47
4/5 230 słów
-Dzień dobry.- uśmiechnął się myśląc, że poprawi mi tym humor, ale niestety nie dzisiaj.
-Cześć.- opowiedziałam wskazując chłopakowi miejsce na przeciw mnie. Usiadł i powoli odetchnął.
-Jak się trzymasz?- zapytał zaczynając rozpamiętywać wczorajszy dzień i zaistniałą sytuację.
-Jak na takie rzeczy, całkiem dobrze, chwila.. wiedziałeś?- zapytałam trochę podirytowana.
-Młody się wczoraj żalił.- odpowiedział, na co tylko pochyliłam głowę.
-Będzie dobrze, uwierz.- uścisnął moją dłoń i uśmiechnął się dodając mi trochę siły i otuchy.
-Jeremi muszę Ci coś powiedzieć..- zaczęłam.
-Zamieniam się w słuch.- rzucił nadal trzymając mocno moją dłoń.
-Słuchaj, jesteś dla mnie bardzo ważny, w tej chwili mogę powiedzieć, że najważniejszy, ale nie mogę pojechać z wami w trasę..- dokończyłam, uśmiech na jego twarzy znikał, a w jego oczach zgasły promyki, które towarzyszyły mu na co dzień.
-Nie złość się, ale nie mogę, mam nadzieję, że mnie rozumiesz.- cały czas drążyłam temat.
-Jeremi? Powiedz coś.- chłopak tylko na mnie spojrzał.
-Słuchaj jak najbardziej Cię rozumiem, przeszłaś dużo z Arturem, a teraz taka nie miła sytuacja. Przykro mi bardzo, ale czy przez to warto odkładać marzenia na bok? Pomyśl jeszcze nad tym, możesz jechać tam z kim tylko chcesz. Wiedz, że na mnie zawsze możesz liczyć. Teraz zostawię Cię samą, pomyśl o tym, a wieczorem daj mi znać, jutro zaczynamy trasę.- lekko się uśmiechnął i wyszedł z pomieszczenia. Siedziałam w tym miejscu jeszcze 5 minut i też wróciłam do pokoju.
Wszystko muszę zepsuć?
Cześć💦 Zaległy czwartkowy rozdział nie dodałam wczoraj, bo bardzo źle się czułam, miałam gorączkę🤒 Mam nadzieję, że nie jest, aż taki zły ten rozdział, zaraz wpada dzisiejszy✨ Miłego czytania!❣️
Jeżeli zobaczycie jakiś błąd w rozdziale, napiszcie w komentarzu!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top