Rozdział 1

*Akira*

- Wyobraź to sobie, tacy źli chłopcy kochają najbardziej, czy coś takiego... - stwierdziła Kin i spojrzała na jakiegoś chłopaka, który właśnie rzucił niedopałek na ziemię.

- Mówi się raczej łobuz kocha najmocniej - poprawiłam ten, minimalny moim zdaniem, błąd. - Niemniej jednak uważam, że to zachowanie jest żałosne. On po prostu śmieci strefę publiczną - odpowiedziałam i usiadłam na ławce. 

- Z takim podejściem długo będziesz szukać swojego księcia z bajki - prychnęła brunetka i jeszcze raz spojrzała na chuligana. - Ciekawe, co on mógłby zrobić dla swojej ukochanej. - Dwudziestojednoletni Zaku raczej nie wydawał się godną partią dla córki notariusza, ale o czym tu mówić. - Słyszałam, że syn ministra Nary jest tobą zainteresowany - dodała, a ja wywróciłam oczami.

- Shikamaru jest zbyt leniwy - odpowiedziałam, a Tsuchi wywróciła oczami.

- Ale to jest odpowiednia dla ciebie partia - mruknęła z ironią w głosie, a ja wywróciłam oczami. 

- Oczekuję prawdziwej miłości, a nie bycia dla zasady - skontrowałam i wyjęłam telefon. To już dziewiętnasta. Będę musiała wracać do domu, by nie narazić się na złość ze strony ojca. - Zaraz muszę kończyć. 

- Pamiętasz o jutrzejszym spotkaniu z Tayuyą? Oczekiwała, że pomożemy jej znaleźć sukienkę na jej przyjęcie zaręczynowe - zapytała Kin zerkając na mnie uważnie, a ja wzruszyłam ramionami.

- Może uda mi się wykręcić z tego cyrku - stwierdziłam, a Tsuchi wywróciła oczami. 

- To dla niej ważne, chciała, byśmy były jej wsparciem na przyjęciu. To wtedy pozna narzeczonego...

- To bez sensu. Jak można wyjść za kogoś, kogo nawet na oczy nie widziała - powiedziałam z oburzeniem i zacisnęłam ręce w pięści. - A jeśli jest obrzydliwy i ma okropny charakter? 

- Ponoć nie jest zły. Jest rok od nas starszy - odpowiedziała i nagle rozejrzała się po okolicy. - Mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje - dodała ciszej, dlatego również dyskretnie rozejrzałam się po parku, ale nie zobaczyłam nic prócz drzew i tych głupków w oddali, którzy palili marihuanę. 

- Chyba jesteś przewrażliwiona przez oglądanie horrorów - odpowiedziałam i wstała z ławki. - Idę do domu. 

- Uważaj na siebie - poprosiła i również wstała. 

- Tak, zawsze. To zobaczenia - powiedziałam, machając do niej ręką na pożegnanie i poszłam w kierunku przystanku, przy którym miałam wsiąść do autobusu.

*Kin*

- Do zobaczenia jutro - wyszeptałam patrząc na oddalającą się Akirę. 

Kątem oka, między drzewami zobaczyłam ruch, jednak postanowiłam być dzielna. W kieszeni miałam gaz pieprzowy, więc nie byłam zupełnie bezbronna, jednak idąc przez park podczas "szarówki", postanowiłam przyspieszyć. Odetchnęłam z ulgą dopiero, gdy stanęłam na zatłoczonej, jednej z główniejszych ulic Tokio. 

~ Czy Akira jest bezpieczna? ~ pomyślałam i zdecydowała się zadzwonić do niej, gdy tylko dotrę do domu. Zawsze zazdrościłam jej kształtów i długich, brązowych włosów. Była dziewczyną, za którą odwracali się faceci, jednak jej standardy były tak wysokie, że ignorowała każdego, kto nie był w stanie doskoczyć do tej poprzeczki.

Trudno było jej okazywać jakieś pozytywne uczucia. Nawet jeśli czuła szczęście, często ukrywała je pod przykryciem ironicznego uśmiechu, stąd trudno było jej znaleźć odpowiednich znajomych, którzy akceptowaliby ją mimo wszystko. Była osobą, która dostawała wszystko prócz bliskich sercu emocji, a jak to się mówi, "przykład idzie z góry". 

*Akira*

- I jak? - zapytała Tayuya, okręcając się wokół własnej osi, prezentując przed nami zieloną, wieczorową sukienkę do kolan. Była to czternasta sukienka, jaką nam zaprezentowała, więc powoli zaczęłam się niecierpliwić. 

- Lepsza będzie długa - powiedziała Kin, będąc bardziej zaangażowaną w dobór kreacji dla naszej znajomej, ja w tym czasie spojrzałam przez szybę na zatłoczoną ulicę. 

Zdziwiła mnie sylwetka jakiegoś mężczyzny w maseczce anty-smogowej z motywem kościotrupa na czarnym tle. Facet bezczelnie przyglądał się nam przez chwilę i po prostu odszedł. 

~ Zwykły zboczeniec ~ pomyślałam i wróciłam spojrzeniem do Tayuyi, która prezentowała kolejną sukienkę. Tym razem była długa w kolorze butelkowej zieleni. 

- Ta jest idealna - stwierdziła Tsuchi i walnęła mnie w ramię. - A ty jak uważasz, Aki? 

- Wyglądasz pięknie - powiedziałam z lekkim uśmiechem i oparłam głowę na ręce. 

- To może teraz jakieś dla was? Chciałabym, żebyśmy do siebie pasowały - odpowiedziała i zaczęła przeglądać wieszaki z sukniami wieczorowymi. Dyskretnie uderzyłam ręką o czoło, miałam już dość. 

- Pójdziemy w przyszłym tygodniu do tego nowego klubu? - zapytała nagle Kin, odwracając się w moją stronę od wieszaków z kreacjami. - Obecność w Prime jest obowiązkowa dla elit społecznych. 

- Zobaczę, czy ojciec mi pozwoli - odpowiedziałam i w końcu wstałam, by pomóc przy doborze sukienek. Obie dziewczyny z entuzjazmem wybierały kolejne stroje i kazały mi przymierzać długie suknie. Kin oczywiście robiła to samo, jednak jej bardziej przypadła do gustu ta zabawa. 

W końcu zadzwoniła moja mama, informując mnie, że przyjedzie po mnie w ciągu piętnastu minut, dlatego skończyłam przymierzanie i po wyborze dwóch kreacji, wyszłam ze sklepu. 

Stałam na parkingu, na którym kilka godzin wcześniej zostawiła mnie mama. Z niecierpliwością rozejrzałam się i znów zobaczyłam mężczyznę, którego zaledwie godzinę wcześniej widziałam przed sklepową witryną. Po mojej skórze przeszły ciarki, gdy zauważyłam, że na mnie patrzy. Na szczęście, w porę zobaczyłam auto rodzicielki i podbiegłam, by jak najszybciej wsiąść do bezpiecznej przestrzeni samochodu. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top