Rozdział 15

Wyobrażałam sobie, że jak zacznę nowe życie, to będzie lepiej. I miałam rację. Gdybym była w sierocińcu, teraz byłabym gwałcona i poniewierana, a zamiast tego, siedzę w małej kawalerce z trójką przyjaciół i po prostu cieszę się życiem. Mieliśmy poukrywane pieniądze, a resztę ukradliśmy po drodze. Bogate, nadęte dupki, nawet nie zauważą straty kilkunastu dolarów. Każdy cent jest dla nas kolejnym krokiem na drodze do szczęścia. Mówią, że pieniądze go nie przyniosą, ale kłamią. Bez forsy nic się nie ma. Jedzenia, picia, dachu nad głową, kompletnie nic. Można tylko śnić o lepszym jutrze.

Wyjrzałam przez okno i podziwiałam widok. Co prawda nie był to apartament z widokiem na ocean, ale za to mogłam, to miejsce nazwać domem. Od wielu lat nic nim nie było.

W pokoju mamy dwa jednoosobowe łóżka, które złączyliśmy i we czworo ściskamy się na materacach. Nie wiem, kiedy ostatni raz tak dobrze spałam. Żaden stres, ani ból mięśni, już mi nie doskwierają. Czuję euforię. Chciałabym skakać, piszczeć i uśmiechać się bez powodu.

Jednak nie zapominamy, również o problemach. Musimy płacić comiesięczny czynsz, kupować jedzenie i znaleźć pracę. Szkołę porzuciliśmy. Co prawda dyrektor jeszcze o tym nie wie, ale z biegiem czasu zauważy, że nie uczęszczamy na zajęcia. Przez pierwsze dni, baliśmy się, że będzie poszukiwała nas policja. Po tygodniu zrozumieliśmy, że pani Green, nigdy nie wezwała by stróży prawa. Wtedy wszystkie jej postępki ujrzałyby światło dzienne. A my na pewno byśmy jej nie bronili i żadne inne dziecko też.

- O czym myślisz ? - zapytał i podszedł do mnie Danny.

- Szczerze? - odpowiedziałam pytaniem, na pytanie.

- Tak.

- Rozmyślam o przyszłości. O tym co będzie dalej. Jak damy sobie radę?

- Ej... Spójrz na mnie. - powiedział i złapał mnie za brodę. - Damy sobie radę. Teraz już wiatr nam nie wieje w twarz.

Czułam, że ma racje. To nowy początek.

- Kocham cię. - odparłam i go przytuliłam.

Muszę wierzyć w nas, to da mi siłę.


******************************************

Taki krótki na zachętę do komentowania xD

Brak mi waszych wypowiedzi :*

Pozdrawiam,

Klaudia :****

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top