09
Cieszył się na spotkanie z Taehyungiem. W końcu po tak długim czasie mogli na spokojnie porozmawiać i opowiedzieć sobie nawzajem, co się u niech działo. Pamiętał jak bardzo kiedyś chciał zamienić z nim choćby dwa zdania, jak bardzo mu go brakowało i jak bardzo prosił, kogokolwiek kto jest tam na górze, o to by kiedykolwiek jeszcze go zobaczyć. Jungkook był naprawdę szczęśliwy, że Kim o nim nie zapomniał, a nawet poznał go po tych pięciu latach.
Będąc już na miejscu rozejrzał się wokoło. Przyglądał się każdej napotkanej twarzy, sylwetce, jednak blondyna nigdzie nie było. Spojrzał na zegarek i wtedy trochę się uspokoił, bo sam był kilka minut przed czasem. Postanowił usiąść na brzegu dużej fontanny, która znajdowała się niemalże w centralnej części parku. Lubił to miejsce. Może nie było tutaj zbyt cicho, ale wszystko nadrabiał wygląd. Cudownie rosnące drzewa, jesienią zmieniały kolor liści na każdy odcień złota, czerwieni czy brązu, a zimą na ich gałęziach widniał puch, który wyglądał jak delikatna pierzynka, chroniąca je przed mrozem. To było piękne, tylko trzeba było spojrzeć na wszystko nieco inaczej niż większość ludzi. Trochę jak na coś wyjątkowego, jedynego w swoim rodzaju. Tak naprawdę dużo zwykłych miejsc ma w sobie niesamowity urok. Jeon niekoniecznie sprawiał wrażenie człowieka, który tak właśnie patrzy na świat, ale przecież pozory mylą.
W końcu zauważył zbliżającego się w jego kierunku Taehyunga, u którego już z daleka można było zauważyć szeroki uśmiech. Automatycznie młodszy również się uśmiechnął. Nie mógł się powstrzymać, a nawet nie chciał. Po co miał ukrywać swoje zadowolenie? Nie czuł takiej potrzeby. Wstał z murku, jaki otaczał fontannę i otrzepał swoje spodnie z przyzwyczajenia.
-Mam nadzieję, że tym razem się nie spóźniłem - powiedział Tae, stając przed brunetem.
-Nie, nie, to ja jestem za wcześnie - dodał, patrząc na twarz starszego, która była zwyczajnie piękna.
-To dobrze. Idziemy? - Kook kiwnął zgodnie głową i ruszyli w tylko Kimowi znanym kierunku.
Mijali uliczki jedna po drugiej, rozmawiając przy tym o mniej ważnych sprawach. Mimo to temat nie miał ani dla jednego, ani dla drugiego, większego znaczenia. Liczyło się to, że wreszcie mogli być w swoim towarzystwie. Powiedzieć sobie wszystko bez względu na konsekwencje. Ubiegło kilka lat, ale to nie była dla nich przeszkoda, by zachowywać się tak, jak kiedyś. Ich wzajemne zaufanie zostało. To było najważniejsze.
W międzyczasie dotarli do ogrodu botanicznego. Jungkook był tam dawno temu, co sprawiło, że wybór Tae przypadł mu do gustu. Miejsce było zamknięte, jak na ten moment, dla zwiedzających, lecz weszli bez większego problemu, z racji tego, że jeden ze znajomych Kima był tam współwłaścicielem.
-Tae... - zaczął Jeon. -Zastanawia mnie jedna rzecz - zatrzymał się przed blondynem, na co tamten był zmuszony zrobić to samo.
-Jaka? - zapytał zaciekawiony.
-Dlaczego przestałeś się do mnie odzywać? - To pytanie nie było dla niego łatwe, ale udało mu się je zadać bez widocznych emocji i z tego powodu mógł być z siebie dumny.
-Przepraszam, wiem, że zrobiłem źle. Tak naprawdę bardzo mi brakowało kontaktu z tobą. Po prostu wtedy miałem ciężko w szkole, w domu. Nie umiałem sobie z tym poradzić...nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cofnąć czas - spuścił głowę w dół, a Jungkook zauważył, jak jedną z dłoni wyciera swoją twarz. To było dla niego jednoznaczne. Podszedł do niego bliżej i bez zastanowienia objął go mocno. Taehyung wtulił się w niego i westchnął ciężko. -Moi rodzice często się kłócili. Mama podejrzewała ojca o zdradę, której tak naprawdę nie było, a w szkole miałem bardzo dużo nauki. Wszystko było dla mnie za trudne...przepraszam. - Po tych słowach rozpłakał się na dobre.
-Nie płacz, proszę. Nie mam ci tego za złe. Teraz wszystko rozumiem, wiesz? Nie musisz przepraszać, bo to nie twoja wina. Nikomu nie byłoby łatwo. Chcę, to wszystko odbudować...chcę, żebyśmy zaczęli od początku i nie myśleli o tym co było. - Starał się jak mógł by jakoś go uspokoić. On już dawno nie chował żalu do chłopaka. Żałował, że zaczął ten temat, chociaż teraz dokładnie znał powód braku ich kontaktu. Mimo to, tak strasznie nie znosił łez drugiego człowieka. A zwłaszcza Kima, który nie zasługiwał, aby płakać.
-N-na pewno?
-Tak, na pewno. Jesteś dla mnie nadal bardzo ważny i chcę, żebyś o tym wiedział - powiedział w jego włosy.
-Ty d-dla mnie też Kookie.
~•~
Kiedy emocje już opadły, mogli ruszyć dalej. Im obu było łatwiej teraz. Taehyungowi z powodu wyrzucenia z siebie tego, co działo się u niego w przeszłości, a Jungkookowi, ponieważ znał powód i nie miał już w głowie nie wiadomo jakich scenariuszy, przez które Tae przestał się odzywać.
Poszli w kierunku kwitnących na różowo krzewów. Były śliczne. Sam klimat tego miejsca był godny podziwu. Wszystko było zadbane i widać, że prowadzone z pasją. Stanęli przy barierce i patrzyli przed siebie. Oboje mieli dłonie na drewnianej balustradzie. W pewnym momencie Jeon zbliżył nieznacznie swoją rękę w kierunku tej należącej do Kima. Gdy zobaczył, że jej nie zabiera, splótł delikatnie ich małe palce. Następnie spojrzał na blondyna, który również na niego patrzył z nieznacznym uśmiechem. Bez słowa zwrócili głowy po raz kolejny w stronę roślin i stali tak w całkowicie komfortowej ciszy. Ten mały gest był tak subtelny, a jednak młodszy poczuł ciepło gdzieś w środku, w okolicach mostka. Nie zastanawiał się nad tym zbyt długo. Zignorował to, lecz z tyłu głowy pozostała mu myśl, że nie całkiem było to bez znaczenia.
~•~
-Mam nadzieję, że nie będę musiał długo czekać na kolejne spotkanie - powiedział Jungkook z szerokim uśmiechem, gdy stali właśnie przed jego blokiem i czekali na taksówkę, którą dosłownie kilka chwil wcześniej zamówił Taehyung. Odprowadził Jeona prawie pod samo mieszkanie, ponieważ to było zupełnie niedaleko od ich miejsca spotkania. Sam natomiast miał dość spory kawałek do swojego, a w samotności nie miał ochoty na spacery. Zwłaszcza, że było późno.
-Myślę, że zdecydowanie nie. Ale wiesz na co ja mam nadzieję? - zapytał, a bruneta kiwnął przecząco głową. -Na to, że jutro też zrobisz mi rano pyszną kawę. - Zaśmiali się cicho oboje, zwłaszcza, że gdyby nie ta kawa, to pewnie nadal by nie wiedzieli, że mieszkają w tym samym mieście.
-Tego akurat możesz być pewien - dopowiedział wesoło Jungkook, trochę za długo wpatrując się w ciemne oczy swojego przyjaciela.
***
Hej! ♡
Szczerze, to nie jestem z tego zadowolona. Chyba naprawdę moja wena gdzieś sobie poszła, ale chciałam coś dla Was wstawić. W końcu zaniedbałam to ff trochę ostatnio, za co przepraszam.
Miłego dnia. ♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top