Rozdział 11

*Konan*

Słysząc to pytanie trochę byłam zdziwiona, że dziewczyna jest zainteresowana moją przeszłością, ale trzeba jej coś powiedzieć. W końcu obiecałam...

- Mój domniemany ojciec był biznesmenem. Żeby się wybić zawarł układ z mafią, po czym chciał ją oszukać - westchnęłam. Teraz jest to dla mnie oczywiste, że takich ludzi nie da się oszukać. - Pain uprowadził mnie w zamian za okup. Moi rodzice nie wytrzymali. Powiedzieli, że jestem tylko adoptowaną sierotą i takich jak ja jest tysiące, więc wezmą inne. Nie wierzyłam. Awantury, płacz, próby ucieczki. W końcu jednak matka sama powiedziała, jaka była prawda. Byłam wtedy z Painem, emocje zwyciężyły. Wyjęłam pistolet zza jego pasa i strzeliłam do niej. Potem wraz z nim poszłam do mojego domniemanego ojca. Na początku ojciec udawał, jak to bardzo cieszy go, że mnie widzi jednak ja rozpoczęłam tą niewygodną dla niego rozmowę. Po krótkiej kłótni zabiłam również jego. To niesamowite jak Pain był dla mnie ogromnym wsparciem po tych wydarzeniach. Pomógł mi wyjść w te szeregi, a teraz jest moim ukochanym facetem - na mojej twarzy pojawił się uśmiech poprzez wspomnienia z tamtego okresu.

Akira cały czas mnie słuchała z wielkim zaangażowaniem. Nie jest złą dziewczyną, jeżeli będą chcieli coś jej zrobić, obronię ją jako koleżanka, choć czułam, że w tych szeregach będzie miała obrońcę. Wróciłyśmy do jedzenia naszego pysznego posiłku, nasz spokój przerwało wyjście pewnego hałaśliwego osobnika do kuchni. Osobnikiem tym okazał się Hidan. Mężczyzna usiadł przy stole ubrany jedynie w bokserki. Kątem oka zauważyłam jak Akira spuszcza głowę żeby uniknąć jego spojrzenia i zakryć swoje rumieńce.

- Gdzie w zasadzie jest Sasuke że jesteś tak pewny siebie? - zapytałam kpiąco, ale Hidan nie zaszczycił mnie swoim spojrzeniem. Cały czas wpatrywał się w nią z takim zainteresowaniem, że aż mnie to zdenerwowało. Rzuciłam w niego jedną z pałeczek.

- Poszedł się przejść. Jest trochę zły... - powiedział po jakimś czasie.

- Na co? - zapytała Aki cicho. Uśmiechnęłam się pod nosem. Czyżby powoli zakochiwała się w swoim oprawcy? 

- Nie wiem. Ostatnio jest jakiś dziwny... - skomentował mężczyzna i sięgnął po jedno z moich nigiri po czym wpakował je sobie całe do ust. Posłałam mu mordercze spojrzenie, ale on jedyie uśmiechnął się.

- Zaprowadź Akirę do jej pokoju. Ja tu muszę ogarnąć - rozkazałam po czym spojrzałam na dziewczynę - zaraz przyjdę i pogadamy na spokojnie.

Po chwili zostałam w kuchni sama.

*Sasuke*

Szedłem przez park i biłem się z myślami. Nie powinienem nic do niej czuć a jednak chęć uratowania jej z tego bagna była coraz większa. Tylko co ona teraz zarobi? Rodzice ją wystawili, gdy szukaliśmy o niej informacji nie było nic o jej dalszej rodzinie. W sumie nie dziwne, za pewne wszyscy urwali kontakt z taką mendą, jaką był jej ojciec już dawno temu.

Przechodziłem właśnie obok jakiejś pary, która siedziała na ławce. Skojarzyłem tą dziewczynę, jakbym już kiedyś ją widział.

- Akira już od dawna się nie odzywa... Martwię się o nią... - usłyszałem jedną z wypowiedzi. Czy chodzi o TĄ Akirę?

- Rozmawiałaś z jej matką? - zapytał tym razem chłopak.

Chcąc usłyszeć dalszą część tej rozmowy schowałem się niedaleko za drzewem. Wyjąłem papierosa i zacząłem palić. Wyglądało to tak jakbym po prostu na kogoś czekał, bo grunt, to nie wyglądać podejrzanie. Wsłuchując się w rozmowę tej dwójki, próbowałem skojarzyć, kim może być ta dziewczyna i olśniło mnie w ostatnim momencie. Ona bardzo często towarzyszyła Akirze, gdy ją obserwowaliśmy. Podajże Kin. Tak miała na imię. 

- Tak. Jej matka jest roztrzęsiona. Powiedziała, że Aki nic nie jest, tylko wyjechała na samodzielne 'wakacje', ale jej ojciec nigdy by jej na coś takiego nie pozwolił. Może coś jej się stało?

- Od mojego ojca słyszałem, że jej straty miał zatargi z mafią. Jeśli to prawda, być może Aki już nie żyje...

Trochę mnie to zmartwiło. Już zaczynają się spekulacje na temat naszej ofiary? Trzeba się spieszyć. Nie zważając na dalszą część tej konwersacji rzuciłem peta na ziemię i skierowałem się do naszej bazy. O tym musi dowiedzieć się reszta.

*Hidan*

Zaprowadziłem Akirę do pokoju. Trzeba przyznać... Jest ładna i ma pociągające ciało. Nic dziwnego, że Sasuke ma do niej słabość, która z dnia na dzień rośnie i nie wpuszczał do niej nikogo prócz Naruto.

Dziewczyna usiadła na łóżku i wpatrywała się w jeden punkt na ścianie. Ciekawe co może kłębić się w głowie takiej ofiary jak ona.

- Nad czym myślisz? - rzuciłem, a dziewczyna jakby wyjęta z transu spojrzała na mnie ze zdziwieniem, szybko jednak odwróciła wzrok, zmieszana widokiem mojej boskiej klaty.

- Myślę, co się ze mną stanie... - wyszeptała. Dopiero teraz spostrzegłem, że lekko się trzęsie i to nie z podniecenia.

Nie zważając na ewentualne konsekwencje usiadłem obok niej i zmusiłem, by spojrzała na mnie.

- Masz dwie możliwości... - powiedziałem, ale żeby podtrzymać trochę tajemniczą atmosferę urwałem. Akira patrzyła na mnie z nadzieją w oczach.

- Jakie? - wydukała w końcu.

- Albo możesz zginąć jako zwykła dziwka albo... - znów urwałem. Tym razem zacząłem zastanawiać się nad doborem odpowiednich słów, żeby dziewczyna się nie wystraszyła, a wręcz chciałem ją zachęcić do wybrania właśnie tej decyzji. Odwróciłem głowę i spojrzałem w sufit - albo wyjdziesz z cienia wszystkich ludzi, którzy traktowali coś jak śmiecia i staniesz się jedną z nas...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top