dwadzieścia jeden
Luke z szybko bijącym sercem złapał drzwi zanim zdążyły obić jego ścianę. Nie było to ławę z rękami pełnymi zakupów, dlatego z westchnieniem ulgi ostrożnie je zamknął. Układając jedną torbę na biodrze i dociskając ją łokciem, przekręcił klucz w drzwiach. Holly w tym czasie, zdążyła już rozłożyć się na jego dużym narożniku skopując swoje wsuwane trampki ze stóp. Hemmings z uśmiechem na ustach zaniósł torby wypchane po brzegi wszystkim tym, co zabronione przez matkę dziewczynki. Przed nimi weekend pełen wrażeń i Luke naprawdę nie mógł się bardziej cieszyć. Przez pewien czas był naprawdę przerażony tym, co zaczyna czuć do Stelli i jej córki, ale teraz zrozumiał, że nie ma co się przed tym bronić. Nic nie daje mu takiego szczęścia, jak czas spędzony z tą dwójką i nawet gdyby chciał to zmienić, nie dałby rady. Cieszył się, że Stella darzy go zaufaniem na tyle, aby zostawić swoją córkę pod jego opieką na cały weekend.
Byli właśnie w trakcie rozmowy, kiedy Veronic przerwała, zaskakując Stellę:
- Może wybierzesz się z nami do SPA na weekend? Mamy dodatkowe miejsce, bo jedna z moich sąsiadek zrezygnowała w ostatniej chwili.
- Bardzo chętnie, ale niestety nie mam z kim zostawić Holly. Nie mogę wykorzystywać mojej siostry za każdym razem.
- Ja mogę z nią zostać. - szybko zaproponował, takim tonem, jakby o było całkowicie naturalne. I z jakiegoś powodu, czuł że takie właśnie jest. Naprawdę od jakiegoś czasu, chciał wyręczać dziewczyn, tak jak w każdej rodzinie.
- Luke, nie mogę cię to to prosić, to cały weekend.
- I co z tego, należy ci się odpoczynek, zaufaj mi kochanie damy sobie radę.
Minęło tyle czasu, od kiedy nazwał kogoś pieszczotliwie, ale z jakiegoś powodu, czuł że to odpowiednie.
Z jakiegoś powodu, zaczął się w niej zakochiwać. I przestraszyło go to.
Podczas swoich przemyśleń, wstawił popcorn do mikrofali i kiedy ta zaczęła pikać, informując go tym samym, że jego przekąska jest już gotowa, przełożył gorące ziarna do dużej, plastikowej miski i ruszył w kierunku kanapy, na której siedziała dziewczynka z pilotem w ręce. Sposób, w jaki jej nos się marszczył, podczas oglądania sceny w jednej z bajek, wydawał się chłopakowi niezwykle uroczy.
- Te bajki są kretyńskie. - skomentowała, z pogardą zmieniając kanał.
Luke omal nie udławił się łuską z popcornu, kiedy to zdanie wyszło z ust dziewczynki.
- Kto cię nauczył takiego słowa?
Holly wzruszyła jedynie ramionami, uśmiechając się kiedy na ekranie pojawił się wstęp do Króla Lwa. Włożyła swoją małą łapkę do miski, zabierając garść prażonej kukurydzy i wpychając ją sobie całą do swoich ust. Luke miał tylko nadzieję, że nie udławi się, bo wtedy był więcej niż pewien, że jej mama wyrwałaby mu płuco. Albo oba. Żywcem.
Widząc jak oczy wychodzą jej na wierzch, kiedy stara się połknąć wszystko to, co tam wepchała, zerwał się ze swojego miejsca i szybko pobiegł po picie. Porywając z reklamówki dwie puszki gazowanego napoju, wrócił równie szybko i podał jedną dziewczynce. Ta otworzyła sprawnie napój i wzięła duży łyk. Napój okazał się jednak zbyt gazowany, a do tego musiał wejść w reakcję z solą w popcornie, bo policzki dziewczynki nadmuchały się jeszcze bardziej, a następnie płyn wraz z przeżutym popcornem, wydostał się z jej ust i nosa, mocząc stolik, narożnik, dywan i wszystko wokoło.
Jego własna puszka upadła mu na ziemię i potoczyła się kawałek dalej, podczas kiedy on ręką klepał plecy małej dziewczynki.
- Wszystko już okej? - zapytał, kiedy ta przestała kaszleć.
- Tak, ale nie mówmy o tym mamie, ona może cię zabić.
- Faktycznie mogłaby to zrobić. - przyznał jej rację, podnosząc swoje picie z ziemi. Widząc, że jej puszka jest już pusta, zapytał - Chcesz się napić?
Pokiwała głową, więc otworzył drugą z puszek, co jak się okazało nie do końca było dobrym pomysłem. Napój z ogromną prędkością, wydostał się z puszki wprost na jego twarz i Luke był niemal pewien, że wygląda teraz jak postać z "kretyńskich bajek", bo dziewczynka ponownie zaczęła się dusić, tym razem z niepohamowanego śmiechu.W chwili kiedy udało mu się uspokoić strumień wody, po mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka.
- Świetnie. - mruknął, oglądając bałagan dookoła i wstając z narożnika, aby otworzyć.
Kiedy już udało mu się dojść, mocząc dookoła wszystko, przekręcił klucz w zamku, otwierając drzwi. W progu stanęła ostatnia osoba, jakiej się dzisiaj spodziewał.
- Tata?
- Witaj synku.
___________________________________________________________________________
Jestem! Ja - i moja szkoła - potrzebowała dwóch dni, żeby ogarnąć w końcu plan mojej klasy. I o dziwo, nie jest tak tragicznie jak sądziłam, więc jeśli z nauką nie będzie tak tragicznie jak sądziłam (w maju rozszerzona matura z polskiego, angielskiego i łaciny, he he he ;___;) to rozdziały będą się pojawiać przynajmniej dwa razy w tygodniu, ale nic nie obiecuje, bo raz nie mam żadnego zadania i kończę o 13, a raz pewnie dowalą mi 10 wypracowań i będę siedzieć w szkole do 16 ;__;
A jak tam wasze plany? Szkoła i klasa (jeśli jesteście w nowej)?
Czy jest ktoś w klasie maturalnej i słyszy słowo "matura" 13 razy w ciągu dnia?
ZMIENIŁAM USER na instagramie (czujcie się wolni do dania mi follow i ja pewnie dam wam backa XD) : fabssy
ask // snapchat // : carmellkowelove
instagram : fabssy
Twitter @noellkid
ZAŁOŻYŁAM TEŻ TUMBLR, więc jeśli chcecie (bo ja chce) możecie dać mi follow, a ja dam wam backa! : http://noellkid.tumblr.com/
Jeśli ktoś chce być informowany, napiszcie o tym!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top