rozdział dwudziesty piąty
Zayn Malik tak jak poprzedniego dnia, pojawił się pod drzwiami mieszkania Nialla i Harry'ego. Wiedział, że jasnowłosy jest w środku oraz, że go nie wpuści. Dlatego tym razem przygotował się i wsunął do zamka klucz, pożyczony od właścicielki budynku, która nawet nie mrugnęła okiem, gdy podał się za bliskiego jednego z mieszkanców i od razu dała mu zapasowy kluczyk.
Brunet wchodząc w głąb mieszkania, zauważył blondyna leżącego na kanapie pod kocem, z szokiem wymalowanym na twarzy na widok Malika.
- Jak tu wszedłeś? - spytał, wpatrując się w niego szeroko otwartymi oczami. Skulił się lekko, nie czując się już bezpiecznie w towarzystwie Zayna. Nie mógł przestać myśleć o tym co powiedział mu o nim Harry.
Wczoraj idąc do tego mieszkania, niesamowicie cieszył się ze zleconego mu zadania. Miał mieć na oku Nialla, gdy Styles będzie mieszkał u Payne'a. Spodziewał się seksu i przytulania, może randek na kanapie w salonie, a nie przerażonego wzroku chłopaka.
- Dziurką od klucza - mruknął Malik, wsuwając dłonie do kieszeni skórzanej kurtki, przystając zaledwie metr od drobnego blondyna. Patrzył na niego, tęskniąc za jego ciepłem i zapachem - Niall, powin-
- Nie - rzucił tylko Horan, wychodząc spod koca i niewyłączając telewizora, ruszył korytarzem, zatrzaskując za sobą drzwi. Zayn westchnął głośno i przesunął dłonią po twarzy.
Chciał żeby wszystko było jak wcześniej. Marzył by wziąć Nialla w ramiona, przytulić mocno lub sprawić mu znów przyjemność. Do wczoraj zastanawiał się gdzie zabrać go na randkę, jednak, gdy chłopak prawie rozpłakał się na jego widok, zrozumiał, że to bez sensu.
Miał ochotę zabić Harry'ego, nawet jeżeli miał dobre intencje i chciał chronić swojego przyjaciela. Stracił przez niego Nialla.
- Niall - zawołał idąc do jego sypialni, bo nie mógł tego tak zostawić. Nie mógł się poddać i tak łatwo zrezygnować z niebieskookiego.
- Odejdź - odparł przez drzwi blondyn, ale Zayn mimo to złapał za klamkę - Zostaw mnie w spokoju!
Malik przymknął oczy, opierając czoło o chłodne drewno. Chciał powiedzieć mu by nie zachowywał się jak dziecko. Nie skrzywdził by go, nigdy, więc chyba mogli porozmawiać? Nie chciał go jednak jeszcze bardziej denerwować więc ugryzł się w język.
Obrócił się, opierając o drzwi i zsuwając po nich, by usiąść na chłodnych panelach.
Dlatego Liam i wielu innych z tej branży mówili, by nigdy się nie wiązać, a przynajmniej nie uświadamiać swojej drugiej połówki o tym czym się zajmują. Mało kto był na tyle wyrozumiały i gotów zignorować złe uczynki, których się dopuszczali. A uczucia działały wyłącznie na minus. Człowiek zraniony i odrzucony, był słaby i nie był w stanie się skupić.
Zayn po raz kolejny spieprzył jeżeli chodzi o Nialla. Najpierw pozwolił mu się okraść, chociaż na to nie miał zbyt dużego wpływu, ale tylko siebie winić mógł za to, że zauroczył się w chłopaku. Nie spodziewał się jednak tego, że Niall aż tak bardzo przejmie się tym co powiedział mu Harry. Przecież od początku wiedział, że Mulat jest w gangu. Czym innym mógł zajmować się niż zabijaniem i okradaniem innych?
- Don't you fall for me - zanucił nagle, wpatrując się w ścianę korytarza, na którym siedział. Nogi miał zgięte, a na kolanach opierał złączone dłonie - I'm not the right type. I'm a bad man - wyszeptał, czując dziwne ukłucie w klatce piersiowej, które towarzyszyło mu, gdy pisał tą piosenkę - I will do all i can - słyszał jak Niall podchodzi do drzwi, siadając po ich drugiej stronie, a jego głos załamał się lekko - To keep you by my side. Just cause I know it feels right - śpiewał cicho, mając nadzieje, że blondyn słucha - The nature wrote the score, my lines. Look into your eyes and.. - wziął mały oddech przed ostatnim wersem piosenki - I'm not a good guy. But I know you're mine.
W mieszkaniu znów zapanowała cisza. Wręcz bolesna dla Malika. Chciał już wstać z podłogi, wyjść stąd, przekonany, że nawet to nic nie dało i że pewnie już nigdy nie weźmie Nialla w swoje ramiona. Wtedy jednak usłyszał cichy głos.
- Nie znam tej piosenki - jego głos był przytłumiony, ale Zayn słyszał go wyraźnie. Uśmiechnął się słabo i marzył, by złapać go teraz za rękę i by spojrzeć mu w oczy.
- Napisałem ją - powiedział, wbijając wzrok w swoje dłonie, które nieświadomie ściskał razem. Denerwował się bardziej niż podejrzewał, że będzie - Dla ciebie, gdy mnie odtrąciłeś - dodał ciszej, nie do końca pewien czy wolałby by chłopak to jednak usłyszał czy nie.
Serce Malika stanęło na parę sekund, gdy usłyszał przekręcany zamek w drzwiach. Przesunął się, siedząc wciąż na podłodze by zobaczyć twarz blondyna w dopiero co uchylonych drzwiach.
- Podoba mi się - odparł blondyn, uśmiechając się słabo - Nikt nigdy nie napisał dla mnie piosenki - odwrócił wzrok, zaciskając dłoń na krawędzi drzwi, jakby był gotów w każdej chwili je zatrzasnąć, jeżeli Malik wykonałby zły ruch.
- Nigdy też pewnie nie spotykałeś się z przestępcą - mruknął Zayn, a cichy chichot Nialla roztopił mu serce - Naprawdę mi na tobie zależy - powiedział zaciskając wargi, wpatrując się w błękitne oczy chłopaka, który uniósł znów na niego wzrok - Nie zmuszę cię, ale mogę cię prosić o szansę Ni. Szansę bym mógł ci udowodnić i pokazać, że możesz być ze mną bezpieczny i że nigdy cię nie skrzywdzę.
Horan chciał zapomnieć, naprawdę, ale nie mógł nie myśleć o krwi, którą na rękach miał Zayn. O tym co złego zrobił i że pewnie wciąż będzie to robił.
- Ale ja nie chcę byś krzywdził też innych - wyszeptał z boleśnie ściśniętym gardłem. Nie chciał za każdym razem myśleć o tym czy jego partner kogoś dziś nie skrzywdził, gdy zasypialiby razem. Nie potrafiłby jeść z nim kolacji czy oglądać filmu, nie zastanawiając się czego dopuścił się Zayn w swojej pracy.
Zayn westchnął cicho, opuszczając głowę, co Niall uznał za odpowiedź.
- Niall, to moja praca..
W tym momencie cholernie żałował przyjęcia propozycji Liama parę lat temu, chociaż zwykle nie narzekał na pracę. Ale przecież gdyby nie zgodził się pracować u Payne'a, pewnie nawet by nie poznał Nialla.
- Ja.. Nie mogę Zayn. Chciałbym być twój, ale nie mogę. Przepraszam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top