Rozdział 21
*Akira*
Leżeliśmy w ciszy, ale mi to nie wystarczyło. Chciałam więcej, chciałam usłyszeć z jego ust te magiczne słowa 'kocham cię' i zapewnienia, że jestem i zawsze będę tą jedyną. Podniosłam głowę tak, żeby moje oczy były na równi z jego. Czy on mógłby tak postąpić? Czy bezwzględny gangster zachowa się w ten sposób? Nieśmiało pocałowałam jego usta, ale już po chwili to on przejął kontrolę, tak jak za każdym razem, gdy tylko dochodziło do cielesnego kontaktu między nami. Wdarł się językiem do moich ust i zaczął penetrować moje wnętrze.
Sasuke nachylił się nade mną i pogłębiał pocałunki. To było wspaniałe, aż nagle usłyszałam czyjś głos.
- Och! Przepraszam! - to była Sakura, która bez pukania weszła do pokoju. Ja od razu speszyłam się i spuściłam wzrok, natomiast mój kochanek spojrzał na nią wzrokiem pełnym pogardy.
- Nie widzisz, że jesteśmy zajęci? - zapytał z irytacją, ale nie zamierzał się ode mnie odsunąć, zamiast tego jeszcze bardziej wtulił mnie w siebie.
- Muszę sprawdzić szwy Akiry. W końcu ktoś musi się tym zająć - powiedziała różowowłosa wymijająco i podeszła do łóżka, na którym leżeliśmy.
- Wyjdź stąd - rozkazał Sasuke, a ona posłała mu spojrzenie pełne wyrzutów i po chwili posłusznie wyszła z pokoju. - Przepraszam za nią - wymamrotał i przesunął się do moich ust, znów zaczął mnie namiętnie całować, błądząc rękoma po moim ciele.
*Sakura*
Gdy tylko usłyszałam rozkaz z jego ust, zatkało mnie, ale posłusznie go wykonałam, nie chcąc od razu mieć z nim na pieńku. Miałam już plan na zemstę, ale nie chciałam tego robić przy nim. Na razie za cel obrałam sobie pozbycie się tej suki.
Weszłam do kuchni gdzie Konan szykowała obiad.
- Co robisz? - zapytałam i podeszłam do blatu przy którym stała. To nie było w jej zwyczaju, zajmować się takimi czynnościami, jednak obecność brunetki skutecznie zmieniła wielu w tej organizacji.
- Dziś coś łatwego. Spaghetti - odparła i zaczęła kroić pomidory do sosu.
- Nie wiem czy wszyscy będą jedli. Mam wrażenie, że Sasuke zadowoli się Akirą - powiedziałam złośliwie, jednak Konan nawet nie zareagowała. Była szpiegiem, który doskonale znał ludzie odruchy i zachowania. Niczym psycholog, potrafiła czytać z ludzi jak z otwartych książek, a to przekonało mnie, że ona zdaje sobie sprawę, że między tą dwójką coś jest.
- Tak? - zapytała z zainteresowaniem i spojrzała uważnie na mnie.
- Odnoszę wrażenie, że Sasuke znalazł sobie kolejną ofiarę... Tak szkoda mi tej dziewczyny - westchnęłam. Liczyłam, że jak pogram trochę na emocjach kobiety, to ta nieświadomie pomoże mi w zemście, a przynajmniej trochę otępię jej intuicję i nie będzie działała przeciw mnie.
- Myślisz, że to tylko kolejna ofiara? - upewniała się. Już jest moja.
- A nie widać? Fakt, Sasuke coraz lepiej manipuluje ludźmi, ale ze mną ta sztuka jeszcze mu się nie udała - stwierdziłam i oparłam się o blat, obserwując jak kobieta miesza sos.
- Może masz rację. Akira jest bardzo podatna na manipulację - zauważyła, a mi ciężko było powstrzymać uśmiech satysfakcji.
Niebieskowłosa zaczęła mieszać sos i odcedziła makaron. Już wszystko na obiad było gotowe.
- Jakoś dużo tego na cztery osoby - stwierdziłam patrząc na ogromne ilości makaronu.
- Pain i Sasori dzisiaj wpadną. Chcą wiedzieć, jak poszła misja - wytłumaczyła i zaczęła nakładać danie na talerze. - Zawołaj ich - poleciła, a ja cicho prychnęłam. Tutaj wszyscy potrafili się jedynie rządzić. Dodatkowo, pojawienie się Sasoriego jest co najmniej nieciekawe. Czerwonowłosy nikomu nie ufa i wszystkich obserwuje.
Weszłam do pokoju, w którym do tej pory leżeli. Nie pomyliłam się. Mój ukochany Uchiha nadal przytulał tę wredną małpę, ale postanowiłam nie okazywać emocji, więc na mojej twarzy pojawił się pokerface.
- Obiad już jest gotowy - zawiadomiłam i wróciłam do pomieszczenia, w którym mieliśmy zjeść posiłek.
Usiadłam przy stole, a po chwili pojawił się Sasuke, a przy jego boku ona. W ciszy zaczęliśmy jeść. Lider i Sasori jeszcze nie pojawili się. Chyba będą później, a każda minuta ich zwłoki była mi na rękę.
- Akiro. Muszę sprawdzić twoje szwy - powiedziałam z udawanym uśmiechem, licząc, że przynajmniej ona mi zaufa.
- Dobrze - odparła i spojrzała na mnie z tym swoim słodkim wyrazem twarzy, świdczył on o jej wdzięczności, jednak ona nie wiedziała, co tak naprawdę się dzieje, a ja nie robiłam tego z samej przyjemności.
Przede wszystkim wymusiło to na mnie otoczenie, które chciało korzystać z moich zdolności medycznych, i choć na początku naprawdę chciałam jej pomóc, to teraz chętnie wyciągnęłabym jej te szwy z ran i patrzyła jak się wykrwawia błagając o pomoc.
Gdy tylko Akira skończyła jeść zaprowadziłam ją do łazienki i zaczęłam przeglądać rany, które już dosyć dobrze się goiły. To pora by wprowadzić mały sabotaż.
- Współczuję ci - powiedziałam z udawanym smutkiem.
- Słucham? - zapytała i odwróciła się do mnie, tym samym sprawiając sobie trochę bólu, jej obojczyk nadal nie był wygojony.
- Kochasz go? - kontynuowałam i zaczęłam czyścić szwy, tak delikatnie, jak tylko się da.
- Chyba tak... - powiedziała, a na jej twarzy pojawił się rumieniec. Biedna... Nie wie, jak każdy nią manipuluje.
W tej minucie usłyszałam, jak ktoś wchodzi do domu. Pewnie Nagato i Sasori. Teraz trzeba było zacząć zachowywać ostrożność i odpowiednio manipulować tą głupią owcą.
- Szkoda, że dla niego to tylko pociąg fizyczny do twojej... Kobiecości - powiedziałam dość delikatnie, chodź korciło mnie, żeby dosadnie jej to wyjaśnić. - Do tego, tak bawić się twoimi uczuciami po stracie rodziców. - Akira momentalnie zbladła. Spodziewałam się, że nikt nie powiedział jej o matce.
-Jak to rodziców? Co z moją mamą?
W duchu mój śmiech przybrał bardzo złowrogi ton. Teraz trzeba było tylko skierować wszystkie jej emocje na Uchihę i modlić się, żeby nie myślała trzeźwo, po tym co jej powiem.
- Przecież Sasuke zachęcił cię do zabicia matki... Sam włożył ci w ręce pistolet - wytłumaczyłam niewinnym głosikiem. - Nie pamiętasz?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top