Rozdział 17
*Sasuke*
To było tak bardzo niespodziewane. Akira po prostu podbiegła i wzięła moją broń. Już po chwili, bez chwili wahania wycelowała odbezpieczoną broń w plecy swojej matki. Strzeli czy nie strzeli to pytanie chodziło mi po głowie. Matka, do której miała zaufanie, potraktowała ją jak nic nie wartego kundelka, któremu pozwala podkupić ogon i pójść za sobą. Niestety ze strachliwego pudelka, Akira stała się wilkiem, który nie zejdzie z własnej ścieżki. Dlatego dziewczyna ma prawo się wkurzyć za takie traktowanie.
- Stój! - zawołała Aki, ale jej ręce zaczęły się delikatnie trząść ze strachu, gdy już zdała sobie sprawę, co zrobiła. Na szczęście starsza kobieta nie była głupia, posłusznie odwróciła się w naszą stronę.
- Chyba mnie nie zabijesz? - zapytała i podniosła ręce do góry. Jej ton był raczej spokojny, można nawet powiedzieć, że trochę kpiący. Czy ta kobieta na prawdę jest tak głupia, pewna siebie czy może pan Phantomhive zrobił jej pranie mózgu?
- Dlaczego tak się zachowujesz, mamo? - zapytała dziewczyna, nadal trzymając broń w powietrzu. Wyczułem, że zaczęła się bać, załamywać.
- Ojciec tak się o ciebie martwił, a ty dołączyłaś go kogoś, kto chce się go pozbyć. Jesteś okropna - powiedziała kobieta i spuściła ręce na dół.
- Czy wy kiedykolwiek czuliście miłość do kogoś prócz pieniędzy? - zapytała Akira, a z jej oczy poleciały łzy. I tak późno puściły jej nerwy, spodziewałem się płaczu już w momencie, gdy zobaczyła posiniaczoną twarz rodzicielki.
Matka dziewczyny tylko uśmiechnęła się głupio i odwróciła do nas tyłem. Tego było za dużo. Akira pociągnęła za spust i niesamowitym fartem trafiła prosto w kobietę. Zaraz po tym pistolet wypadł z jej dłoni, ona sama również zaczęła lecieć na podłogę, ale złapałem ją. Po chwili do hali wpadło kilka osób i sprawdziło trupa.
- Komora serca, Misaki Phantomhive nie żyje - raportował Itachi, a ja kiwnąłem głową i zostawiłem wszystkich z tyłu, po prostu wziąłem dziewczynę na ręce i zaniosłem do auta. Tam położyłem ją na tylnych kanapach i pogłaskałem jej policzek.
*Akira*
Otworzyłam oczu i zobaczyłam twarz Sasuke. Co się stało? Dlaczego leżę na tylnej kanapie jego samochodu? Gdzie moja mama? Te pytania przelatywały mi przez głowę.
- Spokojnie - polecił, gdy chciałam się podnieść do siadu.
- Dlaczego leżę? - zapytałam cicho. Nic nie pamiętałam, to było takie dziwne...
- Może lepiej jak teraz pozostaniesz w nieświadomości i odpoczniesz - zaproponował spokojnie i usiadł na miejscu kierowcy. - To co? Wracamy? - rzucił, a ja pokiwałam twierdząco głową. - Nie chcesz siedzieć z przodu? - zapytał ze zdziwieniem.
Co się wydarzyło, że on ma tak dobry humor? Zastanawiając się nad odpowiedzią na to pytanie usiadłam z przodu. Jeszcze trochę kręciło mi się w głowie, ale zignorowałam to, gdy jechaliśmy z powrotem do leśnego domku.
Po jakimś czasie byliśmy już z powrotem w domu. Od progu przywitała nas Konan.
- I co? I co? - pytała w kółko, ja wzruszyłam ramionami nie pamiętając wydarzeń z rozmowy z mamą, a Sasuke pokazał jedynie kciuk w górę.
- Zaprowadź ją do pokoju. Niech odpocznie - powiedział i gdzieś poszedł. Niebieskowłosa tylko wzruszyła ramionami i pociągnęła mnie za sobą do pokoju, w którym do tej pory leżałam.
*Sasuke*
Zostawiłem dziewczyny same sobie w korytarzu, a sam wyszedłem na balkon.
Dziwne było to, że Akira straciła pamięć, ale może dzięki temu była spokojna. Założę się, że nie obyłoby się bez histerii, gdyby przed jej oczami stanął obraz martwej matki, ale dzięki temu mieliśmy spokój.
Nagle obok mnie pojawiła się Sakura.
- I jak? - zapytała i oparła się o balustradę balkonu.
- W przypływie emocji zabiła matkę, z której, nawiasem mówiąc, niezła suka. Potraktowała ją strasznie. Po wszystkim Aki zemdlała i teraz nic nie pamięta. - opowiedziałem jej wszystko w skrócie. Sakura tylko pokiwała głową i pchnęła mnie na ścianę budynku.
- Nieźle... - stwierdziła i przesunęła się bliżej do mojego ramienia. - A może teraz poświęcisz mi trochę czasu?
- Co robisz? - zapytałem zirytowanym tonem, tak by landryna szybko się ogarnęła.
- Sasuke... Ja nadal Cię kocham i pragnę - powiedziała i wpiła się w moje usta, a ja czekałem, aż zrozumie, że powinna się odsunąć, co po chwili uczyniła.
- A ja za to nie kochałem cię nigdy, daj już spokój - zaproponowałem, a dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Chcesz tej suki? - zapytała ze złością, a ja złapałem ją za gardło.
- Nie zapominaj, kto tu jest suką przybiegającą do mnie na każde gwizdnięcie - powiedziałem, a różowowłosa spojrzała na mnie ze smutkiem. - Nie próbuj robić pod górkę Akirze - dodałem i wróciłem do domu. Nie miałem ochoty na jej kolejne podchody i próby.
*Sakura*
Przetarłam gardło dłonią i spojrzałam na drzwi, w których zniknął Sasuke. Znów mnie olał, ale zapomniał, że ze mną się tak nie postępuje.
Oparłam się rękoma o balustradę i zaczęłam oglądać widoki, przy okazji w mojej głowie zaczęły pojawiać się pomysły na zemstę. Wyjęłam papierosa i odpaliłam go.
- Zabiję cię, suko.
*Akira*
Siedziałam razem z Konan do późna, cały czas próbowałam sobie przypomnieć, co tak właściwe się stało. Nagle przypomniał mi się obraz ojca bijącego matkę.
- Już pamiętam... - wyszeptałam przerywając wypowiedź Konan opowiadającej o jej związku z Nagato.
- He? - zapytała niewtajemniczona i uniosła ze zdziwieniem brwi.
- Wiem co chciałam zrobić. Jak chciałam zobaczyć mamę, żeby zdecydować... - dla kobiety, która siedziała obok mnie musiał to być szyfr, ale nie zważałam na to. Musiałam sobie przypomnieć, jak wyglądała mama, co się działo przed naszym wyjazdem z tego opustoszałego budynku.
- Akira... Może mów normalnie, bo odnoszę wrażenie, że zaczynasz majaczyć- powiedziała niebieskowłosa, a ja popatrzyłam na nią trochę zdezorientowana.
- Konan, przepraszam. Jestem zmęczona, chyba się już położę - powiedziałam cicho. Głupio mi było ją wypraszać z pokoju, ale musiałam pobyć jakiś czas sama i to wszystko przemyśleć. Przypomnieć sobie, co tam się działo. Co stało się z moją matką.
- Ok. Śpij dobrze - powiedziała i wyszła, a w pokoju nagle zrobiło się ciszej.
Położyłam się na łóżku i wgapiłam w sufit. Obserwowałam białą farbę chyba przez pół nocy, aż przypomniałam sobie mamę i okulary, które spadają z jej nosa. Ciemny ślad pod okiem. Czyli wtedy zdecydowałam, że chce ją ratować i zabić ojca. Dołączyć do Sasuke i reszty.
Zerwałam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Po cichu przemierzałam korytarz w poszukiwaniu Konan. Weszłam do pierwszego z pokoi, niestety ten był pusty. Spróbowałam w drugim i tym razem mi się poszczęściło.
- Konan, śpisz? - zapytałam i delikatnie pchnęłam jej ramię.
- Teraz już nie - wyszeptała i odwróciła się do mnie obdarzając mnie swoim zaspanym spojrzeniem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top