Rozdział 31
- Kto to zrobił? - spytał siadając obok kolegi, ale Diego dalej milczał i wpatrywał się w swoje buty.
- Kto to zrobił? - powtórzył- twój tata?
Czarnowłosy drgnął i to w zupełności wystarczyło mu za odpowiedź.
- To ma sens. Twoje zachowanie na jego widok i gdy była o nim mowa, wchodzenie do domu przez okno, kilkudniowe zniknięcia, podbite oko...Tylko dlaczego? Czemu ci to robi?
- 20 lat w wojsku zmienia człowieka- wymamrotał Gevara - Widział straszne rzeczy, doświadczył strasznych rzeczy.
- To go nie usprawiedliwia.
- Myśli, że w ten sposób mnie uodporni - prychnął.
- Boisz się go.
Diego z początku nie odpowiedział, patrzył tylko przed siebie zaciskając ręce w pięści.
- Pamiętasz - zaczął - jak nie było mnie na meczu i później przez tydzień w szkole?
- Pamiętam.
- Byłem w szpitalu.
Brunet zamarł i spojrzał na niego przerażony.
- To dlatego trener się tak na was wściekł - ciągnął - ojciec był zły, nie pamiętam o co, ale nigdy wcześniej go takim nie widziałem. Oberwałem trochę za mocno.
- Trener wiedział?
- Obiecał tego nie zgłaszać, ale gdy to się stało mało brakowało aby złamał obietnicę. Tylko cudem udało mi się go przekonać, żeby siedział cicho.
- Dlaczego?
- Nie chcę być ofiarą jasne? Dlatego robię co mogę, żeby to nie wyszło na jaw. Gdy tylko skończę szkołę wyjadę grać w jakimś klubię i uwolnie się od niego.
- Zamierzasz mu na to pozwalać?!
- Jeszcze 2 lata, rozumiesz? 2 lata to nic, bo robi to odkąd byłem mały. Zniosę to jakoś, bo gdyby ktoś się dowiedział do końca życia byłbym ofiarą. Nie chcę litości. Chcę zdobyć coś przez własny wysiłek, a nie przez to, że ojciec mnie bił i to się będzie dobrze sprzedawać!
Zapadła cisza. Francisco próbował zrozumieć chłopaka, a wszystkie negatywne uczucia jakimi darzył czarnowłosego nagle wyparowały zastąpione przez podziw. Diego wybrał najtrudniejszą drogę jaką mógł wybrać, byle tylko nie być ofiarą i to zasługiwało na podziw.
- Ktoś jeszcze o tym wie? - spytał w końcu.
Gevara zacisnął wargi w wąską linię.
- Alejandro.
- Alejandro z piorunów?
- To był przypadek.
- To znaczy?
Chłopak westchnął.
- Kłuciliśmy się na parkingu z tatą - zaczął - Myślał, że jesteśmy sami i mnie uderzył.
- I Alejandro to zobaczył - domyślił się.
- A później nie raz to wykorzystywał. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już nie chodzę z nim do szkoły.
- Wyobrażam sobie- mruknął.
- Francisco?
- Tak?
- Powiesz komuś?
Brunet westchnął.
- Powinienem. To okropne co ojciec ci robi. Jesteś największym idiotą na świecie trzymając to w tajemnicy, ale rozumiem i podziwiam cię za to jak dzielnie to znosisz. Dlatego nic nie powiem, ale gdybyś czegoś potrzebował pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.
- Dzięki - odparł Diego -To co teraz? - spytał po dłuższej chwili.
- Teraz musimy udawać, że nic się nie stało - westchnął Velazquéz- zaraz zaczyna się trening.
A teraz wyjaśnienie. Nie wierzę w bycie złym " bo tak ". Twierdzę, że wszystko co się dzieje ma powód i dlatego usprawiedliwiam wszystko i wszystkich ( raz na historii usprawiedliwiałam Hitlera- ale to tam ). Diego w serialu jest postacią negatywną, którą obchodzi wyłącznie własna wygrana niezależnie od metod jej osiągnięcia. To moje usprawiedliwienie dla niego. Diego chce być najlepszy, by udowodnić coś ojcu, czyli robi to co Lorenzo tylko, że z innych pobudek, bo jego syn przez bycie najlepszym starał się zasłóżyć na uwagę ojca ( przynajmniej ja to tak odbieram ). Natomiast ignoruje syna, bo boi się bliskości. Bądźmy szczerzy, każdy kto kiedykolwiek doświadczył przemocy fizycznej ma z tym problem. Wymyśliłam to dla siebię, bo nie wierzę, żeby jakakolwiek osoba potrafiła robić złe rzeczy " bo tak" i to dlatego tak bardzo lubię postacie negatywne, bo usprawiedliwianie ich, pokazywanie ich z ludzkiej strony sprawia, że czuję się spełniona.
Ta wiem to co napisałam jest głupie, ale chciałam się tym z wami podzielić. Powiedzcie co myślicie o tym rozdzialem, bo ja w sumię myślę, że mogłam napisać go lepiej, ale mi w sumię nic nigdy nie pasuje więc sami oceńcie 😋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top