Rozdział 4

*Akira*

Jakiś chłopak zamknął za sobą drzwi na klucz, który włożył do kieszeni. Ten jednak miał blond włosy i nieco zaokrągloną twarz, której o dziwno nie zasłonił. Wyglądał bardzo przyjaźnie, dlatego nie mogłam zrozumieć, co tutaj robi, wśród brutalnych morderców.

- Cześć - powiedział i uśmiechnął się do mnie. Usiadł na łóżku, a następnie położył na nim miskę, jak się okazało z owocami i słodyczami - na pewno jesteś głodna. Częstuj się - wskazał ruchem dłoni na miskę.

Ja jednak nie poruszyłam się tylko obserwowałam go. Był inny. Przyszedł bez maski i wydawał się miły. Jego blond grzywka opadała na błękitne oczy, w tym momencie wyglądał bardziej dziecinnie niż gangstersko. Tylko pistolet i mały nóż przypięte do pasa były symbolami tego, że on rzeczywiście jest  po stronie "tych złych".

Na moje nieszczęście zaczęło mi burzyć w brzuchu. Chłopak zaśmiał się cicho, dobrze interpretując tę sytuację.

- No zjedz coś - ponaglił mnie i wziął kilka winogron z miski, po czym wpakował sobie je do ust.

Po chwili wahania sięgnęłam po winogrono i włożyłam je do buzi. Smakowało tak dobrze. Zaczęłam jeść kolejne winogrona. Po dobie bez jedzenia byłam w stanie zjeść wszystko, ale powstrzymałam się. Nie chciałam wyjść na idiotkę.

- Nie jesteś głodna? - zapytał blondyn z politowaniem i podsunął mi kilka czekoladowych ciastek.

- Nie - skłamałam, co wywołało kolejny śmiech z jego strony.

- Nie chcę żebyś męczyła się z głodu - odparł zabawnie podwijając wargę, jednak zaraz po tym zjadł jedno ciastko. - Spokojnie, nie chcemy zrobić ci krzywdy. To po prostu gra między nami a twoim ojcem.

~ Tak, już to słyszałam ~ pomyślałam ze złością i przyjrzałam się blondynowi. 

- Jak się nazywasz? - zapytałam cicho. Nie liczyłam na odpowiedź. Który z porywaczy powie mi jak ma na imię?

- Chcesz wiedzieć jak się nazywam? - zapytał chłopak i popatrzył mi prosto w oczy. Pokiwałam twierdząco głową. - No dobrze. W sumie chyba i tak byś się kiedyś dowiedziała. Możesz mi mówić Naruto - powiedział i posłał mi uśmiech.

- Dlaczego mnie tu trzymacie? - kontynuowałam wywiad. Może, jeśli zagram na jego emocjach, pozwoli mi się stąd wydostać.

- Jak już mówiłem, jesteś jockerową kartą, którą teraz mamy w rękach na twojego ojca. Kiedyś wykonaliśmy dla niego dużą robotę. Miał nam zapłacić jednak później stwierdził, że tego nie zrobi. Chcemy po prostu zapłaty, a ta sytuacja idealnie się do tego nadaje, by odebrać wynagrodzenie wraz z odsetkami - wyjaśnił Naruto poważnie. Może mój ojciec naprawdę jest powiązany z mafią.

- EJ! Młotku! Chodź no tu! - zawołał ktoś zza drzwi.

- Idę! - zawołał, ale zamiast wstać nadal siedział na łóżku - trzymaj - podał mi białą, nieco pogniecioną kopertę i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej list, jak się okazało, od mamy. Po przeczytaniu listu, z moich oczu pociekły łzy. To wszystko prawda. Mój tata jest podłym, bezwzględnym oszustem.

*Sasuke*

Kakashi przeczytał wiadomość i podał ją Nagato.

- On jest pojebany. Jak można ryzykować życie własnej córki! - oburzył się, a Nagato  sięgnął do biurka i napisał coś na kartce.

- Niech przekażą to mu - powiedział i podał mi list, który uprzednio zapakował w kopertę.

Wyszedłem z biura i nie mogąc się powstrzymać, przeczytałem kartkę:

'masz trzy dni na podanie nam sensownej oferty i dwa tygodnie na przekazanie nam kasy. Jak nie to odzyskasz córkę w kawałkach'

- EJ! Młotku! Chodź no tu! - zawołałem w przestrzeń.

- Idę! - usłyszałem, więc stanąłem na środku korytarza i czekałem na Naruto. Cały czas patrzyłem się w tekst na kartce. Nie podobał mi się pomysł kuzyna blondyna, który po chwili stanął przy mnie.

- Przekaż to ludziom od naszego genialnego mafioza - powiedziałem z ironią i włożyłem wiadomość do koperty, którą podałem blondynowi, chłopak spojrzał na mnie z obawą, jednak bez słowa odszedł. Zostałem sam.

Iść do niej czy nie iść? Może lepiej odpuścić jej i sobie na dziś. Dostała wody, jedzenie. Z głodu nie umrze, krzywdy też nie powinna sobie zrobić. 

Przygryzłem wargę, obawiając się, że muszę znaleźć sobie jakieś towarzystwo na noc, by pozbyć się frustracji, która nagromadziła się we mnie przez brunetkę zamkniętą w jednym z pokoi. Zawsze tak było, gdy nie mogłem mieć tego, czego oczekiwałem w danym momencie. Dlatego postanowiłem napisać do Sakury, która zawsze była chętna. 

*Akira*

Siedziałam na łóżku, z kolanami podsuniętymi pod brodę. Patrzyłam na miskę, która była praktycznie pełna. Wzięłam jabłko i zaczęłam je jeść. Przez cały ten czas bałam się, że ktoś tu przyjdzie i zrobi mi krzywdę, dlatego często obserwowałam drzwi, które pozostawały zamknięte na klucz. Tak pragnęłam wrzucić do domu.

Po kilku godzinach bezczynnego siedzenia usnęłam, opadając na poduszkę.

Śniło mi się, że jestem w domu. Razem z Kin siedzimy w moim pokoju i plotkujemy o jej nowym chłopaku. Przychodzi moja mama i przynosi nam talerz z ciastem.

Nagle coś mnie obudziło. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które w pierwszej chwili nie przypominało tego, w którym siedziałam cały poprzedni dzień. Jednak potem wszystkie kształty zaczęły przypominać o tym, że nadal jestem więźniem jakiegoś gangu czy diabli widzą czego innego.

Podniosłam się z łóżka i podeszłam do drzwi. Pociągnęłam je w nadziei, że może się otworzą, jednak były zamknięte. Obojętnie wycofałam się w pościele i zaczęłam cicho łkać w poduszkę.

Cały dzień siedziałam sama. Nie zjawił się ani Naruto, ani nikt inny. Jedyną wodę jaką miałam to tą z owoców, które dostałam poprzedniego dnia od blondwłosego chłopaka. Przez cały czas siedziałam w ciszy, dzięki czemu moje myśli trochę się uspokoiły.

*Naruto*

Z jakichś śmiesznych powodów Sasuke zakazał mi wchodzić do tej dziewczyny, sam też do niej nie poszedł. Biedna siedziała cały dzień bez wody, ale może miała jeszcze trochę owoców w misce, którą jej zostawiłem.

Wszyscy chodzili jak na szpilkach. W końcu postanowiłem wyjść na spacer. Późnym wieczorem Tokio było pięknym miejscem. Wszystko uspokaja się po całodniowym biegu.

Gdy wróciłem było bardzo późno. Wskazówki zegara wskazywały grubo po trzeciej. W naszym 'domu' prawie wszyscy spali. Poza Sasorim, który pilnował monitoringu wokół naszej bazy. Czerwonowłosy nie przejawiał mną najmniejszego zainteresowania, dlatego postanowiłem się położyć.

*Akira*

Rano obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Do pokoju wszedł jakiś nieznany mi chłopak z wodą i talerzem. Odłożył go niedaleko mnie i wyszedł.

Nie wstałam, nadal leżałam, ignorując wszystko w koło, dopóki usłyszałam krzyk.

- Co kurwa?! Jak to? Szybko! Szybko! - ktoś wbiegł do mojego pokoju. Tym kimś okazał się przystojny brunet, który mnie tu przyprowadził zaledwie trzy dni temu - wstawaj! - rozkazał i popędził mnie dłonią, jednak jego wzrok skierowany był w stronę drzwi, jakby obawiał się tego, kto tam może stanąć za chwilę.

W ręce miał przeładowany pistolet. Od razu wstałam z łóżka. Porywacz złapał mnie od tyłu za ręce, i bezceremonialnie przyłożył mi do buzi szmatkę. Po chwili zaczęło mi się kręcić w głowie. Wpadłam w jego ramiona i zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top