trzy
Stella stała i w szoku przyglądała się chłopakowi. Luke miał na twarzy zadowolony uśmiech, zupełnie tak, jak gdyby przestraszenie jej stanowiło dla niego jakiś rodzaj wspaniałej rozrywki. Stella zmrużyła oczy, pokazując tym samym, że naprawdę lepiej dla niego, aby uśmiech i wszelkie oznaki rozbawienia, natychmiast zniknęły z jego twarzy. Sama jego obecność wprawiała dziewczynę w znacznie gorszy nastrój. Miała wyrzuty sumienia i nie wiedziała, czy bardziej z powodu tego, że poszła do łóżka z nieznajomy, czy bardziej dlatego, że nawet nie może przed samą sobą, szczerze przyznać, że tego żałuje. Przez tych kilka godzin kiedy z nim była, nie myślała o swoich codziennych problemach i chociaż na chwilę ponownie mogła stać się nieodpowiedzialną, młodą kobietą, chcącą jedynie zabawić się w przerwie od ciężkiej nauki. Niestety, ona nie powinna sobie na to pozwalać, jej czas na bycie beztroskim dobiegł końca pięć lat temu.
Hemmings nie przyjął się jej zdenerwowaną miną i w dalszym ciągu uśmiechał się do niej złośliwie, a przynajmniej Stella tak właśnie odebrała ten uśmiech. Jako złośliwy. Zmrużyła oczy i wzdychając ostentacyjnie, przeszła obok niego, starając się nie potknąć.
- Zmieniłaś kolor włosów. - Zauważył, idąc tuż za nią.
- Wiesz, jedno nocne przygody mają to do siebie, że trwają jedną noc. - Mruknęła oschle, czując ponownie, przyjemne uczucie w dole brzucha. - Jak sama nazwa wskazuje.
- Twoje włosy nie są już rudę, ale charakterek wciąż.
- Dlaczego rozmawiamy o moich włosach?
- Dopiero zaczęliśmy rozmawiać o twoich włosach.
Zirytowana jego przemądrzałym tonem, wpatrywała się w niego i jego zadowolony z siebie uśmieszek. Kiedy mijała kolejna minuta, a żadne z nich nie zmieniło swojej postawy, westchnęła ciężko i postanowiła przerwać, panującą między nimi ciszę.
- Co ty tutaj robisz?
- A ty?
- Zapytałam pierwsza.
- Jesteśmy w przedszkolu?
- Nie wiem, ty mi powiedz, bo tak się przez ciebie czuję! - krzyknęła, mocno tupiąc nogą. Ten dzień zaczął się naprawdę źle. Nie dość, że zaspała, to jeszcze musi się teraz użerać z człowiekiem, który sprawił, że przez ostatnie dni miała problemy z koncentracją. Szybko w głowie obliczyła, ile dostałaby lat za zamordowanie go w tej chwili i czy sędzia uznałby, że działała w afekcie.
- Widzę, że potrafię doprowadzić cię do krzyku, nawet cię nie dotykając. Podoba mi się to. - Podsumował swoją wypowiedź, znacząco poruszając brwiami.
- Powiesz mi po co tu przylazłeś, czy mam cię zdzielić w łeb? - warknęła, schylając się po ciężkie pudło leżące obok lady. Luke widząc jej starania, aby podnieść karton, zaśmiał się głośno i wyręczył ją w tym. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że zdenerwował ją jeszcze bardziej, kiedy położył pudło na ladzie, bez najmniejszego wysiłku. Stella prychnęła.
- Nie ma za co. - Zauważył Hemmings, mrugając do niej.
- Zamierzasz odpowiedzieć na moje pytanie? - warknęła, wbijając nożyk do papieru w taśmę i zamaszyście rozcinając ją na pół, przy okazji patrząc chłopakowi w oczy.
- Jest może Annabella?
Panna Marano zmarszczyła brwi i zaczęła wyciągać książki, które były ze sobą spięte.
- Skąd znasz moją szefową? Po co jej szukasz? - mruknęła, rozcinając sznurki łączące książki.
- Spokojnie, nie musisz być o mnie zazdrosna.
- Zmartwię cię Lowelasie, ona ma już faceta.
- Tak, wiem. Tak się składa, że się z nim przyjaźnię. - Zauważył z rozbawieniem.
Stella z syknięciem wciągnęła powietrze, szybko odwracając się w jego stronę. Luke musiał odskoczyć, bo nóż prawdopodobnie wylądowałby w jego brzuchu. Teraz wszystko zaczynało mieć dla niej sens. Nawet to jak opisywała go Annabella, było zgodne z jej personalnym doświadczeniem. Stella nie mogła uwierzyć, że to właśnie mężczyzna, przed którym ostrzegała ją jej przyjaciółka, był jej odskocznią.
- Wow, spokojnie. - Zauważył z rozbawieniem. - Twoja mina wskazuje, że coś ci chyba o mnie opowiadali.
- Tak, a ty wolałbyś nie wiedzieć co.
- Na swoją obronę mogę powiedzieć tylko, że na pewno trochę to podkoloryzowała.
- Och, a mi się wydaje, że miała całkowitą rację.
- W takim razie, przypomnę ci, że do tanga trzeba dwojga. - Zauważył z zarozumiałym uśmiechem. Stella nie mogła uwierzyć, że ktoś kto działa jej tak bardzo na nerwy, sprawia również, że w jej ciele budzi się uczucie, którego nikt inny nie wywołuje. Z jednej strony, chce go po prostu uderzyć, ale ogromna jej część, pragnie go jedynie przyciągnąć do mocnego pocałunku. Zbliża się do niego tak blisko, że niemal soi już na jego butach. Na jej szczęście, zanim ma czas zrobić którąkolwiek z tych rzeczy - a obie zapewne zakończyłyby się ogromnymi wyrzutami sumienia - do księgarni wchodzi Annabella z Calumem uwieszonym na jej ramieniu. Kiedy widzą co dzieje się przed ladą ich śmiech natychmiast się urywa.
- Och, Stella. Widzę, że zdążyłaś już poznać nowego członka naszej ekipy. - Zauważa Anna, ostrożnie obserwując reakcję swojej przyjaciółki. Po tym co zobaczyła, nie wie, czy dobrze zrobiła, zatrudniając Hemmingsa.
- Nowego co?! - piszczy, odskakując kawałek dalej jak oparzona.
Tak, to zdecydowanie będzie ciekawe.
__________________________________________________________
Trururur! Macie pozwolenie, żeby mnie zwyzywać, uderzyć i cokolwiek chcecie. Po pierwsze, naprawdę, naprawdę was przepraszam za tak długi brak rozdziału. Miałam naprawdę gówniany humor i wiem, że gdybym napisała coś wcześniej, prawdopodobnie zakończyłabym to opowiadanie teraz, śmiercią wszystkich postaci. Naprawdę. Nie chciałam dawać wam czegoś jeszcze gorszego i mam nadzieję, że mi wybaczycie. Od teraz rozdziały będą się pojawiać co weekend.
Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej na mój temat, zapraszam na nothing wrong na moim profilu i tam wszystko jest wytłumaczone :)
Jest możliwość informowania o nowych rozdziałach, wystarczy mi napisać, gdzie chcecie dostawać powiadomienia (nie zapomnijcie dodać jaki jest wasz user na danym portalu XD)!
ask // snapchat // instagram : carmellkowelove
Twitter @noellkid
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top