16

Wstał o wpół do siódmej i nie marzył o niczym innym, jak o tym, by ponownie położyć się do swojego łóżka i przykryć kołdrą po same uszy. Niestety nie miał takiej możliwości. Musiał zacząć się szykować na urodziny swojej mamy. Co prawda nie organizowała żadnego wyszukanego spotkania, ale chciał być wcześniej, żeby pomóc jej chociaż trochę. Już dzień wcześniej do niej zadzwonił i poinformował ją, że Taehyung przyjedzie razem z nim. Jak można było się spodziewać, kobieta była zachwycona. Oczywiście na początku nie obyło się bez zaskoczenia, więc czerwonowłosy musiał jej wszystko dokładnie wytłumaczyć. Koniec końców ich rozmowa telefoniczna, która miała trwać dosłownie chwilę, przeciągnęła się do ponad godziny. Zapewne byłaby dłuższa, gdyby Jungkook nie pominął kilku mniej istotnych faktów. 

Zabrał, przygotowane dzień wcześniej, ubrania. Następnie skierował się do łazienki, gdzie wykonał swoje poranne czynności, a także nałożył delikatny makijaż. Z uśmiechem mógł stwierdzić, że wygląda całkiem nieźle. Musiał napić się kawy, więc tak, jak codziennie rano, poszedł do kuchni, gdzie sobie ją zrobił. Zjadł również małe śniadanie, po którym porządnie umył zęby.

W przeciągu godziny był gotów do wyjścia i pojechania pod adres, gdzie mieszkał Kim. Aby być pewnym, że starszy nie zapomniał, jeszcze przed wyjściem, napisał do niego krótką wiadomość, ale jak się okazało niepotrzebnie, gdyż Taehyung już na niego czekał. 

Jechał stosunkowo wolno, ponieważ ulica była zakorkowana. W końcu czego innego się spodziewać po weekendowym poranku w Seulu. Mimo wszystko był cierpliwy, a przynajmniej się starał. Słuchał w radiu ulubionych piosenek, stukając palcami o kierownicę i mając nadzieję, że szybko się zmieni sytuacja na drodze i będzie mógł w spokoju dotrzeć pod blok, w którym znajduje się mieszkanie jego przyjaciela.  

Na miejscu był około półgodzinnym przeciskaniu się przez korki i szukaniu bocznych uliczek, które przyspieszyłyby jego dojazd. Wysiadł z samochodu, zamknął go i po odnalezieniu odpowiedniej klatki zadzwonił domofonem, dzięki czemu już chwilę później wchodził po schodach, by znaleźć się pod dobrym numerem mieszkania. Zapukał, a drzwi otworzył mu wysoki blondyn z szerokim uśmiechem na ustach, który niemalże od razu znalazł się w jego ramionach. Tak, tym razem Jungkook postanowił zainicjować ten miły gest, ponieważ zwyczajnie polubił uczucie ciepła Kima blisko siebie.

-Cieszę się, że ze mną jedziesz - powiedział Kook, gdy wszedł dosłownie na minutę, aby zaczekać na Taehyunga, który zamierzał jedynie zabrać telefon, portfel, jak i założyć buty i jakąś cienką kurtkę. 

-Też się cieszę Kookie - odpowiedział z uśmiechem, będąc już prawie gotowym do wyjścia.

Od Kima wyjechali kilka minut przed dziewiątą, co oznaczało, że na około dwunastą powinni być w rodzinnym domu Jungkooka. Oboje miło spędzili podróż. Dużo rozmawiali, śmiali się, a także śpiewali kawałki, które doskonale znali. Tak naprawdę mieli świetne głosy, jednak nigdy żaden z nich nawet nie myślał, by wybrać drogę jakkolwiek związaną z muzyką. To zwyczajnie nie było dla nich. Chociaż Jeon niejednokrotnie namawiał swojego przyjaciela na zgłoszenie się do jakiegoś programu muzycznego, co zawsze wiązało się z odmową. 

Po godzinie młodszy zdecydował, że jest głodny, bo jego poranny posiłek był zdecydowanie zbyt mały. Zatrzymali się przy niewielkim barze przydrożnym. Zaparkował auto na parkingu, by następnie z niego wysiąść. Później otworzył drzwi starszemu, przez co tamten musiał sprawnie ukryć swoje niespodziewane rumieńce. Zamknął pojazd i poszli do lokalu. Nie było to nic specjalnego. Przeważała szybka kuchnia, czyli to co lubili najbardziej, a mianowicie fast-foody. Na szczęście żaden z nich nie potrzebował zbędnych diet czy ograniczenia kalorii. Zamówili sobie po kebabie, oczywiście na frytkach, i postanowili usiąść przy stoliku na zewnątrz, żeby w spokoju zjeść mało zdrowe, ale za to bardzo smaczne, danie.

-Twój tata na pewno nie będzie zły, że z tobą przyjadę? - zapytał niepewnie Taehyung.

-Dlaczego miałby być zły? 

-Wiem, że za mną nie przepadał, więc...

-Oh, daj spokój. On za wszystkimi moimi znajomymi nie przepadał. Poza tym nie zapominaj, że zanim wyjechałeś, to zaczynał się do ciebie przekonywać - Jeon doskonale pamiętał tę sytuację, jak tydzień przed przeprowadzką Kima, zaczęli rozmowę z jego ojcem na luźne tematy. To był pierwszy raz, kiedy Kook widział, że jego tata rozmawia z kimkolwiek z jego znajomych.

-No niby tak, ale może być różnie - powiedział, a czerwonowłosy uśmiechnął się do niego pokrzepiająco.

-Będzie dobrze, jestem tego pewien - dodał, wierząc w swoje słowa. W końcu to Taehyung, jego nie można nie polubić. Jemu samemu wydawało się, że polubił go nieco zbyt bardzo, lecz coraz mniej mu to przeszkadzało.

***

Hej! ♡

Znów nieco krótszy, ale mam nadzieję, że mimo to fajnie będzie się Wam go czytać. 🙈

Jeśli zauważycie jakieś błędy, to śmiało piszcie, gdyż jest niesprawdzony.

Miłego wieczoru~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top