rozdział 3

Marika

Gdy byłam już przy drzwiach zrozumiałam, że to rodzice się  kłócą. No cóż czasem się zdarzają kłótnie w małżeństwie.

- Wychodzę-  rzuciłam krótko ale nie otrzymałam odpowiedzi więc poszłam na spotkanie z moja kochaną Em.

- Poczekaj! - zatrzymala mnie zdenerwowany Lucas

- O co chodzi? Szybko, bo jestem umówiona  i tak już spóźniona mam kilka minut.

- Nigdzie nie pójdziesz bynajmniej nie teraz ,mamy problem.

- Co jaki problem? - Nie ukrywając zdziwiwienia szybko spytałam.

- Widzę, że jesteś zdziwiona ale chyba słyszałaś jak rodzice się kłócą?

- N...no tak. To o nich chodzi?

- Chodźmy na górę do mojego pokoju wszystko Ci opowiem bo rodzice nie będą na razie w stanie. Tylko odwołaj albo przełóż to twoje spotkanie.

- Ok to ja tylko zadzwonię. - Boże ale on mnie teraz zestresowal o co może chodzić co tu się znowu dzieje?

Od razu zadzwoniłam do Emmy i i powiedziałam jej o "ciekawej" kłótni rodziców. Nie była zła zresztą ona sama jeszcze nie wyszła z domu co jest dziwne bo ona zawsze przychodzi przed czasem. Szybko zakończyłam rozmowę z przyjaciółką i poszłam do pokoju brata. Gdy byłam w połowie drogi czyli na schodach usłyszałam głośny trzask drzwiami dochodzący z parteru. Od razu przyspieszylam tempo i zaledwie w kilku sekundach znalazłam się w pokoju brata.

- Już jestem. - wysapałam trochę zmieszana

- Co tam się stało? Co to był za huk?

- Sama nie wiem ktoś trzasnoł drzwiami.

- Ok. To pewnie ten frajer.

- Jaki frajer? Możesz jaśniej bo nic nie rozumiem miałeś mi coś wyjaśnić a jak na razie to gadamy o jakimś frajerze. - wkurzyłem się bo odwołała spotkanie z Em specjalnie dla niego , ale ja nic to nie rozumiem.

- Owszem. Nasz ojciec jeśli jeszcze możemy to tak nazwać, jest frajerem, dupkiem i chujem! - Co on piepszy ja się pytam, on coś brał?

- STOP! - Przerwałam mu - Co ty gadasz zastanów się choć trochę!

- Ty nie rozumiesz to prawda on ...

- No co on takiego zrobił że wyzywasz go od najgorszych?

- On ten skończony idiota zdradził mamę! Rozumiesz to! On, nasz ojciec! Ja już go tak nawet nazywać nie będę! - krzyknął całe w nerwach. Boże co mama musi teraz czuć ale jak on mógł jej to zrobić?

- C...co? T...ty tak serio?

- Serio, serio całkiem poważnie jeszcze pół godziny temu matka przeczytała Sms-A od jego "dziewczyny" - zaakcentował ostatnie słowo  

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

Taki trochę krótki rozdział. Wybaczcie ♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top