rozdział trzeci
- Jest taki przystojny - zaskomlał mój przyjaciel, na co przewróciłem oczami. Upiłem łyk słodkiego drinka, wpatrując się w bruneta ubranego w skórzaną kurtkę. Sączył whiskey na trzech kostkach lodu. Wpatrywał się w swoją komórkę, a ja zastanawiałem się co go sprowadza do tego baru, skoro nawet nie zwraca uwagi na ludzi wokół.
- Zobacz jego zegarek - mruknąłem, jednak Nialla nie interesował zegarek, mimo iż był drogi. Nie chciałem go, ale można było się domyślić, że brunet ma pieniądze - Brad - przywołałem naszego ulubionego barmana. Chłopak, którego dziś oczy obrysowane były czerwoną kredką, pasującą do krążących wokół sali czerwonych światełek, oparł się o blat tuż obok nas.
- Co jest? - mruknął, zatrzymując na mnie wzrok z uniesionymi wyczekująco brwiami.
- Ile wypił tamten brunet?
- Skórzana kurtka, tatuaże na dłoniach i złoty sygnet - wtrącił od razu Niall, wychylając się by spojrzeć znów na mężczyznę, z przygryzioną dolną wargą. Przewróciłem oczami i złapałem go za rękę, pociągając w dół, żeby nie zwracał na siebie uwagi.
Brad zmarszczył brwi na tak szczegółowy opis i zerknął na wskazanego przez Nialla mężczyznę.
- Tylko tą whiskey - odparł barman - Wydaje mi się, że na kogoś czeka - dodał, wzruszając ramionami. Niall przygryzł dolną wargę, wyraźnie zawiedziony.
- Nie - potrząsnąłem głową, obserwując jak nonszalancko mężczyzna unosi niską szklankę i pociąga z niej mały łyk, nieodrywając oczu od telefonu - Nie czeka na nikogo - mruknąłem, spoglądając na Bradley'a który obserwował mnie nierozumiejąc - Gdyby spodziewał się, że ktoś ma do niego dołączyć, rozejrzałby się chociaż raz, czy może tej osoby już tu nie ma i czy sama go nie szuka. Zabija tu czas - wytłumaczyłem, zauważając jak Niall wpatruje się we mnie, starając się pewnie poukładać w głowie to co powiedziałem - Ale jeżeli tak, to trudno będzie odwrócić jego uwagę, skoro nie przyszedł tu znaleźć partnera. Szczególnie, jeżeli mało pije.
- Jesteś dobrym obserwatorem - skwitował Brad, a ja tylko mrugnąłem do niego, upijając kolejny łyk drinka - Portfel ma w wewnętrznej kieszni kurtki.
Kiwnąłem głową, mając nadzieje, że Niall sobie z tym poradzi.
- Wyślij mu drinka - mruknąłem.
- Ode mnie - sapnął Niall, zaciskając dłonie na krawędzi blatu.
- Ale się na niego napaliłeś - zaśmiałem się cicho.
- Wiesz, że lubię brunetów z tatuażami - blondyn przygryzł dolną wargę.
- Jest takich pełno.
- Ale nie takich jak on - westchnął cicho Niall, spoglądając znów na mężczyznę, w chwili, gdy Brad postawił przed nim drinka, wskazując na siedzącego obok mnie chłopaka. Uniósł dłoń, machając lekko z uśmiechem do Horana, na co w odpowiedzi przygryzł dolną wargę - Nawet w tak słabym świetle widać jak ostra jest linia jego szczęki. Kurtka tak idealnie przylega do jego ramion, widać, że ćwiczy..
Bardzo powoli obróciłem głowę w jego stronę, wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Urwał rozpływanie się nad wyglądem obcego, którego mieliśmy okraść, sięgając po mojego drinka i upijając łyk. Parsknąłem cicho i spojrzałem znów w kierunku bruneta, jednak go tam nie było, a na barze stała pusta szklanka po whiskey.
Zmarszczyłem brwi, gdy w tym samym momencie, pomiędzy mnie a Nialla wepchnął się o prawie głowę wyższy mężczyzna.
Usłyszałem chichot blondyna i cichy głos tego kolesia. Czułem na przedramieniu chłód jego skórzanej kurtki, gdy naparł na mnie, by oprzeć się o blat. Chciałem się odsunąć, chociaż na parę centrymetrów, jednak przy barze był tłok, a wiedziałem, że nie mogłem odejść za daleko.
Nie minęło dużo czasu, a urok Nialla zadziałał, a brunet obejmował go ramieniem, mówiąc mu coś na ucho lub całując go po szyi. Nie byłem pewien czy rozbawienie mojego przyjaciela to wciąż gra, czy może mężczyzna miał swój własny urok, któremu Horan się oddawał. Owinąłem wargi wokół papierowej słomki w moim drinku, niekiedy zerkając na nich, ale głównie obserwując ludzi wokół mnie.
Zauważyłem nagle jak Niall dłońmi gładzi tors mężczyzny, potem nachylając się i śmiejąc w jego ramię, jednocześnie podając mi za jego plecami portfel. Uśmiechnąłem się szeroko i szybko wyjąłem z niego parę funtów, wsuwając portfel do kieszeni spodni.
- Stawiam ostatniego drinka - rzucił Niall - I będę musiał się zbierać, ale było miło - kładąc na blacie pieniądze tego mężczyzny, dla niepoznaki i by nie szukał swojego portfela by zapłacić.
OBECNIE
Moje serce przestało bić na moment, gdy nagle usłyszałem odblokowywany zamek. Odsunąłem się od drzwi w ostatniej chwili, by spojrzeć na mojego przyjaciela, który zmierzył mnie wzrokiem. Wiedziałem, że musiałem wyglądać jak wszystkie nieszczęścia, gdy Niall otworzył szeroko oczy.
- Hazz, co się stało? - spytał, a ja bez słowa minąłem go w drzwiach. Wszedłem do małej łazienki, odkręcając kran by chłodną wodą opłukać twarz. Lśniące w słabym świetle żarówki, kropelki wody spływały po moim czole i policzkach, gdy spojrzałem w lustro.
Oczy miałem opuchnięte od łez, a policzki zarumienione, podobnie do opuchniętych warg mimo iż byłem śmiertelnie przerażony. Opuściłem wzrok na płynącą z kranu wodę i ułożyłem dłonie w miseczkę, by przepłukać usta. Na myśl o tym co się stało, miałem ochotę znów zwymiotować lub zacząć płakać albo oba na raz.
Zakręciłem wodę i cofnąłem się na dwa kroki, przywierając plecami do ściany, wciąż wpatrzony w swoje odbicie. Odsunąłem się powoli na podłogę, obejmując ramionami kolana i opierając na nich czoło.
Jak w ogóle do tego doszło?
- Harry? - usłyszałem niepewny głos Nialla zza drzwi, przesunąłem powoli wzrok na ruszającą się klamkę, która po chwili ustąpiła. Blondyn zajrzał do małego pomieszczenia, w którym siedziałem i zmarszczył brwi, wpatrując się we mnie przez moment.
Patrzyłem jak wchodzi do środka, siadając naprzeciwko mnie na podłodze i opierając się o szafkę, w której umieszona była umywalka. Dzieliło nas może pół metra.
- Wpakowaliśmy się w takie gówno Niall - wyszeptałem, zaciskając powieki - W tak potworne gówno - wymamrotałem, opierając znów czoło na kolanach i pozwalając kolejnym łzom spłynąć.
- C-co? - Horan zmarszczył brwi i poczułem jak dotyka mojego nadgarstka. Uniosłem niepewnie głowę, spoglądając na jego dłoń i palce przesuwające delikatnie po czerwonych śladach od lin, którymi mnie związano. Zacisnąłem wargi, patrząc w oczy mojego przyjaciela - Kto ci to zrobił?
- Jacyś.. - urwałem, wzdychając cicho, bo nie mogłem znaleźć odpowiedniego określenia - Kolesie spod ciemnej gwiazdy - zaśmiałem się słabo, choć był to nerwowy odruch. Zamknąłem na sekundę oczy, mając prawie od razu pod powiekami obraz tego mężczyzny - Portfel, ukradliśmy zły portfel, Niall.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top