11

Zuza, chciałem uświadomić ci jak dla mnie jesteś ważna. Po pierwszym spotkaniu już wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Niespodzianką miało być to, że pomimo twojej myśli, nie zapomniałem. Dowiadywałem się co u Ciebie pod fakeowym koncie na kiku. Głupio mi, że się nie ujawniłem, ale teraz wiesz że chciałem zobaczyć twój szczery uśmiech. Spacer w parku był wyjątkowy, przepraszam za to, że zmusiłem Cię do jazdy na deskorolce co przyniosło twój upadek :((( Następny dzień miał być przecudowny, ale przez jedną psycho fanke to nam nie wyszło. Za to 2:30 to będzie moja ulubiona godzina. Miła noc nie powiem. Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Niedługo się zobaczymy. Obiecuję. Kocham Cię.
-Artur<3

Zaczęłam płakać. Uznałam, że napiszę do Artura.

*do Artur Sikorski*
Dziękuję za list:( jesteś niesamowity:*

*od Artur Sikorski*
Kocham cie bardzo mocno, pamiętaj. Miłego lotu<3

Cała podróż minęła dość szybko. Taak zasnęłam. Byliśmy już w Niemczech.

*w domu*

Nic szczególnego się tu nie działo, bo poszłam spać.

*następny dzień*
10:30

Zjadłam śniadanie. Włączyłam serial 'American horror story'. I tak upłynął mi czas do południa. Ubrałam vansy, wzięłam katane, 20€ i poszłam do miasta.
Przeszłam każdy sklep. Nic nie kupiłam ehh. Postanowiłam zatrzymać się w macu. Usiadłam z zamówieniem i włączyłam telefon. Nie zdążyłam nic napisać, bo ktoś się do mnie dosiadł.

-Hejka Zuza.- przywitał się Filip, ten z parku.

-Heej.- uśmiechnęłam się.

-Jak tam w Polsce?- zapytał.

-A luzik, chwila skąd wiesz, że byłam w Polsce?- coś tu nie pasuje.

-A nie mówiłaś?- zapytał znowu.

-Nie..- uznałam.

-Artu..Alan mi powiedział.- odpowiedział.

-Spokojnie wiem, że to jest Artur.- zaśmiałam
się.

-Uf, to dobrze.- uśmiechnął się.

Zjadłam wrapa.
-Idziemy gdzieś?- zapytał.

-No jasne- odpowiedziałam po chwili.

Poszliśmy do parku. Nie tego, w którym się poznaliśmy. Inny.
Tu było ładniej.

-Ładnie tu.- uznałam.

-Dlatego Cię tu zabrałem.- zaśmiał się.

-Pewnie, gdybym chciał spróbować coś z tobą. To Artur by mnie zabił, więc jesteśmy zdani na przyjaźń.- uznał.

-Dlaczego miałby Cię zabić.- zaśmiałam się.

-Podobasz mu się. Nie widzisz tego?- zapytał.

-Ostatnio miałam okazję zauważyć..- westchnęłam, a po moim poliku spłynęła pojedyncza łza.

-Dobra zmieńmy temat.- wachając się otarł mi łzę. Poszliśmy na gofry.

-A tobie się podoba Artur?- zapytał.

-Znaczy wiesz.. Przystojny jest, fajny ma charakter, ale nie jestem w stanie teraz ci powiedzieć czy mogłabym z nim być. Wiesz te wszystkie fanki.- spuściłam głowę.

-A chciałabyś?- zapytał.. czuję się jak na przesłuchaniu.

-Ee.. no raczej tak.- usmiechnęłam się.

-Shippuje was.- odwzajemnił uśmiech.

-Hhahah, śmieszne. Idziemy się przejść?- zaproponowałam.

-Oki.- puścił mi oczko.

-A tobie.. kto się podoba?- zapytałam w drodze.

-Nie domyśliłaś się jeszcze?- zapytał.

-Niee, a powinnam?- zaśmiałam się.

-No raczej- uśmiechnął się.

-No kto powieedz...- pociągnęłam go za łokieć.

-Ehh, Artur mnie nie zabije?- zapytał, a ja cały czas trzymałam jego łokieć *dziwny fetysz*.

-No mów.. Arcziego tu nie ma.- zaśmiałam się.

-Haha...No dobra, dobra.- przerwał.

-Tylko zatańcz ze mną..- dokończyłam, bo ogarnęłam tekst jednej z piosenek.

-Gdy już będzie ciemno..- dokończył i złapał mnie za rękę. Zaczęliśmy tańczyć przy jednej alejce.

-No to powiedz mi kto ci się podoba...- powiedziałam jak jakiś dzieciak.
Filip przybliżył się i położył głowe na moim ramieniu.

-Ty..- szepnął.

Hejhej😎 Krótszy rozdział, bo tamten był długi 😂 Powiem, że niestety nie mam pomysłu na dalsze części, więc jak chcecie możecie napisać w komentarzu jakie wątki byście pruszyli :)))
Chciałam zacząć nowe ff o Skandarze Keynes. Czytalibyście?
Długa notka, ale mam nadzieję, że podzielicie się swoją opinią w komentarzu.
Gwiazdkujcie! Miłego dnia w szkole💋

Jeżeli zobaczycie jakiś błąd w rozdziale, napiszcie w komentarzu!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top