Rozdział 21


Nie widziałam Jamesa od dziewiętnastu dni. Przez cały czas obserwowałam dom pani Green i czekałam na jej potknięcia. Dwadzieścia cztery godziny na dobę nie spuszczaliśmy z niej oczy. Zmiana następowała co pewien czas. Wszystko zależało od samopoczucia. Jestem na swojej warcie już od ponad połowy dnia i nie mam jak na razie zamiaru tego zmieniać.

Ta kobieta musi w końcu popełnić błąd, a ja będę na niego czekała.

Gdy tak przyglądałam się domostwu, zauważyłam coś dziwnego, na co nie zwróciłam wcześniej uwagi. Na drugim piętrze w oknie przez pewien czas ktoś stał. Nie rozumiem, jak mogłam to pominąć. Sięgnęłam do mojej torby i wyciągnęłam lornetkę, aby mieć lepszy widok. To co tam ujrzałam, zszokowało mnie.

Przez szybę wyglądał pan Holmes. Dyrektor szkoły, do której przez krótki czas uczęszczaliśmy. Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego mężczyzny.

Teraz wszystko wskakuje na odpowiednie miejsce.

Szacunek jaki pani Green miała do mężczyzny.

Jego usposobienie.

Zachowanie.

To jak rządzi.

Dosłownie wszystko.

Co prawda uważałam, że jest sukinsynem bez serca, ale nie podejrzewałabym go o bycie szefem tej dziwki. Dobrali się, nie ma co.

Wyciągnęłam z kieszeni telefon, aby zadzwonić do Daniela. Odczekałam cztery sygnały, aż chłopak raczył odebrać.

- Hej Ava. Zmęczyłaś się? Zamienić cię ? - zapytał na wstępie.

- Nie... Odkryłam kto jest szefem tej suki.

Po drugiej stronie słuchawki nastąpiła cisza, nie licząc miarowego oddechu.

- Kto? - warknął jedynie.

Danny jest tak samo niecierpliwy jak ja. Calum musiał nieźle się napracować, aby nas poskromić. Chociaż swojego kochanka bardzo chętnie uspokajał. W tamtych momentach wolałam oddalić się z pomieszczenia. Mimo, że oglądanie dwóch cholernie seksownych facetów rozbierających się i uprawiających seks, jest diabelnie gorące, chciałam dać im trochę prywatności.

Jednak nie jestem do końca wspaniałomyślna. Zostałam w tym samym pomieszczeniu co oni, aż w grę nie weszło ściąganie bokserek. Wtedy postanowiłam wyjść na świeże powietrze.

- Tristan Holmes. Nasz stary dyrcio.

- Kurwa.

- Wiem. - odparłam.

- Wracaj do domu. - odparł poważnie. - Nie możemy ryzykować, że cię zauważy.

- Dobra, już idę.

Rozłączyłam się i postanowiłam już iść. Zauważyłam jednak znajomy samochód parkujący pod domem pani Green. Kierowcą był James. Nie wiedziałam co on tam robi, ale cokolwiek to było, musiałam się dowiedzieć, co.

Zaczaiłam się niedaleko pojazdu i czekałam. Po chwili pan Holmes wyszedł z budynku i udał się w kierunku auta.

- James, cieszę się, że znalazłeś czas, aby po mnie przyjechać. Mój samochód jest w warsztacie. - odparł głośno mężczyzna.

Czekałam na odpowiedź chłopaka. Na szczęście nie potrwało to długo, jednak wolałabym tego nie usłyszeć.

- Jasne wujku. To nic. I tak byłem w okolicy.

W tym czasie mój świat się rozpadł.


***********************************************************

Jestem !

Przepraszam za tak dłuuuugą nieobecność.

Miałam wyjazd i jak wróciłam neta mi odcięło...

Wszystko i wszyscy byli przeciwko mnie :(

Liczę na dużo komentarzy i gwiazdek :D

Pozdrawiam,

Klaudia :***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top