12. Pierwsza misja
*Parę dni wcześniej przed spotkaniem Hitomi z Orihime*
Ubrana w białą sukienkę, wędrowałam ku komnacie, w której aktualnie znajdował się Aizen-sama.
,,Wołałeś mnie, Aizen-sama?" W moim głosie brzmiała cicha nuta szczęścia. Bardzo lubiłam mu pomagać. W sumie wciąż lubię mu pomagać.
,, Cieszę się, że przyszłaś. Mam taką małą prośbę." Kocham ten ton... jest taki... hm... jak to określić? Po prostu go uwielbiam. ,, Poznałaś już nasze plany... i chcę, byś mi w czymś pomogła."
,, Zamieniam się w słuch, Aizen-sama!" Mimo, iż chciałam powstrzymać napływ całej radości.
,, Spokojnie, Shiro. Twoje zadanie polega na..." dramatyczna przerwa! ,, porwaniu pewnej dziewczyny."
Lecz najlepsze pozostało na koniec.
,, Ulquiorra pomoże ci, ale sądzę, że poradzisz sobie w większości bez niego."
,, Nie!" Wymsknęło mi się przez przypadek. ,, Proszę, Aizen-sama, niech pójdzie ze mną!"
Bardzo go lubię...
,, Dobrze, Shiro. Ulquiorra wszystko ci powie. Już niedługo wyruszycie." I uśmiechnął się do mnie szeroko.
Musiałam bardzo się postarać, by nie ponieść się emocjom i nie przytulić Aizena-sama. A tego mi chyba nie wolno.
Byłam już swoim pokoju, a chwilę później zjawił się Ulquiorra.
Widząc jego twarz...
Jakoś tak... dziwnie...
,, Witaj, Ulqui-kun!"
Nawet nie rzucił jakiegoś ,, Witaj" lub coś w tym rodzaju...
Mówi się trudno.
Nawet nie usiadł.
Po prostu stał jak kołek.
,, No więc?" Gdyby nie ja, chyba by się w ogóle nie odezwał.
,, Kobieta ma na imię Orihime Inoue. Jest w twoim wieku..."
,, W moim wieku!" Pomyślałam z nadzieją. Wreszcie ktoś, kto nie ma więcej lat niż wygląda.
,, Powiedz mi najpierw, jakie są jej umiejętności." Przerwałam mu. Umiejętności danej postaci są dla mnie najważniejsze. Nie wygląd, nie wiek, umiejętności.
,, Potrafi przywrócić to, co stało się prochem." Poeta się znalazł. ,, Zbieraj się. Już idziemy."
Z powrotem do świata ludzi. Tam, gdzie pojawił się ten straszny wypadek.
Czy to dziwne, że kocham rozlew krwi?
Nie... to normalne.
Gdy już wyszedł, ja jeszcze położyłam się na łóżku.
Ostatnio przedstawiła sobie lustro na przeciwko.
Odbicie było złe.
Ja leżałam, ale w odbiciu siedziałam.
I... byłam cała w bandażach.
Oprócz głowy.
Były brudne gdzie nie gdzie we krwi.
Gdy wstałam i podeszłam do niej, ona się oddalała. Jej mina była... smutna, a jednocześnie wściekła.
Wyciągnęła ku mnie rękę zawiniętą w bandażach.
Jednak w ostatniej chwili przypomniałam sobie, że Ulqui-kun na mnie czeka...
Wiedziałam już, że będzie wściekły.
Ja to czułam.
Jednak, gdy już przybyłam, on był, jak zawsze, obojętny...
Ale ja w nim to lubiłam...
Chyba niepotrzebnie nauczyli mnie czytać...
I niepotrzebnie dawali mi książki nieodpowiednie dla mojego wieku...
Ulqui-kun otworzył Gargantę. Kazał mi iść jako pierwsza, ale z początku się nie zgodziłam... ale po chyba czternastym ,, Idź" dałam się przekonać.
Pustka.
Pamiętam, jak mi kiedyś opowiadał, że jedyne, co odczuwa, to pustka...
Czuje się... jakby czegoś nie miał... to straszne.
Same przebywanie pośród tego jest przytłaczające.
Pod moimi butami
W końcu wydostałam się. Z oczu poleciały mi łzy.
To było okropne.
Gdy pierwszy raz przechodziłam przez komnatę, nie odczuwałam tego.
Ale teraz...
Czuję się słabsza...
Może za długo przebywałam w Hueco Mundo?
Nie, to głupota.
Był ranek.
Ulqui-kun wskazał mi dziewczynę o długich, rudych włosach, ubraną w beżową koszulkę i długą, różową spódnicę.
Czułam, jakbym tą twarz już kiedyś widziała...
Zanim jeszcze odszedł, w ostatniej chwili przytuliłam go i cicho wyszeptałam:
,, Przykro mi, Ulqui-kun." I odszedłam.
Nie mogłam sobie pozwolić, by mnie zauważyła.
Musiałam... dostać się do jej duszy.
Było to bardzo proste. Teraz pozostało mi tylko osłabienie jej psychicznie. Wtedy dopiero zadanie zostanie wykonane.
Koniec przeszłości Hitomi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top