2

-Jeszcze daleko?- spytałem znudzony podróżą. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Próbowałem wymyślić jakieś sensownie wyjaśnienie sytuacji, w której się znalazłem, ale moje starania poszły na marne.
-Nie marudź, tylko idź.- poczułem, jak bardziej zaciska rękę na moim nadgarstku, wywołując większy ból.
-Możesz mnie w końcu puścić?- jęknąłem.
-Nie, ale na przyszłość pamiętaj, że nie warto się mi przeciwstawiać.- trafiłem już resztki sił i wiary w to, że kiedyś moje życie powróci do normalnej rutyny. Czy ja nie mogę żyć tak jak przeciętny nastolatek? Czy ja proszę o tak wiele?
-Wytłumaczysz mi w końcu, kim jesteś i co ja tu robię?- powiedziałem trochę niepewnie. Chłopak jednak zatrzymał się i spojrzał mi w oczy, powodując tym u mnie dyskomfort.
-Ale Ty jesteś niecierpliwy.- stwierdził.
-A Ty byłbyś?- powiedziałem, mrużąc oczy.
- Ja jestem oazą spokoju.- odparł bez jakichkolwiek emocji. Czy ten facet jest z kamienia, czy jak? Nie zdziwiłbym się.
-Na pewno?- powiedziałem, wyrywając od niego rękę i pędząc ile sił w nogach w przeciwnym kierunku. Kiedy tylko spostrzegł brak mojej obecności, cicho się zaśmiał. Ja zadowolony biegłem dalej. Nagle na mojej drodze pojawił się znienawidzony przeze mnie chłopak. Przerzucił mnie sobie przez ramię i w taki oto sposób, wisząc na moim nieprzyjacielu, przebyłem resztę drogi.

W końcu znaleźliśmy się w lesie. W środku niego stała niewielka drewniana chatka. Chłopak wszedł, że mną po schodach, żeby później pchnąć drzwi i wejść do środka. Wnętrze domku sprawiało zupełnie inne wrażenie niż to na zewnątrz. Był o wiele przestronniejszy, niż wcześniej go postrzegałem. Meble były utrzymane w style nowoczesnym. Nie wspomnę nawet o tym, że w pomieszczeniu panował porządek.
-Już jest późno, pora spać.- ciszę przerwał chłopak.
-Przecież niedawno spałem, o co Ci chodzi? Zresztą, dlaczego nie wytłumaczysz mi, co ja tu robię, jak to się wszystko stało i... czekaj... porwałeś mnie? Chcesz mnie uśpić, a następnie zgwałcić?- zacząłem zadawać niezliczoną ilość pytań, oczekując, chociaż odpowiedzi na jedno.
-Po pierwsze nie zadawaj tylu pytań na raz.- westchnął- Po drugie obaj wiemy, że nie byłby to gwałt, bo Ty również tego chcesz- poruszył charakterystycznie brwiami- I po trzecie rób to, co Ci karze, nie protestuj, nie wywyższaj się. Po prostu mnie słuchaj i wykonuj każde polecenie.
-Co?
-Zaprowadzę Cię do Twojego tymczasowego pokoju.- odparł, ponownie biorąc mnie na ręce.
-A teraz idź spać.- powiedział, stawiając mnie na równe nogi- Nie próbuj kombinować, czy też, wymyślać żadnego planu, wydostania się z domu, stąd nie ma ucieczki.- powiedział, wcześniej mówiąc jeszcze ciche dobranoc. Niechętnie położyłem się na zaskakująco miękkim i wygodnym łóżku. Mimo iż nie byłem senny, bardzo szybko zdołałem odpłynąć.

Sen
Siedziałem w parku, jedząc wcześniej przygotowaną przeze mnie kanapkę z dżemem truskawkowym. Patrzyłem przed siebie, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Chłodne powietrze wiało mi w twarz, powodując dreszcze na moim ciele. Znudzony ciągłym siedzeniem, wstałem i ruszyłem w kierunku domu. W pewnym momencie poczułem, jak tracę grunt pod nogami i unoszę się coraz wyżej i wyżej. Zakłopotany spojrzałem za siebie, lecz nikogo nie zobaczyłem. Zacząłem panikować. Próbowałem wrócić na ziemię, ale jak zwykle mi nie wyszło. Obraz stawał się coraz to bardziej niewyraźne, aż w końcu straciłem zupełny kontakt ze światem.

Obudziłem się w ciemnym pomieszczeniu. Popiołem się do pozycji siedzącej. Wzdrygnąłem się, kiedy przed moją twarzą wyskoczyła mi postać w czarnej masce.
-Akuku!- krzyknął mi w twarz. Czy już kiedyś nie przeżyłem czegoś podobnego? Zebrałem w sobie odwagę i dyskretnie próbowałem ściągnąć maskę z nieznajomego. Ku mojemu zdziwieniu, nie miał nic przeciwko. Kiedy tylko mi się udało się jej pozbyć, na moją w twarz wpłynęła mina numer dwa „o kurwa, co to ma być".
-Zaskoczony?- powiedział chłopak, którego wcześniej zdołał już poznać. Dokładnie, był to facet spod łóżka. Czekałem na dalszy rozwój sytuacji. Nagle brunet się zaśmiał, łącząc nasze usta w brutalnym pocałunku. Resztkami sił próbowałem odepchnąć go, ale okazał się zbyt silnym zawodnikiem. W końcu odezwał się ode mnie, a ja gwałtownie poleciałem do tyłu, na podłogę. Leżała tak chwilę, żeby później oddać cios w chłopaka, lecz zanim zdążyłem coś zrobić, czerwonooki zamknął mnie w niedźwiedzia uścisku.
-Nie pozwolę Ci odejść- powiedział, a moje oczy przywitała ciemność.

-Wyspany? Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mogę Cię teraz świadomie odwiedzać w snach.






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top