Rozdział 14
*Sakura*
- Aki! Jak się czujesz? - zawołała Konan i wzięła rękę dziewczyny.
- Jest... Ok. - wyszeptała poszkodowana brunetka i lekko uśmiechnęła się do mnie - Dzięki Sakuro - powiedziała i skupiła swój wzrok na suficie.
- To dobrze. Bałam się o ciebie! - powiedziała z troską w głosie niebieskowłosa. Mną nigdy się tak nie przejmowała. Co niby ta cała Akira ma w sobie, że każdy chce się o nią troszczyć? Nawet mój Sasuke! Skończyłam zmianę bandaży i wyszłam z pokoju.
Gdy zamknęłam za sobą drzwi oparłam się o ścianę obok i zaczęłam liczyć do dziesięciu żeby się uspokoić. Tak chciałam zabić tę zdzirę, każda komórka ciała aż krzyczała, żebym wróciła tam i powyciągała te szwy, które prędzej jej założyłam. Może wykrwawiłaby się na łóżku w otoczeniu tej bandy oszołomów. Westchnęłam i poszłam do jednego z wolnych pokoi.
*Konan*
Rozmawiałam z poszkodowaną przez długi czas. Czułam się winna temu, co się stało i poczuwałam się do obowiązku przepraszania jej. W końcu Nagato kazał mi jej bronić, a ja zawiodłam.
- Konan, chciałabym porozmawiać z Sasuke - powiedziała nagle. Trochę mnie to zdziwiło, ale po krótszej chwili poszłam po chłopaka rozumiejąc, co się święci.
*Sasuke*
Siedziałem w biurze i myślałem nad sensem swojej egzystencji przy opatrywaniu rany na ramieniu, która znów się otworzyła. Przed sobą miałem 'listy' biznesmena Phantomhive'a. W normalnych warunkach po prostu zabilibyśmy zakładnika i oddali rodzince trupa w małych paczuszkach, ale w niej jest coś takiego co nie pozwala mi jej skrzywdzić i nie dopuścić, by stało się to z rąk moich współpracowników.
W pewnym momencie drzwi do pomieszczenia otworzyły się.
- Akira chce z tobą porozmawiać - powiedziała Konan opanowanym głosem. Nie powiem, trochę mnie to zdziwiło, ale wstałem z fotela, na którym prędzej siedziałem i poszedłem do mojego pokoju, który teraz zajmowała brunetka.
- Co się stało? - zapytałem na wejściu opierając się o framugę. W głowie miałem istny mętlik. Powinienem być do niej miły czy oschły?
- Mogę się ciebie o coś zapytać? - powiedziała niepewnie. Ruchem głowy pokazałem, żeby kontynuowała. Dziewczyna delikatnie westchnęła, jakby to co miała powiedzieć było dla niej trudne. - Powiedz, czy, gdy ja spałam, powiedziałeś, że żałujesz tego wszystkiego, co się wydarzyło? - zapytała, a ja ze zdziwienia aż otworzyłem usta. - Tylko proszę powiedz prawdę. Od tego zależy moja decyzja...
Zacząłem się wahać. Ona wszystko słyszała? A może powiedziała jej Konan lub Sakura? Ale to nie możliwe, przecież drzwi do pokoju były zamknięte, a ja mówiłem dość cicho. Mętlik w mojej głowie cały czas zwiększał się.
- Myślisz, że wyrzuty sumienia nie dotykają mnie w żadnej sytuacji? - rzuciłem oschle i obserwowałem skonsternowaną minę dziewczyny.
- Zdecydowałam - wyszeptała, tylko o czym zdecydowała. To było takie denerwujące! Nie lubię żyć w niewiedzy, dlatego nieco przymrużyłem oczy.
*Akira*
Czyli to wszystko było prawdą. Szybko wywnioskowałam, że mój ojciec nie kochał ani mnie, ani mojej matki. Ale nie miałam jeszcze stu procentowej pewności na potwierdzenie tej tezy, dlatego musiałam działać szybko.
- Chcę się spotkać z moją matką - powiedziałam do Sasuke, który w końcu podszedł do łóżka.
- Jak to spotkać? - powiedział z oburzeniem, jakby uznał, że pomysł wyjścia z pościeli był nie do pomyślenia.
-Już chyba wiem, co chcę zrobić, ale muszę szybko zobaczyć mamę. Po spotkaniu wytłumaczę ci się - powiedziałam praktycznie na jednym wydechu.
- Myślisz, że ci na to pozwolę? Spotkasz się z matką, a potem uciekniesz.
- Nie prawda. Chciałabym, żebyś poszedł tam ze mną - dodałam szybko, żeby nie zrozumiał mnie źle. Sasuke zrobił zdziwioną minę, jednak zmarszczył brwi. - Jesteś dobrym strzelcem i ufam ci.
- Dobrze - powiedział po chwili ciszy - kiedy chcesz się spotkać z mamą?
- Najszybciej jak tylko się da - odpowiedziałam. Tu trzeba było działać szybko, by mieć zdobyć pewność i nie stracić tych fragmentów, które już ułożyłam w głowie.
- Nie możesz na razie iść w takim stanie. Jutro pojedziemy na zakupy, bo nie masz żadnych ubrań, które byłyby na ciebie dobre. Ustalę spotkanie z twoją mamą - zdecydował Sasuke i zawołał Konan, która już po chwili była w pomieszczeniu. - Ogarnij Akirę - powiedział z zamiarem wyjścia z pokoju, ale niebieskowłosa złapała go za ramię.
- Od razu po obudzeniu? Chyba powinna odpocząć - zauważyła, a Sasuke zerknął na mnie.
- Jutro jedziemy na zakupy.
- Ona idzie z nami? - zapytała z nadzieją w głosie.
- Już dawno nie była na spacerze. To będzie dobre dla jej samopoczucia - odparł, wyswobodził się z uścisku dziewczyny i wyszedł.
Konan uśmiechnęła się i podeszła do łóżka.
- Zbieraj się. Weźmiesz kąpiel, a ja poszukam jakichś odpowiednich dla ciebie ubrań - powiedziała, zrzuciła ze mnie kołdrę i wybiegła z pokoju żeby już po chwili wrócić z górą ubrań w rękach, które miała zamiar przejrzeć.
Wyszykowała mi także wannę i zostawiła mnie w łazience na pół godziny. Później wróciła i dobierała do mnie ubrania, niestety, większość z nich wisiała na mojej marnej posturze. W końcu znalazła dla mnie dwa komplety ubrań, w których nie wyglądałam jak strach na wróble.
* Konan*
Z rana weszłam do pokoju Sasuke, który nadal zamieszkiwała brunetka. Za to młodszy Uchiha przeniósł się do salonu. Pomogłam ubrać dziewczynie czarne legginsy i pudrowy, wełniany sweter, w którym wyglądała dość uroczo. Przykryłam makijażem jej twarz, by nie wydawała się chora i w końcu byłyśmy gotowe do wyjścia.
- Na pewno dasz radę z tymi ranami? - zapytałam z przejęciem, widząc, jak przy każdym ruchu dziewczyna krzywi się z bólu.
- Nie ma czasu do stracenia - odpowiedziała i starała się ukryć, że rany z ostatnich dni są dla niej ciężarem.
- Musimy coś zjeść - zdecydowałam i zeszłam do eleganckiej, nieużywanej przez chłopaków kuchni. W lodówce miałam już przygotowanego łososia, którego grillowałam przez krótki czas. To była moja ulubiona potrawa. Po zjedzonym posiłku, w kuchni pojawił się brunet.
- Idziemy? - zapytał znudzonym tonem Sasuke, a my tylko przytaknęłyśmy.
***
Szliśmy przez centrum handlowe, pilnując by Akira była w środku. Skoncentrowałam się na wybieraniu odpowiednich sklepów, ponieważ w moim mniemaniu możliwość ataku ze strony wroga w takim miejscu sięgała zeru. Zerknęłam na Sasuke, który cały czas obserwował wszystko wokół nas, nie przejawiając szczególnego zainteresowania Akirą, której dawałam do przymierzania kolejne rzeczy. Wyszliśmy z naręczem zakupów z jednego z ciekawszych sklepów, gdy niespodziewanie usłyszeliśmy jakiś damski głos skierowany do naszej "zakładniczki":
- Akira? To ty?!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top