8. Bez pomocy

- Orihime... Orihime! - wykrzyknęła Emihiro, nie mogąc jej obudzić. Po godzinnych nieudanych próbach, w końcu zrzuciła ją z łóżka.

- O... o co chodzi? - mimo, że miała już otwarte oczy, wciąż czuła się jakby spała.

- Spóźniłaś się do szkoły. Twoja... przyjaciółka pukała i pukała w te drzwi, a ja chciałam już je otworzyć... ale no sama rozumiesz...

- Spóźniłam?! Która godzina?!

-Hm... dziesiąta. Nie możesz przecież opuszczać szkoły do końca życia! Chociaż w sumie możesz... - ostatnie zdanie wypowiedziała na tyle cicho, by Inoue nie usłyszała.

Nawet nie zauważyła, kiedy ta się umyła ( a napewno się myła, ponieważ było słychać płynącą wodę) i przebrała się z piżamy w mundurek szkolny. Gdy po chwili usłyszała trzask drzwi, które o dziwo się nie połamały, zrozumiała, że została sama i nie ma co robić. Postanowiła ponownie ujrzeć zdjęcie martwej dziewczynki. W jakiś sposób ją to zaiteresowało.
Podeszła do półki, na której znajdował się album ze zdjęciami.
Po pewnym czasie ponownie natknęła się na to tajemnicze i przerażające przedstawiającą trzylatkę. Teraz dopiero mogła jej się pożądnie przyjżeć.
Gdy pierwszy raz zobaczyła zdjęcie, nie zwracała większej uwagi szczegółom, ale teraz zauważyła, iż oczy dziewczynki są koloru srebrnego.

Zapewne to siostra lub ktoś z jej rodziny... ale dlaczego została tak zmasakrowana? Czy ktoś się nad nią znęcał? Czy to po prostu było wyładowanie złości? Trudno powiedzieć... Ale zastanawiają mnie tylko jedna, jedyna rzecz - mianowicie dlaczego?

- Aizen - sama się niecierpliwi, Hitomi. - zza jej pleców usłyszała głos Ulquiorry.

Zaskoczyło ją to. Kim jest Hitomi? Była tak zszokowana , że nie była w stanie zapytać się, kto jest posiadaczem tego imienia.

- Musiałem ci to w końcu powiedzieć. - spojrzał na zdjęcie, które trzymała w ręku, a gdy się zorientowała, na co patrzy, ukryła je za plecami. - Ciekawi cię, kim ona jest?

Nie odpowiedziała. Nie mogła nic powiedzieć, tak jakby dostała paraliżu.

- To jest Hitomi Inoue. Twoje imię także tak brzmi. W wieku prawie czterech lat, została brutalnie zamordowana przez swoją matkę na oczach siostry, Orihime.

- Cz-czyli to ja... a ona jest moją siostrą... - lekko posmutniała. Sprawiła jej niemałe piekło.

- Poddajesz się?

Widział tylko, jak jej usta formują się w uśmiech, a po chwili zaczyna się śmiać.

- Mało mnie obchodzi, czy była czy jest moją siostrą, rozkaz to rozkaz! Czyż to nie prawda, Ulqui - chan? Jeszcze dziś, dokładnie pięć minut po północy, będzie gotowa, by wyruszyć do Las Noches. - podniosła głowę; w prawym, pustym oku świecił mały, blady płomień.- a jeśli nie dałabym rady, nie byłabym godna służyć u twojego boku. Możesz przekazać to dla Aizena - sama.

Momentalnie, Czwarty Espada zniknął, a ona została ponownie sama. Lecz jej samotność nie trwała zbyt długo; pół godziny później jej ofiara wróciła. Hitomi siedziała po turecku na podłodze, wpatrując się w oczy Orihime.

- Czy coś nie gra? - nagle ujrzała otwarty album , a na nim zdjęcie zwłok. Chciała krzyknąć, ale w porę zamknęła usta. Łzy płynęły po rękach, a ona sama była przestraszona.

- Orihime - chan... nie poznajesz mnie? To ja! Hitomi - chan!

Wokół niej pojawił się czarny dym, a ona w nim zniknęła. Coś zbliżało się do niej. Włoniła się blada dłoń, która stopniowo przenikała przez nią, a Orihime traciła przytomność. Po jakimś czasie dym zniknął tak samo, jak się pojawił. Z tym wyjątkiem, że Hitomi zniknęła. Lecz ciało rudowłosej wstało.

- Heh jakie to było proste! Nie mogła chociażby próbować uciec? - jej głos był dosyć dziwny. Przypominał głos Pustego w połączeniu z głosem Hitomi.

Wyszła z jej mieszkania, trzaskając drzwiami, mocniej, niż Orihime poprzednio. Wędrowała w kierunku parku, tam, gdzie powinien być Ulquiorra. I właśnie tam był.

- Dobrze się spisałaś. Lecz jeszcze nie wychodź z jej ciała.

- Tak jest, Ulqui - chan! - na twarzy Orihime pojawił się uśmiech, lecz nie należał do niej; był pusty i bez wyrazu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top