~sunset~
BTS - Let Me Know
Minęło dwanaście lat, odkąd po raz pierwszy pokazałeś mi wschód słońca.
Minęły cztery lata, odkąd odważyłeś się odwzajemnić moje uczucie i przywiązać się do zwykłej ziemskiej istoty.
Minęły dwa lata, odkąd zostawiłeś mnie i pozwoliłeś mi zrozumieć, czym jest prawdziwa miłość.
Minęła godzina, odkąd zrozumiałem.
Siedzę na naszej gałęzi w przejrzystym świetle dnia. Obserwuję, jak mgła powoli rozpływa się, a krajobraz, na który patrzyłem przez tyle lat, wyostrza się. Już wiem, o co ci chodziło, Baekkie. Czekam. I mam nadzieję, że ty również.
***
— Channie.
Najpiękniejszy głos na świecie zbudził mnie, gdy słońce chowało się za horyzontem. Ta sama znajoma twarz o porcelanowej skórze, czerwonych jak róża ustach i błękitnofioletowych oczach pełnych gwiazd.
Chwyciłem go z całej siły i postanowiłem już nigdy nie wypuszczać. Drżałem cały, jak owego poranka cztery lata temu. Drżałem ze wstydu, że pozwoliłem mu odejść i nie szukałem go we właściwym miejscu i czasie. Że tyle czasu zajęło mi zrozumienie, ile dla świata znaczy nasza miłość, której nie ograniczały nigdy pory dnia, tylko my sami. Drżałem z miłości i strachu o jej ponowne utracenie. Drżałem z radości, że w końcu pokonałem samego siebie. Drżałem z gorąca, które ogarnęło mnie, gdy Baekhyun w końcu pojawił się u mojego boku.
— Przepraszam, tak strasznie cię przepraszam — szeptałem co chwila, obsypując jego delikatne ciało gorącymi pocałunkami.
— To ja cię przepraszam — szeptał tak samo żarliwie. — Nigdy nie powinienem był odchodzić, nigdy nie powinienem był tak cię od siebie uzależniać. Nigdy nie powinienem był pozwolić ci przychodzić tu samotnie i marznąć każdego ranka. Chciałem cię tylko uszczęśliwić, a nigdy nie potrafiłem.
— Tak bardzo się bałem — zawołałem, nawet nie ocierając łez z policzków. — Tak bardzo bałem się końca dnia, końca nas, że sam do niego doprowadziłem. Tak bardzo bałem się, że jednak nie przyjdziesz o zachodzie, że odciągałem tę chwilę w nieskończoność.
— Ale już jestem — odpowiedział na wpół się śmiejąc, na wpół płacząc. — I nigdy nie odejdę. Zostaniemy już na zawsze razem, tutaj, nie starając się zatrzymać dnia.
—Nadal boję się jego końca, Baekkie — wyznałem mu szczerze.
On tylko mocniej chwycił mnie za rękę.
Po raz pierwszy razem oglądaliśmy zachód słońca. Mój przyjaciel miał rację. Przejrzyste, płonące niebo było piękne, gdyż Baekkie widział je w moich oczach.
Zrozumiałem, że nie ma czego się bać w końcu, gdyż dzieliłem go z Baekhyunem. Zrozumiałem też, że nawet koniec się kiedyś kończy i przeradza w początek. Dlatego po rozżarzonym wieczorze i nieskończonej nocy nastąpił zamglony poranek.
— Czasami myślałem, że zapomniałeś o nieskończonym pięknie tych lodowatych, fioletowych wschodów słońca — rzekłem cicho, obserwując mgłę, jak zwykle otulającą zszarzałe pola.
Baekhyun tylko zaśmiał się i złożył na moich ustach pocałunek wieczności. Nie potrzebowałem już odpowiedzi na to pytanie.
THE END
______________________________
Nie wiem, co powiedzieć. Przelałam moje największe uczucia w to opowiadanie, które jest po prostu cząstką mnie. Nie potrafię go nie kochać z całego serca i mam nadzieję, że wy również dostrzeżecie w nim piękno.
Dziękuję wszystkim, którzy zainteresowali się tym ff.
Dziękuję tym jednostkom, które zdążyły je przeczytać jeszcze przed publikacją finału.
Dziękuję tym osobom, które odkryją je jako skończoną całość, którą zresztą zawsze było.
I dziękuję porn_flakes, bez której zapewne jeszcze przez długi czas nie zaczęłabym ponownie pisać, która jest niemal tak nieuchwytna jak Baekhyun i tak ziemska jak Chanyeol. Dzięki Tobie mogłam w końcu zebrać wszystkie moje myśli i wyrazić je w tak prostej formie, a naprawdę nie udaje mi się to przez większość mojego życia. *śmieje się przez łzy*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top