jeden

Luke siedział przy jednym ze stołów, nerwowo zerkając na zegar. Nie wiedział dlaczego jego mama postanowiła opuścić swoje arcyważne, poranne zajęcia z pilatesu, na rzecz porozmawiania z nim, ale miał przeczucie, że to będzie coś ważnego. Miał tylko nadzieję, że nie zamierzała powiedzieć mu, że rozstaje się z Benem. Chłopak naprawdę polubił swojego ojczyma i życzył sobie, żeby on i jego matka byli razem do końca. Nie wierzył co prawda w wielką miłość, ale Ben traktował Liz dobrze i dbał o nią, w przeciwieństwie do jego biologicznego ojca. Andrew Hemmings był zajęty ubijaniem interesów i marnowaniem tlenu swoją zdradziecką i egoistyczną dupą. Luke starał się utrzymywać z ojcem ciepłe stosunki, głównie z względu na wielki apartament, który dostał od ojca.

Wyciągając kolejną serwetkę, aby podrzeć ją na drobne kawałki, wracając wspomnieniami do wydarzeń z zeszłego tygodnia.

Po raz kolejny odsunął od siebie pijaną dziewczynę, która z zapałem starała się ściągnąć jego spodnie. Może i był dupkiem, ale nie sypiał z pijanymi dziewczynami, nigdy. A ta dziewczyna wyraźnie była pijana i najwidoczniej nie rozumiała, co oznacza "nie". Przez chwile chłopa nawet zastanawiał się, czy mógł oskarżyć ją o molestowanie. Gdyby sytuacja była odwrotna i to on wieszałby się na niej w taki sposób, prawdopodobnie czekałby właśnie na policję, przyciśnięty do podłogi. Luke żałował, że nie został przy stoliku z resztą, aby pośmiać się z tego, jak Annabella owinęła sobie Hooda wkoło małego palca. Mimo wszystko, chłopak cieszył się ich szczęściem.

Upewniając się, że stoi o własnych nogach, puścił jej ramiona i odsunął się kawałek dalej, aby jej czepialskie ręce nie mogły dostać się do jego rozporka. Ta dziewczyna będzie miała jutro kaca, a on nie chciał być powodem, dla którego będzie wstydzić się spojrzeć w lustro.

- Chce ci obciągnąć.

Luke zmarszczył nos. Lubił pewne siebie i zdecydowane dziewczyny, ale nie te pozbawione klasy. I zdrowego rozsądku.

- Nie wdaje mi się, żebyś była w stanie zrobić to w tej chwili. - Zauważył z przekąsem. W oczach dziewczyny zebrały się łzy.

- Nie chcesz mnie?

- Jesteś pijana i jutro będziesz tego żałować. Przyszłaś tu z kimś? Ma kto cię odprowadzić? Jeśli nie, to zamówię ci taksówkę.

Dziewczyna już na dobre rozkleiła się, mamrocąc coś o wszystkich dupkach na świecie i zdradzieckich świniach. Czy ta noc mogła być dla niego jeszcze gorsza? Westchnął ciężko, trąc swoje czoło. Z niezadowoloną miną, objął dziewczynę mocniej, pozwalając się jej wypłakać. Już dawno nie przytulał dziewczyny w taki sposób i czuł się przez to bardziej niezręcznie, niż mógł przypuszczać. Dziewczyna zaniosła się jeszcze większym płaczem, a Luke naprawdę nie wiedział, co powinien zrobić.

Nagle poczuł mocne okładanie po plecach i czyjś krzyk.

- Puszczaj ją ty zboczeńcu!

Odwrócił się, aby spotkać rozwścieczoną rudowłosą. Luke dokładnie zmierzył ją wzrokiem. Biała bluzka i obcisłe spodnie, nie były do końca typowym strojem do klubu, ale w tym wypadku, naprawdę robiły wrażenie. Zaśmiał się cicho, widząc że dziewczyna ma na sobie wysokie obcasy, a i t tak wzrostem bardziej przypomina przedszkolaka, niż dorosłą kobietę. Kto ją tutaj wpuścił?

- Odejdź od niej ty psychopato!

Hemmings spojrzał na zapłakaną dziewczynę, którą mocno trzymał i zrozumiał jak dziwnie to wszystko musiało wyglądać. On przed ubikacją, ściskający zapłakaną, pijaną dziewczynę. Cholera.

Szybko puścił płaczkę i musiał uchylić się przed ciosem rudowłosej. Działając szybko, chwycił jej nadgarstki i przyciągnął do swojej piersi.

- Puszczaj mnie, bo zacznę krzyczeć!
- Już krzyczysz. - Zauważył, uśmiechając się na jej niezadowolony wyraz twarzy.

- Nie będzie ci tak do śmiechu, jak trafisz za kraty, przystojniaczku! Kup sobie mydło w płynie, bo już współczuje twojemu tyłkowi! - krzyczała, szamocząc się na wszystkie strony. Luke wybuchł śmiechem, puszczając ją. Rudowłosa natychmiast podbiegła do jego domniemanej ofiary, tylko po to, żeby usłyszeć żalenia na temat świń i zdrajców. Rudowłosa odwróciła się do niego i w zakłopotaniu zagryzła swoją wargę. Hemmings uśmiechnął się na ten widok. Nie był to jeden z tych uwodzicielskich trików z kuszącym przygryzaniem wargi, a raczej ruch w stylu "ups, pomyliłam się.".

- Chyba źle odczytałam sytuację.

- Tak, chyba tak.

- Jestem Stella.

- Przeprasza za spóźnienie! Długo musiałeś czekać? - pytanie i zimna dłoń jego matki na ramieniu, wyrwała go z zamyśleń.

- Nie, też dopiero tu przeszedłem. - Skłamał, ale nie chciał, żeby jego mama czuła się źle, po tak dużo się spóźniła.

- Zamówiłeś już coś?

- Nie, czekałem na ciebie.

- Dobrze.

Liz otworzyła swoją kartę, czytając ją dokładnie ignorując natarczywe spojrzenie swojego syna. Chciała przeciągnąć ten moment jak tylko się dało. Bała się reakcji swojego dziecka, ale była zdesperowana, żeby ponownie stał się tym samym, kochającym człowiekiem. I jeśli to był jedyny sposób, była gotowa zaryzykować.
Hemmings westchnął ciężko, widząc jak jego mama odwleka rozmowę za wszelką cenę. Nerwowo tupał nogą.

- Mamo, po co chciałaś się spotkać?

Liz zamknęła powoli kartę, przełykając głośno ślinę.

- Bo muszę z tobą porozmawiać.

- Domyśliłem się, że to nie dlatego, że chcesz napić się kawy. - Zauważył ironicznie, naprawdę tracąc cierpliwość. - Mamo, o co chodzi?

- Chce ci tylko powiedzieć, że musisz sobie znaleźć pracę, bo od przyszłego miesiąca nie będę wysyłać ci pieniędzy. - Powiedziała z poważną miną.
Luke zamrugał zdezorientowany.

- Masz jakieś problemy finansowe? - zmartwił się.

- Nie, po prostu musisz stać się odpowiedzialny. Masz dwadzieścia jeden lat i to chyba najwyższa pora, żebyś sam zarabiał na swoje imprezy.

I wtedy wszystko do niego dodarło. Calum.

- Rozmawiałaś z Joy, prawda? Chcesz, żebym się usamodzielnił, ale tak naprawdę, po prostu masz nadzieję, że znajdę "miłość swojego życia" i uzależnię się od niej?

- Luke, musisz zacząć ufać kobietą, wiem że jesteś zraniony, ale...

- Liczysz, że poznam sierotkę, która pomoże mi zapomnieć o suce, która złamała mi serce.

- Język!
- Jakbyś kiedykolwiek nazywała ją inaczej. - Prychnął. - Okej, jeśli chcesz żebym pracował, nie ma sprawy, ale proszę, nie licz na cudowny romans. To się nie zdarzy. - Warknął, wychodząc z kawiarni.

_________________________________________________________________

Ptaszki ćwierkają, krowy robią muu, a ja mam zapalenie ucha ;_;. Od tygodnia siedzę w domu na przeciwbólowych i naprawdę mam już dość.
Pozdrawiam serdecznie tych co mają ferie! Jak spędziliście swój pierwszy tydzień (lub dzień!)? Jakie macie plany?

Retrospekcja z pierwszego spotkania Stelli i Luke'a (nie podoba mi się jak to wygląda ;_;) pojawi się jeszcze kiedyś i wtedy będziecie mieć pełen obraz. No prawie :)

A do tej pory? Jak wam się podoba postać Hemmingsa? (o wiele lepiej wygląda odmienione nazwisko, niż imię!)

Jest możliwość informowania o nowych rozdziałach, wystarczy mi napisać, gdzie chcecie dostawać powiadomienia (nie zapomnijcie dodać jaki jest wasz user na danym portalu XD)!

ask // snapchat // instagram : carmellkowelove

Twitter @noellkid

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top