Rozdział 32
Cztery długie dni siedzieliśmy bezczynnie. Miałam już dość. Nachodziły mnie momenty, kiedy pragnęłam czymś rzucić, ale szkoda było mi rzeczy, które kupiliśmy za ciężko zarobione pieniądze. W takich momentach siadałam pod ścianę i zaczynałam myśleć. W moim przypadku nie jest to najlepszy pomysł. W głowie od razu pojawiały mi się mroczne wspomnienia i jeszcze gorsze sytuację mogące zdarzyć się w przyszłości. Chciałabym być człowiekiem myślącym pozytywnie, ale nieee... Musiałam zostać stworzona wariatką, żyjącą z bandą idiotów. Czy może być gorsze połączenie ?
Daniel chyba też tracił resztki cierpliwości, bo szarpał końcówki swoich włosów i chodził w tą i z powrotem. Niedługo wydepcze tunel, jak tak dalej będzie. Po chwili jednak przystanął, jakby rażony piorunem. Podniósł ręce i złapał się za kark z uśmiechem.
Spojrzałam na niego z powątpiewaniem i zapytałam.
- Danny, dobrze się czujesz ?
Chłopak odwrócił się w moją stronę i wybuchł śmiechem. Nie powiem, przeraziłam się. Czyżby był to początek choroby psychicznej i niedługo ja stanę się kolejną ofiarą ? Jestem za młoda na wariatkowo.
- Czuję się wspaniale. - odparł na moje wcześniejsze pytanie.
- Dlaczego się śmiejesz ? - zadałam podejrzliwe pytanie. Byłam pewna, że po prostu ześwirował.
- Bo to chora sytuacja ! Siedzimy w domu i denerwujemy się, bo nie możemy nic zrobić. Zabójca Liam'a chodzi na wolności, a my nie mamy pojęcia kim on jest. Osoba, która zna odpowiedz zniknęła z miasta. A do tego wszystkiego Cal wyrzucił mnie z pokoju ! - wydarł się zdenerwowany.
Wiedziałam, że dużo się stało podczas tych wielu godzin, ale nie miałam pojęcia, że Calum posłał Daniela na kanapę.
- Czemu ?
- Co czemu ? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Czemu cię wyrzucił ?
- Mogłem powiedzieć coś o tym, że Dylan O'Brien jest okropny... - odparł skrępowany.
Zaczął rozglądać się w każdą stronę, jakby nagle miał się tu pojawić jego ukochany i skopać mu dupę. Rozumiałam Calum'a. Nie dziwię się, że tak potraktował Dann'ego. Idiota obraził idola swojego chłopaki. Jaki partner może być tak bezduszny. Sama kochałam wcześniej wspomnianego aktora i wściekałabym się, jakby miłość mojego życia obrażała go na porządku dziennym. A znając Daniela, tak właśnie było, a do tego wszystkiego pewnie nie przeprosił, tylko wyszedł.
- Ty debilu ! Coś ty zrobił !? Jak mogłeś ?! Boże, jak źle musi się teraz czuć Cal ! - krzyczałam.
- Jezu... To tylko aktor. - odparł poważnie.
- Cooo ?!?! To nie jest tylko aktor ! Jak możesz ?! - pośpiesznie wstałam i uderzyłam go w ramię. Potem najzwyczajniej w świecie wyszłam z pomieszczenia i poszłam do Calum'a. Chłopak leżał na łóżku i patrzył się w sufit. Wyglądał na zrezygnowanego. Zazwyczaj na jego twarzy gościła radość i wielki, szczery uśmiech. Nienawidziłam momentów, kiedy znikał, a pojawiała się maska smutku. W takich chwilach chciałam ściągnąć gwiazdkę z nieba, tylko dlatego, aby jego usta uniosły się ku górze. W ogóle nienawidziłam, jak jakikolwiek z moich przyjaciół cierpiał. Miałam tylko ich.
- Słyszałam co się stało... - ułożyłam się wygodnie koło bruneta.
- To już nawet nie o to chodzi. Przeszło mi. Denerwuje mnie to, że nie wiemy, kto zabił Liam'a.
- Mnie też. - wtuliłam się w Calum'a.
W czasie, kiedy Vincent zdołał odzyskać całkowicie nagranie, James zniknął. Po prostu rozpłynął się w powietrzu. Szukaliśmy go wszędzie i ślad po nim zaginął. Teraz już nic nie możemy zrobić. Na sam koniec wuj James'a, Tristan zaczął podejrzanie się zachowywać. Najwidoczniej cały wszechświat jest przeciwko nam.
********************************
KOMENTUJCIE !
GWIAZDKUJCIE !
Pozdrawiam,
Klaudia :***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top