rozdział trzydziesty pierwszy

- Szefie?

Liam bardzo powoli i niechętnie oderwał wzrok od czytanej przez siebie książki. Jego siostra opuściła jego mieszkanie zaledwie godzinę temu by jeszcze jedną noc spędzić w londyńskim hotelu.

Musiał zabrać ją ze sobą, po tym jak przez Harry'ego musiał wrócić do stolicy. A gdyby już nie wywołał wystarczającego zamieszania, dziś przerwał im obiad.

Andrew stał w korytarzu, starając się nie pokazać po sobie zdenerwowania, jednak uwadze Payne'a nie umknęło to jak ściskał dłoń w pięść, zaraz ją rozluźniając i na powrót zamykając.

- Mam nadzieje, że masz dobry powód by wpadać tu tak bez zapowiedzi - mruknął i mimo iż jego ludzie kręcący się po jego mieszkaniu nie byli czymś nowym, to wyjątkowo tego wieczoru nie miał humoru i nie cieszył się, że ktoś przerywał mu czytanie.

- Aresztowali Harry'ego.

- Powiedziałem dobry powód.

Blondyn zmarszczył brwi, nie rozumiejąc reakcji szefa. Nigdy nie reagował w ten sposób na wspomnienie o Stylesie. Przecież przerwał nawet rodzinny wypad do matki i siostry, by porozmawiać w cztery oczy z Harrym zeszłej nocy. A niecałe dwadzieścia cztery godziny później zachowuje się jakby tamten dla niego nie istniał?

- Nasz człowiek w policji mówi, że zgarnęli go za współpracę ze zorganizowaną grupą przestępczą - Andrew kontynuował mimo to, bo gdzieś w głębi dobrze wiedział, że Liam wyłącznie udaje, że go to nie interesuje. A w tej myśli utwierdziło go to jak Payne utkwił wzrok w podłodze zamiast książce, którą niby wciąż czytał, niby ignorując swojego pracownika.

- Nie mają żadnych dowodów ani na niego ani na nas. Chcą go wystraszyć, bo domyślają się, że coś wie - mruknął brunet, przewracając stronę w książce wciąż chcąc zachować pozory.

- Nie odezwał się słowem od kiedy go zatrzymali - Andrew zrobił krok w stronę fotela na którym siedział szef.

Wielki kamień spadł z serca blondyna, gdy usłyszał, że Harry nic nie powiedział mimo różnych zapewnień czy obietnic a nawet gróźb detektywa, który od dłuższego czasu prowadził ich sprawę. Można powiedzieć, że Tomlinsonem zaczynała kierować obsesja nasilająca się z każdym dniem, gdy Liam był na wolności przez brak dowodów.

A Harry ze swoją wiedzą był kopalnią dowodów nie tylko na Liama, ale i wielu mu równych. Andrew zdawał sobie sprawę, że gdyby Styles wydał Payne'a, na pewno by zginął. To było coś gorszego niż kradzież karty pamięci czy prowokowanie Liama.

- Ze strachu, nie lojalności - prychnął Payne, choć był zaskoczony postawą Harry'ego, po tym jak po potraktował. W tej sytuacji i z temperamentem kędzierzawego, spodziewał się tego, że doniósłby w akcie zemsty.

- Wypuszczą go za niecałe czterdzieści osiem godzin z braku dowodów.

Liam nie odezwał się już słowem, łapiąc się na tym, że bawił się rogiem kartki czytanej książki, pochłonięty swoimi myślami. Zastanawiał się czy przez te następne godziny, Harry może się złamać i jak bardzo go to pogrąży. Miał oczywiście plan b na wypadek tego, że policja znajdzie na niego dowody, ale nie chciał go jeszcze wcielać w życie.

- Coś jeszcze? - rzucił w końcu Payne, a Andrew zacisnął wargi.

- Mam go odebrać, gdy już go wypuszczą? - spytał blondyn.

- Nie. Wciąż masz go pilnować, ale z daleka, wciąż ma potrzebne nam informacje. Żadnych kontaktów ze Stylesem czy Horanem. Malik tak samo ma się trzymać od nich z daleka.Blondyn rozchylił wargi, jednak powstrzymał się, zanim zdążył się sprzeciwić. Tylko na siebie mógł być zły w tej sytuacji, bo pozwolił sobie na polubienie Harry'ego i Nialla.

- Szefie, mogę o coś spytać?

- Nie - mruknął Payne, zamykając książkę i rzucając ją na stolik do kawy, świadom tego, że po tej rozmowie nie wróci do jej czytania.

Wstał z fotela z oczami Andrew utkwionymi w jego plecach, gdy zmierzał w kierunku wyjścia z salonu. Zdążył minąć niższego o zaledwie dwa centymetry blondyna, kiedy ten jednak się odezwał.

- Co się stało? Dlaczego.. dlaczego nagle odsuwasz Harry'ego po tym wszystkim? - wyszeptał, wpatrując się w profil mężczyzny, obawiając się, że przekroczył pewną granicę, ale nie potrafił się powstrzymać. Nie był w stanie zrozumieć zachowania swojego szefa.

Liam stał w miejscu, wpatrując się w punkt przed siebie, a Andrew myślał, że zastanawia się jak odpowiedzieć, jednak on po chwili odszedł nie mówiąc nic. Blondyn zacisnął wargi i opuścił głowę, wiedząc, że nie ma co spodziewać się czegoś więcej.

Myślał, że między Harrym a Liamem coś jest. Ale teraz może się już tylko domyślać.

Opuścił więc mieszkanie szefa, planując spędzić noc i cały następny dzień pod komisariatem na którym przetrzymywali Harry'ego. Powinien zadzwonić do Nialla, który nawet nie ma pojęcia, że jego przyjaciel został aresztowany. Sam dowiedział się chwilę po tym jak odwiózł blondyna do domu, po tym jak spędzili noc w mieszkaniu Andrew.

Po dotarciu do swojego auta Andy zdążył wyłącznie wyjąć z kieszeni komórkę, gdy został przyparty do boku swojego samochodu. Przez sekundę pożałował zostawienia pistoletu w aucie, ale nie podejrzewał, że będzie go potrzebował przy spotkaniu z szefem.

Próbował sięgnąć do schowanego w wewnętrznej kieszeni kurtki, kiedy został gwałtownie odwrócony. Spojrzał na napastnika i sapnął zaskoczony.

- Malik! Co do cholery?! - zawołał, gdy brunet złapał za jego kołnierzyk, przyciskając znów do samochodu - Zayn-

- Odpieprz się od Nialla - wysyczał Mulat.

Andrew otworzył szeroko oczy, wpatrując się z niedowierzaniem w mężczyznę. Niall opowiadał mu wczoraj dlaczego był taki roztrzęsiony, nie chodziło tylko o Harry'ego, ale też Mulata i jego dziwne i natarczywe zachowanie, gdy Horan zaczął się opierać.

- Nic mnie z nim nie łączy - powiedział powoli Andrew, dobrze wiedząc, że Zayn potrafi być niebezpieczny. Pracował z nim już parę miesięcy i wiedział, że nie wolno z nim zadzierać.

- Był z tobą wczoraj, spędził całą pieprzoną noc w twoim mieszkaniu-

- Byłeś pod moim blokiem? - Andrew zmarszczył brwi i poczuł jak Zayn zaciska mocniej dłonie na jego koszulce - Do niczego nie doszło. Był załamany, uspokoiłem go, obejrzeliśmy film i poszedł spać. Nic więcej. Nie jestem gejem Zayn. A Niall jest po prostu dobrym chłopakiem.

- Wiem - wysyczał Mulat by za moment zacisnąć mocno wargi i ostatecznie puścić blondyna, robiąc krok w tył - Nie zbliżaj się do niego. On jest mój.

- On się ciebie boi - palnął Andrew, zanim zdążył się ugryźć w język. Zayn jednak zamiast znów go zaatakować, po prostu wpatrywał się w niego, analizując słowa kolegi z pracy.

- Trzymaj się od niego z daleka. Dowiem się, dowiem się jak znów będziesz się przy nim kręcił. Zrozumiano?

Andrew wpatrywał się w mężczyznę, mając mętlik w głowie po tym wszystkim co usłyszał dzisiejszego dnia. Od Liama, od Zayna. Miał wrażenie, że jest tu jedynym o zdrowych zmysłach, jednak nie zamierzał już prowokować Malika, więc po prostu kiwnął głową.

- Zrozumiano. Nie będę zbliżał się do Nialla.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top