Czy Shane umiera?
Odebrałem ten telefon.
-Halo?
-Dobry wieczór dzwonimy ze szpitala
-Co z Tonym?!
-Pan Tony odzyskał przytomność, jego stan jest stabilny można go odwiedzić jeżeli tylko państwo mają czas.
-Dobrze, bardzo ale to bardzo dziękuję za wiadomość!
-Nie ma sprawy taki nasz obowiązek
-Dobrze dziękuję dowidzenia
-Dowidzenia
Rozłączyłem się i opowiedziałem wszystko Kamilowi ten mnie wspierał i powiedział, że możemy go odwiedzić teraz jeżeli tylko tego chcę więc się zgodziłem, posprzątaliśmy po sobie schowaliśmy wszystko do mojego plecaka, założyliśmy kaski, wsiedliśmy na motor i pojechaliśmy. Z tego powodu i z tego szczęścia, że jadę z Kamilem do Tonego za bardzo byłem szczęśliwy jechałem z 200km/h i nie zauważyłem auta wyjeżdżającego z swojego ogrodu i wjechałem w niego ja poleciałem do skrzyżowania było blisko więc jakoś daleko nie poleciałem, ostatkiem sił krzyknąłem z bólu i wołałem Kamila którego straciłem z zasięgu wzroku widziałem, że ktoś do mnie podchodzi ale od razu potem straciłem przytomność.
"Pov-Will"
Dostałem telefon od nieznajomego odebrałem i okazało się, że nasz brat miał wypadek od razu powiadomiłem resztę rodzeństwa i pojechaliśmy do szpitala do, którego został przewieziony Shane.
"Pov-Hailie"
Gdy dowiedziałam się od Willa, że Shane miał wypadek zamurowało mnie zaczęłam płakać ale się ogarnęłam i pojechałam z nimi do szpitala ja chodziłam z Willem a Vincent z Dylanem zaczęli krzyczeć po lekarzach a najbardziej Dylan nie dziwiło mnie to, ja zerkałam uczy i zaczęłam znowu płakać Will to zauważył i mnie przytulił przytuliłam się też do niego i tak staliśmy kilka minut ja się nie wyrwałam z ucisku nie miałam ochoty a Will kazał mi usiąść on usiadł obok mnie i kazał mi się położyć na jego ramieniu zrobiłam to a po czasie zasnęłam.
"Pov-Shane"
-C-co się stało? Ała wszystko mnie boli kurwa!
Spojrzałem na rękę a później na moje całe ciało, na nadgarstku miałem bandaż, noga cała zagipsowana, bandaż na brzuchu, bandaż na drugiej całej ręce co się stało? Czemu nic nie pamiętam. Jedynie zapamiętałem, że jechał ze mną Kamil. Właśnie Kamil! Co jest z nim muszę się dowiedzieć!
-Dzień dobry.
-Co się stało? Co ja tu robię i gdzie jest Kamil?!
-Spokojnie wszystko jest w porządku z Kamilem i miałeś wypadek, jak już pewnie zauważyłeś jesteś bardzo ranny masz strasznie dużo ran.
-Ale co z nim?!
-Jak już mówiłam wszystko jest z nim w porządku jest w innej sali
-Na pewno?
-Tak a co pana tak interesuje ten akurat pacjent?
-Dzięki mnie tutaj trafił chcę go przeprosić za to
-Nie ma pan za co
-Pamiętam, że dostałem telefon od was o- zatrzymałem się i kontynuowałem- Co z Tonym!?!
-Obudził się i z tego co wiem był tam niejaki pan Dylan Monet i Pan Vincent Monet
-O nie...
-Coś nie tak?
-Mam prośbę wielką prośbę
-Słucham?
-Mogłaby pani ich nie wpuszczać? Żadnego z Monetów proszę
-To pańska rodzina przecież
-Ja wiem ale nie chcę ich widzieć
-No dobrze
-A mógłbym zostać teraz sam?
-Oczywiście poinformuje pana tylko, że za jakiś czas powinna przyjść pielęgniarka z jedzeniem i lekami
-Dobrze
I wyszła a ja się zastanawiałem nad życiem i tym co pomyśli moje rodzeństwo o tym, odpiąłem się od wszystkich maszyn i wstałem z łóżka próbowałem iść powoli ale ta noga tak bardzo bolała szedłem powoli wychyliłem się z drzwi nikogo tu nie było więc wyszedłem i skierowałem się do sali Tonego. Również powoli otworzyłem drzwi nikogo też nie było więc wyszedłem i zamknąłem drzwi za sobą. Rozmawiałem tak z Tonym opowiedziałem mu co się ze mną stało i oczywiście go przytuliłem tęskniłem za nim i to bardzo. Po chwili zacząłem kaszleć i źle się czuć, kaszlałem- krwią..? Nagle straciłem równowagę i się przewróciłem strasznie się źle czułem Tony zaczął wołać pielęgniarki które po chwili przyszły i się mną zajęły a ja automatycznie zacząłem się trząść i dalej pluć krwią.
"Pov-Tony"
Nagle Shane zaczął kaszleć krwią nie wiedziałem co zrobić jedyne co mi pozostało to zawołać pielęgniarki które od razu przyszły i się nim zajęły. Tak strasznie się bałem o niego i zaczęło mi serce szybciej bić jak zauważyłem że zaczął się trząść bałem się... Po chwili wywieźli Shane'a z mojej sali do swojej a do mojej wszedł Vincent z Dylanem znowu zaczęli się mnie pytać czemu pielęgniarki wychodziły z mojej sali w tak szybkim tempie opowiedziałem im co się stało a ich zamurowało Dylan ze złością wybiegł wręcz mówiąc z mojej sali i zaczął iść chyba w kierunku sali Shane'a. Później już nie wiedziałem co się z nim dzieję ale strasznie było mi go szkoda i strasznie się bałem o niego i o to czy przeżyje jak zauważyłem był strasznie poturbowany.
------------------------------------------------------------------
Słowa: 761
Miłego dnia misie kolorowe 😉💗
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top