1
Sen
-Akira.- do moich uszu dotarł melodyjny głos należący prawdopodobnie do kobiety. Słysząc nawoływania, odwróciłem się w kierunku lekko irytującego dźwięku. Rozejrzałem się po okolicy. Ku mojemu zaskoczeniu, nie zobaczyłem nikogo. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem do wcześniej wyznaczonego mi miejsca. Idąc spokojnie, nagle poczułem jak ziemia załamuje się pode mną, a ja gwałtownie tracę równowagę. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, znalazłem się już na dole. Upadek był bolesny. Rozkojarzony, przeleciałem wzrokiem okolicę. Trawa, którą miałem przyjemność bliżej poznać pozbierała śnieżno biały kolor. Wokół rosły wysokie kolorowe drzewa oraz nietypowe rośliny. Gdzieniegdzie znajdowały się niewielka ilość brokatu i innych świecidełek. Całość dopełniało pastelowo różowe bezchmurne niebo.
-Czy ja jestem właśnie we śnie pięciolatki?- prychnąłem. Powoli wstałem, nie wiedząc co dalej mam poczynić. Czekając na dalszy rozwój wydarzeń, zauważyłem jak coś rusza się między roślinami. Kiedy miałem zamiar to zbadać i podejść bliżej, zatrzymała mnie dziewczyna. Była ubrana w pastelową sukienkę. Jasne włosy swobodnie opadały na jej ramiona. W fiołkowych oczach kobiety można było dostrzec smutek i niepewność. Jej bladą cerę przyozdabiały delikatne piegi, a z pleców wyrastały prawie, że przeźroczyste skrzydła. Była urocza.
- Kim jesteś, nieludzka istoto?- spróbowałem zabrzmieć poważnie i dostojnie, by zdobyć od niej jakąkolwiek informację. Dziewczyna odpowiedziała mi promiennym uśmiechem, po czym zniknęła. Na jej miejscu, pojawiło się przeciwieństwo dziewczyny. Postać stojąca przede mną odziana w czarne ubrania, wprowadzała we mnie niepokój.
-Nie ufaj pozorom.- nagle wypaliła. Następnie rozmyła się, zupełnie zanikając. Ponownie poczułem jak tracę grunt pod nogami i swobodnie odpadam na dół.
-Akira! Akira!- poczułem silne szturchanie w ramię. Leniwie otworzyłem oczy
-Czego chcesz wróżko!- krzyknąłem, patrząc jak moja rodzicielka wybucha głośnym śmiechem. Po chwili jednak uspokoiła się i przybrała poważną minę.
-Gdzie ja teraz jestem?- zapytałem, będąc jeszcze w transie. Po jakimś czasie dotarło do mnie, że znajduję się w swoim pokoju, a nie w magicznej krainie księżniczek.
-W swoim łóżku. Ale już dawno nie powinno Cię w nim być. Chyba nie chcesz znowu spóźnić się do szkoły?- odparła, po czym wyszła z pokoju.
-Już wstaję.- powiedziałem zatapiając głowę w poduszkę. Przymknąłem oczy rozmyślając o moim śnie. Wydawał mi się odbiciem rzeczywistości, tego czego czeka mnie w najbliższej przyszłości. Sam nie wiem dlaczego tak myślałem. W końcu doszedłem do wniosku, że warto byłoby wstać. Podniosłem się do pozycji siedzącej, uprzednio przyciągając się na łóżku. Z zamiarem wstania, zsunąłem się na koniec posłania. Jednakże w połowie czynności materac obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Byłem teraz przyczepiony do łóżka. Będąc w totalnym szoku, nie wiedziałem co mam zrobić, dlatego też zacząłem się wiercić. Nagle przed moją twarzą wyskoczył chłopak.
-Bu!- krzyknął, śmiejąc się przy tym mi w twarz. Posłałem mu gniewne spojrzenie, na co ten wybuchł jeszcze głośnym śmiechem. Sporo czasu minęło, zanim chłopak kompletnie się uspokoił.
-Co to wszystko ma do cholery znaczyć!- wrzasnąłem. Kto, będąc na moim miejscu, zachowałby spokój i nie żądał żadnych wyjaśnień?
-Nie krzycz tak, chłoptasiu. Na to jeszcze przyjdzie pora.- powiedział lekko przygryzając płatek mojego ucha. Moje ciało przeszedł dreszcz. Pragnęłem znaleźć się jak najdalej od chłopaka, ale nie miałem pomysłu na ucieczkę. Zresztą, nasze twarze dzieliły milimetry, co niezmiernie mnie irytowało. Niespodziewanie chłopak przyciągnął mnie do siebie. Czułem jak spadam w dół, tak samo jak w moim dzisiejszym śnie. Lekko przymknąłem oczy, bojąc się najgorszego. W końcu jednak znaleźliśmy się na dole. Czerwonooki brunet, trzymał mnie na rękach.
-Radzę Ci nie wykonywać teraz żadnych gwałtownych ruchów. Inaczej, będziesz mieć ze mną problemy, a chyba nie chcesz zostać tu na zawsze?- zapytał, ponownie dobierając się do mnie. Mimo wszystko zlekceważyłem jego wcześniejsze słowa i postanowiłem się wyswobodzić z jego objęć. Chłopakowi najwidoczniej się to nie spodobało. Postawił mnie na ziemię, a na policzku złożył mi "solidnego liścia". Syknąłem z bólu, łapiąc się za swój obolały i czerwony od uderzenia policzek.
-Ostrzegałem. Masz pierwszego minusa ode mnie. Nie spodziewałem się, że nasze pierwsze świadome spotkanie odbędzie się w takich nieprzyjemnych i złych okolicznościach.- skomentował chłopak.
-Świadomie?- spojrzałem na bruneta, nie rozumiejąc jego słów. Ta cała sytuacja była dla mnie dziwna i nie do przyjęcia. To tylko sen- spróbowałem się pocieszyć w myślach, co i tak w rzeczy samej, nie poskutkowało.
-Za dużo do tłumaczenia.- powiedział, po czym złapał mnie za rękę i ruszył przed siebie.
Dzyń, dzyń, dzyń...
🐙🐙🐙
Cześć, kochani. Witam Was w moim nowym opowiadaniu. Jest to fantasy, co raczej zdążyliście już zauważyć. Postanowiłam napisać książkę opisową, bez wiadomości. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Co do rozdziałów, to będę je dodawać, w miarę możliwości, jak najczęściej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top