15-Nie narzekaj
-Co powie Bruce kiedy się dowie kim naprawdę jesteś?
-Możesz mu powiedzieć. Na pewno ci uwierzy.
W tle było słychać krzyki widzów którzy oglądali walkę. Większość osób głosowała na "Bonnie" niż na "kocicę" co tylko bardziej motywowało Anę do walki.
Pierwsza zaczęła Selina za namową Barbary i Tabithy które stały tuż za ringiem. Selina postanowiła używać swojego bicza który miała przy spodniach zawsze przy sobie. Podbiegła do Any i od razu postawiła na mocny atak. Wycelowała swój bicz idealnie na szyję Any mając nadzieję że ten owinie się wokół jej szyi i zacznie ją podduszać, jednak Cobblepot była szybsza i złapała bicz w ostatnim momencie. Kiedy obie dziewczyny trzymały bicz, Ana pociągnęła go mocno w swoją stronę i za razem wyrwała go z rąk kocicy. Następnie wyrzuciła go w głąb sali pozostawiając Selinę bez broni. Ta jednak się nie poddawała i zaczęła atakować Anę pięściami. Ana jednak była zbyt dobra na to i spokojnie broniła się czekając aż Selina zmęczy się swoim bezsensownym, agresywnym atakowaniem. W pewnym momencie Ana odsunęła się od dziewczyny.
-No dawaj kiciu, tylko na to Cię stać? -zapytała z uśmiechem.
Barbara zaczęła krzyczeć w stronę Kyle żeby wzięła się w garść. Ta jej posłuchała i postanowiła znów zaatakować. Skupiła się na ziemi i nogą obaliła Anę na ziemię. Następnie usiadła na niej i zaczęła uderzać ją pięściami z całych sił. Ana jednak zaśmiała się między uderzeniami po czym wysunęła swoją dłoń i zatrzymała jej ataki. Ana złapała Selinę za gardło i ścisnęła. Następnie podniosła się na nogi dalej trzymając przeciwniczkę za szyję. Selina wierzgała nogami chcąc się wydostać spod wpływów Any. W końcu zrobiła jakiś szybki trik i obróciła się na ramionach Any i równocześnie ją obaliła. Było to tak szybkie że mało kto zobaczył co Selina zrobiła żeby się wydostać. Ana szybko wstała z ziemi uśmiechnięta.
-Nieźle. Ale to był tylko początek. -oznajmiła po czym uderzyła przeciwniczkę z całej siły pięścią. Selina upadła na ziemię jęcząc z bólu. Tłum wiwatował.
Ana podeszła do leżącej na ziemi Seliny i podniosła ją. Znów zaczęła ją obkładać pięściami po twarzy i brzuchu. Dziewczyna się jednak zaciekle broniła i Ana też nie raz dostała w nos. Raz nawet dostała tak mocno że na chwilę przed oczami miała mroczki, ale dla niej to było normalne i po prostu kontynuowała walkę jakby nigdy nic. W tym wypadku Ana wygrywała tą walkę. Obkładała dziewczynę tak mocno że w jednym momencie Selina upadła i jęcząc z bólu nie chciała się podnieść.
-Łatwo poszło. -Ana zaśmiała się wycierając krew lecącą jej z nosa. -Nawet bez broni. Sądziłam że będziesz lepsza. -dodała zwracając się do leżącej dalej na ziemi Seliny.
-Na pewno jesteś kimś więcej niż tylko Anne Sheridan. -odparła Barbara wchodząc na ring po Selinę.
-Prawda. -Ana zgodziła się z uśmiechem.-Pytanie tylko brzmi: "Kim jestem?"
Po czym wypluła gumę na ring i zaśmiała się głośno.
Tłum szalał krzycząc z radości.
-Miło było Narrows, ale muszę się już zbierać. A co do was dziewczynki... Puszczę was na razie wolno. Selina za was wycierpiała dzisiejszy dzień. Bajo! -oznajmiła po czym zeszła z ringu zadowolona. Przeszła przez klub i podeszła do Nygmy siedzącego obok miejsca gdzie stracił połowę ucha. Wyrwała swój nóż ze ściany i złożyła go na miejsce, do paska.
-Nie wiem czemu ale kogoś mi przypominasz. -oznajmił Ed spokojnie trzymając obie ręce na krwawiącym uchu.
-Teraz tylko wymyśl do kogo. -odparła po czym wyszła z klubu.
Drzwi trzasnęły za nią z hukiem. Ana wyszła na zewnątrz po czym odetchnęła zadowolona z siebie.
-Niezła walka co? -zapytał ktoś stojący za dziewczyną.
Ana niezbyt przestraszona po prostu odwróciła się spokojnie w stronę skąd wydobywał się głos. Nie bała się gdyż wiedziała że nawet gdyby ktoś ją zaatakował ona i tak dałaby sobie radę.
-Nigdy więcej tak nie rób Victor. -odparła widząc kto stał za nią tuż przy wejściu.
-Przecież się nie przestraszyłaś. -odparł wychodząc z cienia.
-Ale mogłabym ci przywalić. -stwierdziła.
-To wszystko wyjaśnia. -uśmiechnął się i podszedł do dziewczyny. Bez żadnego zastanowienia objął ją ramieniem, jakby to nie było nic ważnego, po czym ruszyli razem w stronę samochodu Any. -Widziałem Cię tam. Nieźle dajesz sobie radę.
-Gdybym tego nie wiedziała nie proponowałabym jej walki. -odparła niewzruszona w stronę chłopaka. -Poza tym to nic w porównaniu z tym co potrafię.-dodała pewnie.
-Ten krwawiący nos coś twierdzi że chyba jednak to twoje największe możliwości.
-Wątpisz we mnie?
-Nie, nie skądże. -zaprzeczył z uśmiechem na ustach.
-Jeszcze się przekonasz i przyznasz mi rację. -Ana odwzajemniła uśmiech.
-Ale z tym nożem nieźle. -dodał Oswald już w chwili kiedy stali pod samochodem. -Specjalnie nie chciałaś zabić Nygmy bo Oswald go chce. Tylko pytanie brzmi czemu go nie zabrałaś ze sobą skoro Pingwin kazał ci go zabrać.
-Pytanie brzmi czemu ty podsłuchujesz każdą rozmowę, i czemu wszędzie za mną chodzisz? -zapytała strącając ramię Zsasz'a.
-Moja nowa praca. -stwierdził wsiadając do samochodu.
-Nie mam teraz już siły na kłócenie się z tobą. -odparła również siadając do środka, na miesce pasażera.-Dobra chodź już jedziemy. Już wystarczy mi widoku Narrows jak na jeden dzień.
-Pozwalasz mi prowadzić? -zapytał zdziwiony odpalając silnik.
-Zasypiam na stojąco, chcesz żebym prowadziła samochód z tobą w środku? -spytała z uśmiechem na ustach.
-Nie żebym jakoś bardzo dbał o bezpieczeństwo czy coś, ale taka buźka jak twoja nie zasługuje na przetrącenie w wypadku.
-Serio? To jeden z najgorszych komplementów jakie w życiu słyszałam. -Ana zaśmiała się po czym zaczęła ścierać ze swojej twarzy krew rękawem koszulki którą miała na sobie.
-Nie narzekaj, starałem się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top