Rozdział 33
* James *
Ava mnie znienawidzi. Ukrywałem przed nią najważniejszy fakt. Byłem podwójnym agentem. Z jednej strony próbowałem zdobyć jej serce, a z drugiej kryłem mordercę jej przyjaciela. Już od pierwszego dnia, gdy pojawili się w mojej szkole, byłem pionkiem w grze o życie. Miałem ją zdobyć i zabić, ale wszystko się zmieniło, gdy spojrzała na mnie tymi brązowymi oczami. Nie mogłem się odwrócić. Nie mogłem nawet oddychać. Zabrała cząstkę mnie. Ona nie wybaczy mi tego. Wiem ile dla niej Liam znaczył. Jak bardzo opłakiwała jego śmierć. Jednak co ja mogłem zrobić ? Mój wuj poprosił, abym pomagał temu człowiekowi. Na początku nic to dla mnie nie znaczyło. Nie obchodził mnie ich los, byłem nawet szczęśliwy, że tacy ludzie, jak oni znikną z tego świata. Zanieczyszczali tylko środowisko swoim istnieniem. Lecz pierwszy widok Avy, coś ze mną zrobił. Poczułem się, jakby uderzył we mnie piorun. Koniec był ten sam.
Zakochałem się.
Ona mnie nienawidziła.
- James, słuchasz mnie ? - dobiegł mnie głos ojca.
Po tym, jak ktoś włamał się do nagrań kamer ulicznych, rodzice postanowili wywieźć mnie z miasta. Nie są święci, co prawda uczestniczą w różnych akcjach charytatywnych, ale tak naprawdę za cholerę nie chciałbym spotkać ich w ciemnym zaułku. Nigdy nie należy oceniać książki po okładce. To pierwsza zasada, jaką mój ojciec mnie nauczył. Sądziłem, że chodzi o przedział na bogatych i biednych, ale, jednak nie. Tu chodzi o głębszą sprawę. Maska moich rodziców polega na tym, że zgrywają przykładnych, a pod ubraniem ukrywają pistolety i noże.
- Nie słucham. - odparłem po chwili.
Byłem wściekły. Chciałem się przyznać od samego początku. Powiedzieć Avie, kto stoi za morderstwem jej przyjaciela i dlaczego, ale nie mogłem. Życie było do dupy.
- Cholera, James. Wyrzuć z głowy tą dziwkę i... - nie pozwoliłem mu dokończyć, uderzyłem ręką w stół.
- NIE. NAZYWAJ. JEJ. TAK. - warknąłem przez zaciśnięte zęby.
- Dlaczego ? Jest nią.
- Tato. Obiecałem sobie, że nigdy nie podniosę ręki na bliskie mi osoby, ale ty testujesz moją cierpliwość.
- Zapomnij o niej. - odparł po chwili ciszy, która zaległa po moim oświadczeniu.
- Nie mogę. Nie potrafię. - powiedziałem.
- Jesteś mężczyzną z rodziny Falcon. Wiesz co się z tym wiąże. - zacytował, jak zazwyczaj, gdy się sprzeciwiałem.
Bez słowa wstałem ze swojego miejsca i wyszedłem z pomieszczenia. Byliśmy w naszym domku wakacyjnym znajdującym się w Londynie. Setki kilometrów od Avy. Czułem ból w miejscu, gdzie powinno być serce, które skradła. Wiedziałem, że muszę coś zrobić, aby mi znowu zaufała. I wiedziałem, że będzie to jedna z rzeczy, które mogą mnie wykreślić z rodziny. Ale czego nie robi się z miłości.
******************************
KOMENTUJCIE !
GWIAZDKUJCIE !
Pozdrawiam,
Klaudia :***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top