Rozdział 3


Miałam już wyrobione zdanie o uczniach, byli cholernymi tchórzami. Ale czego innego mogłam się spodziewać. Moja reputacja przeganiała nawet sławę gwiazd porno. Chociaż słyszałam plotki, że grałam w jednym z takich filmów. Nie powiem zaciekawiło mnie to, tym bardziej, że brałam udział w orgii z Chuckiem Norrisem. Najwidoczniej szkoła jest wszędzie taka sama, tylko nadęte dupki zmieniają się na bogate nadęte dupki. Wielkiej różnicy nie ma.


Sądziłam, że po tym debilu, Jamesie będę miała już spokój, lecz bardzo się myliłam. Po naszym pierwszym spotkaniu na korytarzu, liczyłam, że może stanie się coś zabawnego.

- Ava, chodź. Tu jest sekretariat. - złapał mnie za łokieć Liam.

Spojrzałam na drzwi, które wcale nie zachęcały swoim wyglądem. Prawdopodobnie nie byłoby tak źle, gdyby nie wielki kutas narysowany markerem na samym środku.

- Jesteś pewien, że musimy? - posłałam mu błagalne spojrzenie.

- Tak. Albo to, albo cięgi od Zielonej.

- Chyba wolałabym ją. - jęknęłam.

- Ale my nie. Ruszaj seksowny tyłeczek i wchodź. - powiedział i klepnął mnie we wcześniej wspomnianą część ciała.

Znam go już za długo i wiem, że bez sensu byłoby zwracanie mu uwagi. Pokręciłam zrezygnowana głową i nacisnęłam klamkę. Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem. Myślałam, że to szkoła dla bogaczy, a nawet drzwi nie mają naoliwionych. Zapewne cięcia w budżecie, albo zmarnowali pieniądze na niepotrzebne rzeczy, takie jak piątka kryminalistów. Jako, że szkoła wszystko finansuje, nie musieliśmy się przejmować podręcznikami, ani czesnym, to już ich problem.

Pierwsze co przykuwało uwagę w sekretariacie, było białe biurko na tle granatowych ścian. A za nim siedział mężczyzna, na oko mógł mieć z trzydzieści lat. Lekka siwizna pojawiała się już tu i ówdzie. Najwidoczniej praca w liceum nie była taka prosta, no kto by pomyślał. Czujecie ten sarkazm?

- Dobry. - odparłam niezbyt miło.

- Witam. Nazywam się  Tristan Holmes i jestem dyrektorem. Od dziś jesteście uczniami naszej placówki, więc podlegacie moim zasadom. Jest kilka nakazów i zakazów, jakie tutaj obowiązują. A teraz proszę, abyście się przedstawili. - powiedział na wstępie.

Podniosłam wysoko brwi i przyglądałam mu się z powątpiewaniem. Liczyłam, że powie, że żartował, ale najwyraźniej ten facet mówił serio. Teraz już nie jestem pewna czy to nie jest szkoła wojskowa. Ale nie widziałam, żadnych mundurków po drodze, więc zapewne nie. Może on sprawia tylko wrażenie surowego. Zwęziłam delikatnie oczy i przyjrzałam się mu dokładniej.

Nie, pomyślałam. On serio taki jest. Ta żyłka na jego czole to mówi.

Zerknęłam po bokach na przyjaciół i zauważyłam ten sam wyraz twarzy, który zapewne gościł na mojej. Zawziętość. Bo dobroci się nie damy.

- No spoko. - warknęłam. - Ten wysoki blondyn to Liam Prince, brunet po jego prawej to Calum Landom. Czerwonowłosa dziewczyna nazywa się Stacy Brooks, a ostatni to Daniel Castle.

- A ty młoda damo? - zapytał.

- Tylko nie młoda damo. Nienawidzę jak się tak do mnie mówi. Jestem Ava River.

- Do mnie nie mówi się takim tonem panno River. To ja tu sprawuję władzę i należy mi się szacunek.

- Jak pan chce. - powiedziałam i posłałam mu zarozumiały uśmiech.

Mężczyzna nieznacznie zacisnął szczękę, ale już po chwili odzyskał rezon.

- Dobrze. - odparł spokojnie po kilku sekundach ciszy. - Oto wasze plany, książki, mapa szkoły oraz szyfry i numery szafek. - dokończył i wręczył nam przedmioty.

Bez pożegnania wyszliśmy z pomieszczenia i ruszyliśmy wolno korytarzem. Nie śpieszyło nam się na zajęcia. Dzień pierwszy można odhaczyć. Pozostało około tysiąca innych.


****************************************************************************

Hejka wszystkim :*

Przepraszam, że ten rozdział taki beznadziejny, krótki i że niczego długo nie było :(((

Ale niestety szkoła dała się we znaki.

Miałam do zrobienia trzy projekty, a już nie wspomnę o zadaniach domowych i sprawdzianach.

Spróbuję jakoś nadrobić, ale nie wiem kiedy złapię chwilę wytchnienia.

A na razie zapraszam na to :>>>

Pozdrawiam,

Klaudia :*


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top