Rozdział 30


Cała noc spędziłam na wymyślaniu planu, jak zakończyć to wszystko. Miałam kilka wyjść. Nie każde było logiczne, ale kto myśli w miarę normalnie o czwartej nad ranem? Na pewno nie ja. Moje wyjścia były takie:

a) Zabicie James'a.

b) Zabicie siebie.

c) Zabicie Tristana Holmes'a.

d) Ucieczka do Japonii i stanie się gejszą.

e) Stanie się ninja.

f) Ożenienie się z Tylerem Lautnerem i wychowanie naszej trójki dzieci.

g) Zostanie lesbijką.

h) Odkrycie, że jest się księżniczką z tajnego wymiaru i objęcie należnego miejsca na tronie.

i) Przejście operacji zmiany płci i stanie się mężczyzną, a potem życie w trójkącie z Dannym i Calumem.

j) Zmutować swoje ciał, tak, aby miało skrzydła i polecenie w świat.

k) Zamieszkanie w kanałach, a potem, jak już moje ciało zostanie narażone na mutację, stanie się żółwiem ninja.

l) Porwanie James'a i zmuszenie go do wyjawienia prawdy.

m) Porwanie pani Green i torturowanie jej.

n) Zjedzenie dziwnej ryby.

o) Cofnięcie się w czasie i poznanie Paul'a Walker'a.

p) Odwiedzenie Stacy ( gdziekolwiek jest ).

q) Obejrzenie wszystkich odcinków Dr. Housa ( po raz setny).

r) Wyhodowanie brody.

s) Zaadoptowanie dziecka z Afryki.

t) Odnalezienie jednorożca.

u) Stanie się śmierciożercą.

v) Pójście do psychiatry.

w) Zjedzenie lion'a.

y) Ukręcenie karku Vincentowi.

z) Pójście spać.

Stworzyłam całą listę i nie potrafiłam wybrać jednego z punktów. W pewnym momencie zaczęłam losować. Na początek napisałam na małych karteczkach każdą z liter alfabetu, oznaczającą jedno z rozwiązań, a potem najzwyczajniej w świecie je pozaginałam i wrzuciłam do puszki po kawie. Wstrząsnęłam nią kilka razy, a następnie otworzyłam. Gorzej było z decyzją, którą karteczkę wybrać. Było ich trochę, a dokładniej to dwadzieścia pięć. Wszystkie były koloru czerwonego i złożone w małe kwadraciki. Po przyglądaniu się im około dwudziestu minut, wzięłam się w garść i wyciągnęłam jedną. Trzymałam ją przez dłuższy czas w ręce. W końcu postanowiłam ją rozwinąć. Chyba przeznaczenie ma tu coś do powiedzenia. Zrządzenie losu padło na literkę " z " , czyli pójście spać. Postanowiłam posłuchać rady i zamknęłam oczy. Nie miałam siły na przejście tych kilku kroków do łóżka, więc tym razem służyło mi za nie drewniane krzesło stojące przy parapecie. Sen był dla mnie wybawieniem. Niestety w pewnym momencie musiałam się obudzić. Taki czas nadszedł następnego dnia o dziesiątej rano.

Ktoś zaczął potrząsać moim ramieniem, a ja próbowałam odgonić osobnika, jak natrętną muchę. Na moje nieszczęście nie dał się przegonić.

- Czego ?! - mruknęłam zasłaniając oczy ramieniem. Nie miałam chęci się budzić i stawiać czoło rzeczywistości.

- Musisz wstać. - doszedł do moich uszu głos.

Nie mogłam nawet zebrać na tyle myśli, aby rozpoznać kim była dana osoba.

- Ava... - znowu zaczął mnie budzić.

- Precz wstrętna istoto. - warknęłam.

- Ava, obudź się w końcu. Trzeba zacząć działać. - po tych słowach podniosłam głowę i spojrzałam na mężczyznę. Był to Calum.

- Co działać ?! Macie jakiś plan ?! Ja nie ! Nie wiem, co mam robić ! - wykrzyknęłam mu prosto w twarz.

Cal widząc, ze jestem blisko załamania, wziął mnie w ramiona i zaczął szeptać kojące słowa. Minęło kilka minut, a może godzin, nie umiałam tego ocenić, zanim byłam całkowicie spokojna.

- Już dobrze. - szepnęłam dalej trzymając się go, jak deski ratunku.

- Nie, nie jest, ale będzie. Mamy coś. - odparł.

- Co? - zapytałam, patrząc mu w oczy.

- Z nagrania ze sklepu, udało się nam, albo raczej Vincentowi, wyodrębnić dźwięki.

- Jakie?

- Te, które zostały specjalnie zatuszowane. Ujawniło się kilka nowych faktów, może uda się uratować twojego chłopaczka.

Gdy Calum tylko dokończył swoją wypowiedz, mój świat nabrał kolorów.

- Pokaż mi. - odparłam.

- Chodź do salonu. Ale uprzedzam, to, ze uda się MOŻE uniewinnić James'a, nie oznacza, że będziesz całkowicie szczęśliwa.

- Co? - zapytałam zszokowana.

- Wyszło kilka innych faktów, z których nie będziesz zadowolona. - westchnął.

- Rozumiem.

Wzięłam głęboki wdech i odsunęłam się od Cal'a. Potem złapałam jego dłoń i złączyłam ze swoją. Z dumnie podniesioną głowa, ruszyłam wraz z przyjacielem do salonu, gdzie wszystko zaraz miało się, chociaż w małym stopniu wyjaśnić.



***********************************************

Poczułam się troszeczkę lepiej i wykorzystałam to na napisanie kolejnego rozdziału :D Króciutki nie jest, ale do najdłuższych, również nie należy, ale zawsze coś.

Wczoraj byliśmy na 15 miejscu, a wchodzę dziś i jest 12 !!!!!! <3

Moja radość nie zna granic <3

Bardzo dziękuję <3

Zapraszam do:

KOMENTOWANIA !

GWIAZDKOWANIA !

Pozdrawiam,

Klaudia :***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top