wiem
-Powiedział, że wpadnie wieczorem po próbkę do badania - szepnął Niall.
-W porządku.
-Nie masz nic przeciwko, prawda? Tu po prostu chodzi o dobro małego, chcę wiedzieć, który z was jest jego ojcem...
-Spokojnie kochanie - musnął jego wargi.
Delikatnie odwzajemnił pieszczotę, choć w środku bał się wyników. Zrani jednego z nich, czy tego chce, czy nie...
-w porządku?
-Tak, spokojnie... wszystko jest dobrze
- No dobrze...
-W porządku... boję się tych pieprzonych wyników - wyjaśnił Horan.
-Rozumiem... Ale obiecuje Ci, że bez względu ma wszystko zostanę, jeśli będziesz mnie chciał. Jeśli wybierzesz jego, to mogę zostać chociaż jako przyjaciel?
-Shawn, problem w tym, że ja sam nie wiem czego chcę, wiesz? - mruknął, czuł się jak totalny dupek.
-W porządku skarbie - zabolało. Podał mu synka- pójdę zapalić- i co z tego że od roku tego nie zrobił...
-Jeśli chcesz tutaj wrócić i być z nami to żadnych papierosów... jasne? - zapytał zupełnie poważnie.
-Liam też pali ale przecież on może wszystko - wymusił uśmiech- idę po kawę.
-On również dostanie zakaz zbliżania się do Briana po papierosach, to się tyczy każdego - mruknął.
- Po kawę mogę iść?- mruknął
-Po kawę tak - szepnął.
Wyszedł z sali, zatrzaskując cicho drzwi.
-I zostaliśmy sami skarbie - powiedział cichutko do chłopca, którego delikatnie kołysał.
Niedługo później do sali wrócił Shawn. Jednak nie sam. Z Liamem.
-Już Ci przeszło trochę? - mruknął, nie patrząc w tamtym kierunku. Skupił się na synku.
-Pokłóciliście się?- mruknął cicho Payne.
- Tak. O Ciebie...
Podniósł lekko wzrok. Zamarł widząc go.
- Cześć.
-Cześć - szepnął.
- Jak się czujesz ?- podszedł do chłopaka.
-Na pewno zmęczony, prawie cały obolały, ale też szczęśliwy - uśmiechnął się lekko.
Uśmiechnął się delikatnie. Spojrzał na chłopca i zamarł. Uderzyło w niego podobieństwo.
-Chcesz go potrzymać? - zapytał niepewnie Niall.
Pokręcił głowa.
-Moja ręka nie jest na tyle sprawna, nie utrzymam go- wyjaśnił
-To chociaż chodź bliżej niego... niestety dziś, nawet gdybym chciał to nie pomógł bym Ci go trzymać... - zachęcał go.
-w porządku- podszedł.
-Ale jak wpadniesz jutro, albo jeszcze następnego dnia to już będę bardziej w formie - zagryzł wargę, kurwa poczuł ten cudowny zapach.
-Teraz mnie nie ma dwa dni, jestem poza miastem w sprawie badań- wyjaśnił- A w sobotę bierzesz ślub, więc sam rozumiesz - zagryzł wargę.
- Liam... - wyszeptał, ledwo słyszalnie.
Pobrał wymaz od malucha i skierował się do drzwi. Próbkę od Mendesa już miał.
-Trzymaj się Niall, wyniki będą za dwa tygodnie.
-Liam... czekaj - mruknął.
-Niall- westchnął.
-Shawn... zostawisz nas na chwilę samych? Możesz wziąć małego jeśli chcesz...
- Nie Niall- westchnął- To wasz syn, wasze życie- z trudem mówił- kocham Cię, ale ty kochasz jego. Wyjaśnijcie to sobie, ja odwołam ślub- pocałował blondyna w czoło. Po jego policzku spłynęła łza.
-Nie rób tego... - był rozbity, siedział jak ten ostatni kołek i po prostu płakał.
- Nie mogę stać wam na drodze... I wiem o tamtym seksie dwa tygodnie temu.
-Daj mi to wyjaśnić... proszę - szepnął Horan, wolną dłonią szybko otarł policzki.
- Nie ma czego wyjaśniać- mruknął- wolisz jego.
-pójdę już- szepnął Liam. Niall wybrał Shawna.
Wyszedł szybko z sali.
-Kurwa czekajcie! - krzyknął, dopiero teraz zalał się łzami. Nienawidził samego siebie...
Payne stał pod drzwiami i myślał co zrobić. Niall wybrał. Nie powinien się mieszać...
-Nie zasługuję na żadnego z was... - rzucił, a jego policzki były mokre.
-Niall dobrze wiesz że musisz wybrać- szepnął Shawn.
-Nie chce wybierać! Powinniście obydwoje znaleźć kogoś i być szczęśliwi, ja sobie jakoś dam radę - mruknął.
-Niall- szepnął Liam, wchodząc do sali- inaczej nigdy nie dojdziemy do niczego..
-Ty też każesz mi wybierać? - mruknął -Zgubiłem się w tym wszystkim, z jednej strony kocham Ciebie, a z drugiej ty też nie jesteś obojętny dla mnie - spoglądał na nich przemiennie.
Liam uśmiechnął się smutno.
- Wracam do Stanów. Nie czuje się tu już potrzebny. Cześć Niall- pocałował go w czoło i wyszedł z sali, następnie że szpitala.
Napisał wiadomość do blondyna.
Do: Nini x
"Kochając dwie osoby jednocześnie, wybierz tą drugą. Gdybyś naprawdę kochał pierwszą, nigdy nie zakochałbyś się w drugiej."
Do: Liam x
Wróć, proszę... chcę to wyjaśniać Liam, błagam
-Shawn, idź po niego... zatrzymaj go jakoś - mruknął, po raz kolejny zalewając się łzami.
-Niall ale on odjeżdża- szepnął.
-Idź kurwa po niego do cholery! Zrób cokolwiek... proszę
Do: Liam x
Liam, błagam, zaczekaj
Mendes westchnął i otworzył okno.
-PAYNE CHUJU WRACAJ TU!- ryknąl na cały plac. Kilku ludzi spojrzało na niego. Liam spojrzał na niego.
Do: Liam x
Mam zejść na dół? Proszę bardzo... złamię zasady, dla Ciebie
Po chwili Payne był w sali.
-Wybrałeś jego. A teraz zostawiasz szopki Horan!- podniósł głos.
-Nie krzycz... - poprosił, kuląc się lekko.
-Przepraszam - mruknął- co chciałeś?
-Wyjaśnić to... raz na zawsze bez względu na konsekwencje - mruknął - jednego z was i tak stracę - szepnął.
-Niall- westchnął Mendes.
Blondyn tylko spojrzał na niego.
-Wiesz, że ta rozmowa może zaczekać NIall?- westchnął w końcu Payne- Aż dojdziesz do siebie...
-Nie, chcę to załatwić od razu... - szepnął.
Payne westchnął i usiadł na krzesełku obok. Uśmiechnął się do chłopca.
-Kocham was oboje, ale tylko jednego z was tak, jak powinienem... - mruknął Horan.
Shawn westchnął.
-Obiecajcie mi tylko, że bez względu na wszystko... nie znikniecie z mojego życia - poprosił.
Spojrzeli na siebie.
-obiecujemy
-Bo ja... boję się, tak cholernie bardzo - zagryzł mocno wargę, spuszczając wzrok.
-Nie musisz się bać
-Postawcie się w mojej sytuacji, wiedząc, że zrani się tego drugiego... chcielibyście wybierać?
-Po prostu powiedz, że mam odwołać ślub- szapnął Shawn. Od początku wiedział.
-Shawn... ja naprawdę przepraszam, kocham Cię, ale to Liam jest w moim sercu, prawdopodobnie to też on jest ojcem małego - mruknął w końcu.
-W porządku- powiedział powoli- Zostawię was.
Liam zagryzł wargę, kiedy Mendes wyszedł. Tak po prostu?
-Obiecaliście... - westchnął, czuł się jak dupek.
-On nie odszedł z twojego życia-powiedział powoli Liam- Po prostu potrzebuje czasu, zrobiłbym tak samo,
-Zostawisz mnie tutaj samego? - zapytał niepewnie.
-Nie Niall- westchnął- będę musiał wyjść potem, ale wrócę- westchnął
-Wyjść? - spojrzał na niego zdziwiony.
-Muszę załatwić do końca rzeczy z przeprowadzką.
-Czyli zostaniesz już teraz tutaj z nami?
-Tak Niall- westchnął.
-Kocham Cię, wiesz? - uśmiechnął się lekko.
-Łatwo nie będzie....
-Wiem, ja tak bardzo przepraszam za to, że Cię wtedy zdradziłem - szepnął.
-To ja przepraszam, że cię nie wysłuchałem...
-Ale byłeś zły, miałeś prawo... zachowałem się jak zwykła, tania dziwka
-Niall, proszę cię, przez rok miałem romans z fotografem- westchnął.
-Ale teraz już nie masz? - zapytał niepewnie Horan.
-James siedzi w więzieniu, pamiętasz? - mruknął- próbował mnie zgwałcić...
-Tak, pamiętam - szepnął - Przykro mi...
-Paul ma kogoś...- westchnął- więc nie martw się, nie mam nikogo
-Ufam Ci, ale powiedz mi szczerze... co jest między Tobą i mną?
-Nie wiem- powiedział szczerze.
-W porządku - dodatkowo skinął głową.
-Co chciałbyś, żeby było?
-Chciałbym odzyskać Twoje zaufanie, Ciebie... żebyśmy stworzyli rodzinę dla naszego synka - odpowiedział niepewnie.
-W porządku, jednak chcę zrobić badania.
-Rozumiem Li, poczekamy...
-Liam- poprawił go. Po Paulu nie lubił być tak nazywany.
-Przepraszam, już nie będę - mruknął.
-Wszytko, tylko nie Li, proszę- szepnął i władował się na łóżko obok blondyna.
-W porządku Liam - odpowiedział.
-Gdyby nie to, że jesteś po porodzie to zaznaczyłbym teren- zażartował.
-Zaznaczył? - zapytał niepewnie - Co masz na myśli?
-Tylko żartowałem- powiedział po chwili.
-A może ja chciałbym tego? - zagryzł lekko wargę.
-Mówiłem o seksie Niall, jeszcze nie możesz- westchnął.
-A malinki? - zapytał cichutko.
-Mogę - mruknął rozbawiony.
-W takim razie poproszę, tylko... odłożę go do łóżeczka - zachichotał.
-Mmm, leż- mruknął i zabrał chłopca na ręce. Bolała go co prawda jedna, ale chwilę da radę. Ostrożnie ułożył chłopca w łóżeczku.
-Jestem dumny, wiesz? I nieźle wyglądasz z dzieckiem - szepnął, śmiejąc się cicho.
Uśmiechnął się i wrócił do Nialla.
-Chcę tylko żebyś wiedział, że bardzo mocno Cię kocham - zarumienił się lekko.
-Przecież wiem- zaśmiał się i wpakował mu do łóżka, siadając za nim- Też cię kocham- zaczął muskać jego szyję.
-Jesteś tylko mój, nie pozwolę Ci już odejść - wymruczał, odchylając głowę.
-Nigdzie się już nie wybieram- wsunął dłonie pod jego koszulkę.
Odetchnął zadowolony.
-Mam nadzieję...
-Mogę ci obciągnąć, jeśli chcesz- szepnął mu do ucha.
-Liam... - sapnął, tak dawno tego nie robił.
-mm?
-Prowokujesz...
Wsunął dłoń w jego bieliznę.
-Liam... - jeknął cichutko.
-cii skarbie- szepnął mu do uszka.
-Nie potrafię - wyjąkał.
-postaraj się- ścisnął jego członka.
-Kurwa... - sapnął.
-Cicho Niall- zaczął go lekko pocierać.
-Nie dam rady - jęknął.
-Musisz...
-To mnie pocałuj... - poprosił Horan.
Przekręcił jego głowę wolną dłonią i wpił w jego wargi.
Odwzajemnił od razu, wplątując palce w jego kosmyki.
Pocierał szybko jego penisa w międzyczasie.
Oddychał zdecydowanie szybciej, każde niepowołane dźwięki zduszone zostały w wargach Payne'a.
Przeciągnął kciukiem po szczelince.
Zadrżał, tak bardzo reagował na jego dotyk....
Liam niekontrolowanie się pobudził, przez co wbił się w plecy blondyna.
Mimo jeszcze odczuwanego po porodzie bólu, wypchnął lekko biodra w kierunku mężczyzny, a chwilę potem w przeciwnym kierunku. Sam już nie wiedział na czym się skupić.
-Niall- upomniał go- Nie możesz jeszcze..
-Proszę... wiem, że mnie nie skrzywdzisz w żaden sposób - poprosił cichutko.
-Niall- westchnął cicho- Nie możesz...
Naburmuszył się jak dziecko. Potrzebował go, bardzo.
-Nadrobimy...- ciężko mu się odmawiało, ale robił to dla dobra blondyna
-Trzymam za słowo... - mruknął.
-spokojnie, podrzucimy małego Lou- zaśmiał się- a ty nie będziesz mógł chodzić, chcesz, prawda?- wyssał mu kolejną malinkę
-Bardzo - poruszył się niespokojnie.
Przyspieszył na jego członku.
-Możesz mi pomóc ręką, albo się o mnie ocierać, jeśli chcesz- szepnął mu do ucha.
Od razu wypchnął biodra w tył.
-Nie tak ocierać skarbie- obrócił go i posadził na swoich udach.
Od razu podłapał o co chodzi, delikatnie poruszył się, tak, że ich męskości delikatnie się o siebie otarły.
Stęknął cicho.
-Zadowolony?
-Bardzo - westchnął, przyspieszając ruchy.
Jęknął, ale stłumił to w jego szyi.
-Brakowało mi Ciebie tak cholernie bardzo... - docisnął się mocniej do niego.
-Kurwa Niall- stęknął.
-No już... pobrudź się tak ładnie - wyszeptał do ucha Liama.
Stęknął.
-Prowokator.
-Uwielbiasz mnie takiego kochanie - zassał się na skórze pod uchem mężczyzny.
Jęknął, po chwili dochodząc.
Niall po chwili rozlał się na Liama, a przy okazji też ubrudził siebie.
Wpił się w jego wargi.
Sapnął zaskoczony, dopiero po chwili odwzajemnił pocałunek.
-Tak cholesnie za tobą tęskniłem...
-Ja też Liam, cieszę się, że wróciłeś i przerwałeś to wszystko... żałowałbym pewnie tego ślubu z nim - zagryzł wargę.
-Przecież go kochasz...
-Owszem, ale jak brata albo naprawdę dobrego przyjaciela - wyjaśnił od razu.
-Spokojnie
-To Ciebie kocham jak mężczyznę, partnera i ojca dziecka - uśmiechnął się naprawdę delikatnie.
-W porządku Niall- westchnął- Odpocznij, wrócę tu za godzinę, dobrze?
-W porządku, ale obiecujesz? - dopytywał.
-Obiecuję, że wrócę- westchnął- ale wiesz, jak jest w urzędach.
-Wiem, a dostanę buziaka?
Zaśmiał się i cmoknął jego usta.
Przyciągnął bruneta bliżej, odwzajemniając pieszczotę.
-Dosyć Blondi-zaśmiał się- Wracam niedługo- pocałował go w czoło.
Zarumienił się na określenie, jakim nazwał go starszy.
-Będziemy czekali na Ciebie...
Wyszedł z sali.
Westchnął niezadowolony... i co on będzie robił przez tyle czasu? Położył się w miarę wygodnie, a już po niedługiej chwili zasnął. Był wyczerpany.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top