Rozdział 9

- A trener kogo wybiera? - spytał Chawier gdy już oddali głosy.
- Za chwilę chłopcze - odparł Roberto przeliczając kartki- Wygląda na to, że mamy remis - powiedział po chwili.
- Tak? - zdziwił się Santiago - Między kim?
- Między Francisco i Diego.
Chłopcy spojrzeli na siebie. Francisco z niedowierzaniem, a Gevara zaciskając  pięści i za wszelką cenę starając się nie pokazać po sobie złości.
- Czyli wszystko zależy od trenera - podsumował Miguel.
Wszystkie oczy zwróciły się w stronę Di Marco, który zamyślił się przez chwilę. Doskonale wiedział kogo chciałby widzieć w roli kapitana, ale martwił się.   
- Oby dwaj jesteście dobrymi piłkarzami - powiedział - Ale bycie kapitanem to duża odpowiedzialność.
Chłopcy skinęli głowami.
- Myślę, że Francisco byłby najlepszy na to stanowisko.
Brunet wytrzeszczył oczy, a dróżyna zaczęła klaskać. Diego podszedł do zwycięzcy i wyciągnął rękę.
- Gratulacje- powiedział, a chłopak podziękował.
Piłkarze po kolei podchodzili do kolegi i gratulowali mu wygranej. Żaden z nich nie zauważył, że podczas tego całego zamieszania Gevara po prostu zniknął.

***
- Nie ma go już 2 dzień- powiedział Francisco- Myślicie, że coś się stało?
- Pewnie jest zły, że nie wygrał - Pulpo machnął ręką z lekceważeniem.
Od kiedy chudzielec struł się ośmiorniczkami i Santiago wymyślił mu zabawne przezwisko, nikt z dróżyny nie mówił już do niego po imieniu.
- Ale przecież mi gratulował - mruknął brunet.
- Ale widać było, że jest wściekły- wtrącił się Miguel.
- Wątpię, że o to chodzi.
- A ty znowu snujesz jakieś domysły - jęknął Carlos.
- To żadne domysły. Przecież on chce być najlepszy, a nie osiągnie tego jak nie będzie chodził do szkoły. On nie jest głupi.
- Może masz rację- przyznał Miguel.
- A moim zdaniem przesadzacie - odparł chudzielec.
- Zamknij się Pulpo - krzyknęli obaj. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top