rozdział czterdziesty pierwszy

- Dobranoc Ave - rzucił blondyn, odprowadzając dziewczynę wzrokiem, aż nie zniknęła za drzwiami sypialni w mieszkaniu Andrew. Dwójka mężczyzn z kolei wciąż siedziała na miękkim dywanie, którym wyściełana była podłoga przed telewizorem i opierali się o kanapę, na której jeszcze przed chwilą siedziała Avery, grając z nimi na playstation.

- Też już jesteś zmęczony? Jeżeli chcesz to cię odwiozę - Andrew spojrzał na Nialla, który potrząsnął głową i sięgnął po butelkę piwa stojącą na podłodze niedaleko.

- Piłeś, poza tym Harry dzisiaj pewnie nie wróci do domu, tylko będzie udawał, że wcale nie pieprzył się z twoim szefem, a ja nie chcę siedzieć sam. Więc jeżeli nie masz nic przeciwko, to chciałbym zostać tu - Horan uśmiechnął się, odstawiając piwo i biorąc kontroler w obie dłonie, włączając grę, zanim Andrew zdążył zareagować. Starszy wydał z siebie oburzony dźwięk i szybko ruszył swoją postacią w grze, podążając za Niallem.

- Jasne, możesz spać na kanapie. Została mi przecież jeszcze wanna. Już mi obojętne gdzie śpię, od kiedy moją sypialnię zajęła Avery - mruknął, zaczynając gwałtownie naciskać jeden z guzików na kontrolerze by zabić zombie, który pojawił się na ekranie płaskiego telewizora - Szesnaście - rzucił triumfalnie, wiedząc, że wysunął się na prowadzenie w grze.

- Przecież ona może cię usłyszeć - sapnął Horan, patrząc ze zmarszczonymi brwiami na mężczyznę, który tylko pokręcił głową.

- Przestała brać już leki uspokajające przed snem, teraz śpi w słuchawkach żeby lepiej spać i bym mógł mieć trochę prywatności. Poza tym żartuję, aż tak bardzo nie przeszkadza mi to, że ze mną mieszka. Po prostu przydałby się jeszcze jeden pokój.

- Dwadzieścia jeden - rzucił podekscytowany Niall, rzucając granat w stronę grupy zombie w grze. Andrew otworzył szerzej oczy, spoglądając w róg ekranu by zobaczyć ile zostało do końca rundy. Złapał nagle za pad Nialla, wyjmując mu go z ręki i chowając sobie do kieszeni bluzy, którą miał na sobie - Hej! Oddaj! - zawołał młodszy, od razu chcąc odebrać swój kontroler, podczas, gdy Andrew kończył rundę zabijając po drodze paru zombie, ostatecznie wygrywając - Nie umiesz przegrywać! - zaskomlał jasnowłosy, sięgając do przedniej kieszeni bluzy Andrew i próbując wyszarpać urządzenie. Mężczyzna zaśmiał się tylko i wyjął kontroler z drugiej strony kieszeni i uniósł do góry, wiedząc, że Niall go nie dosięgnie - Jesteś dziecinny jeżeli chodzi o te twoje gry.

- To nie możliwe, że nigdy nie grałeś w żadną z tych gier, a jednak wygrywasz za każdym razem - Andrew pokręcił głową z uśmiechem patrząc na twarz Nialla, która wykrzywiła się w determinacji, gdy stanął na kolanach, opierając dłoń na udzie Andy'ego i łapiąc w końcu za kontroler.

Andrew ustąpił, a Niall usiadł na swoich piętach, spoglądając na uśmiechniętego mężczyznę.

- Może mam wrodzony talent - mruknął blondyn, opuszczając wzrok na swoją drobną dłoń, na udzie mężczyzny, zagryzając lekko dolną wargę, zanim znów uniósł wzrok.

- Może - wymamrotał Andrew, wpatrując się w różowe usta Nialla.

W tym momencie to było jedyne o czym potrafił myśleć. A właściwie od dłuższego czasu tak było. Zaczęli spędzać ze sobą coraz więcej czasu, czasami tylko siedzieli i grali razem w gry, niekiedy w towarzystwie Avery. A czasem po prostu rozmawiali, nawet godzinami.

Serce Andrew zabiło szybciej, gdy jego dłoń nad którą rozmum nie miał już kontroli, powędrowała ku górze. Przesunął opuszkami palców po delikatnej, idealnie ogolonej skórze Nialla, czując bijące od niego ciepło. Kontroler młodszego upadł na dywan, kiedy ten sięgnął uniósł dłoń, układając ją na piersi starszego. Zacisnął nagle dłoń na bluzie Andrew, przyciągając go do siebie by wpić się w jego wargi.

Starszy owinął drugie ramię wokół szczupłej talii Nialla, przyciskając go do siebie i oddając pocałunek. Jasnowłosy rozchylił wargi, pozwalając Andrew pogłębić pocałunek, jednocześnie wdrapując się okrakiem na jego uda.

Dłoń Andrew nieśmiało zsunęła się z boku Horana, zatrzymując się na jego krągłych pośladkach. Niall zamruczał cicho, poruszając się na Andy'm, przerywając pocałunek, by móc złapać oddech. Jednocześnie sunął wargami po szyi mężczyzny, składając na niej pojedyńcze pocałunki.

- Cholera - wymamrotał nagle Andrew, czując jak twardy jest przez zwykłe tarcie. Niall znów złączył ich wargi w pocałunku, poruszając biodrami, czując narastającą przyjemność. Blondyn mruczał cicho w usta starszego, a jego ruchy napędzał zbliżający się orgazm. Andy doszedł pierwszy, wbijając palce w pośladki Horana, który jęknął głośno, kończąc tak jak drugi w spodniach.

Serce starszego biło mocno w jego piersi, gdy powoli dochodziło do niego co się właśnie stało. Niall opierał czoło o jego ramię, wciąż uspokajając oddech z dłonią Andrew wciąż na swoim tyłku. Ale podobał mu się ten dotyk, tak samo jak bliskość mężczyzny, którego lubił.

- Mówiłeś, że nie jesteś gejem - wyszeptał nagle Horan, nie unosząc głowy.

- Mówiłem, że nigdy nie byłem z mężczyzną - odparł cicho Andy, samemu będąc w szoku. Niall go podniecał, ale nie chodziło tylko o to. Po prostu go lubił. I do tej pory naprawdę nie myślał, że mógłby być w takiej sytuacji z chłopakiem. A jednak był i chyba nie żałował - Może.. może po prostu nie jestem hetero - wymamrotał, powoli przesuwając dłoń w górę z krągłego pośladka Nialla.

- Nie zamierzam narzekać - mruknął Ni, prostując się by w końcu spojrzeć w oczy Andrew i uśmiechnąć się lekko - Świetnie całujesz - pochylił się znów, muskając znów wargi starszego by zaraz powoli zejść z jego kolan - Czy.. teraz będzie między nami niezręcznie? - spytał - Bo nie chcę żeby było. Lubię cię Andrew..

Obaj obrócili głowy, gdy drzwi od sypialni nagle się otworzyły. Avery opuściła pomieszczenie z lekko opuszczoną głową, nawet na nich nie spoglądając. Niall wyraźnie widział białe kabelki od słuchawek, które dziewczyna miała w uszach. Dzięki nim zniknęła ogarniająca go panika, kiedy zdał sobie sprawę, że zapomniał o tym, że Ave jest w drugim pokoju i że mogła ich usłyszeć.

Obserwowali jak blondynka idzie do łazienki, spędzając w niej chwilę i wychodząc, wciąż ich ignorując, zamknęła się znów w sypialni.

- Też nie chcę żeby było niezręcznie - odparł Andrew, sięgając po drobną dłoń Nialla, zdając sobie sprawę, że tak naprawdę nic nie stoi im na przeszkodzie, od kiedy Zayn wyjechał.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top