#55

Kolejny dzień. Tego dnia mieliśmy wyruszyć w stronę sali w Courmaline, by Ash stoczył bitwę o piątą odznakę. Nagle jednak podbiegł do nas nieznajomy mężczyzna

-Clemont, Bonnie ! Jak dobrze was widzieć !! -zachichotał przytulając rodzeństwo

-Cześć tato !! -krzyknął radośnie Clemont

-Poznaj naszych przyjaciół, czyli Serenę oraz Asha ! -zachichotała Bonnie

-Na prawdę macie przyjaciół !? Ale super !! To już wiem dlaczego tak szybko chcieliście opuścić dom. Widziałem was na rozmowie video, aczkolwiek jeszcze się nie poznaliśmy. Ja jestem ojcem moich słodziaków. -powiedział radośnie mężczyzna

-Miło poznać ! My właśnie teraz idziemy do sali w Courmaline. -powiedziałam

-Czekaj... Skąd ja Cię kojarzę... A no tak !! Jesteś nową Królową Kalos !! Widziałem Cię w telewizji. Gratuluję !

-Dziękuje !

-A co do was Clemont, Bonnie, powinniście zostać i pomóc mi w naprawie Clembota. Totalnie zaczął wariować. A póki tu jesteś, mógłbyś walczyć z innymi dziećmi które walczą w twojej sali o odznakę. -powiedział ojciec blondynów

-W takim razie ja zostaję z Clemontem. -powiedziała Bonnie

-No dobra, ale co z wami ? -zapytał Nerd

-Może... Może pójdziemy we dwójkę do kolejnego miasta a wy po prostu dołączycie ? -zaproponowałam

-Tato, myślisz, że to dobry pomysł ? -zapytała dziewczynka

-Pewnie ! Przyjaciele są najważniejsi. Pomożecie mi tylko trochę w sali i dołączycie do swoich przyjaciół. -powiedział mężczyzna

-No dobra ! A więc ustalone. No to co, do zobaczenia !! Do widzenia Panu. -krzyknął Ash

-Do zobaczenia ! -krzyknęła radośnie Bonnie

---

Zatrzymaliśmy się we dwójkę w pobliskiej kawiarni. Czułam się, jakby to była nasza pierwsza randka.

-Wreszcie sami, co nie ! -zachichotał Ash

-Racja. Jeszcze nie byliśmy na randce. -zachichotałam

-Rety, w sumie wypadło mi to z głowy... Pierwsza randka nie może odbywać się w najbliższej kawiarni. Idziemy. -powiedział wstając oraz łapiąc mnie za rękę i idąc w stronę wyjścia

-Ash, dokąd idziemy ? -zapytałam zdziwiona

-Zobaczysz. -powiedział radośnie

---

Chłopiec zaprowadził mnie na pustą łąkę gdzie usiedliśmy obok siebie na trawie.

-W sumie, nie ma tu nic do roboty... -powiedzial zrezygnowany

-Słuchaj. Nie ważne gdzie. Ważne, że jesteś ty. -powiedziałam patrząc w oczy chłopca

-No i ty. -powiedział zakrywając głowę Pikachu czapką oraz całując mnie w policzek -Kocham Ciebie. Tylko Ciebie.

-Ja tak samo.

Przez bardzo długi czas patrzeliśmy sobie w oczy. Jego oczy były przepiękne. Właściwie jak cały on. Nadal jednak nie dochodzi do mnie, że jestem z najpiękniejszym chłopakiem jakiego w życiu widziałam. Jednym słowem, farciara.

-Teraz pozostaje mi zdobyć wszystkie odznaki i wygrać ligę. Muszę Ci pokazać, że umiem osiągnąć swój cel. -powiedział

-Nie musisz mi pokazywać. Ja to wiem. -zachichotałam

Ash uśmiechnal się bez słowa. Zerwał pare kwiatków oraz zaczął je splatać. Gdy stworzył z nich wianek zdjął mój kapelusz oraz założył mi go na głowę.

-Wyglądasz prześlicznie. -powiedział radośnie

-Wow ! Nie wiedziałam, że umiesz splatać wianki. Jest przepiękny ! -powiedziałam

-Dawn mnie nauczyła, gdy robiła taki wianek dla swoich pokemonów.

-Wiesz, robię się trochę zazdrosna jak wspominasz o innych dziewczynach. -powiedziałam z powagą

-Przepraszam. Wiem jak się czujesz. Gdy Tierno do Ciebie zarywał, miałem ochotę go uderzyć.

-Mój bohater. -zachichotałam kładąc dłoń na dłoni Asha

-Wiesz co ? Ta chmura przypomina mi twoją Braixen. -zachichotał kładąc się oraz wskazując palcem chmure

-Serio ? Ta chmura nie ma głowy nawet. -powiedziałam również się kładąc na trawie

-Racja. To zbyt brutalne. Pokemony nie moga mieć uciętych głów. -powiedział

Zaczęłam się śmiać. Rozśmieszyły mnie jego słowa.

-Przypomina mi to Chespina. Tylko ten ogon Braixen to wielki brzuch po zjedzonych pokeptysiach. -zachichotałam

Ash zaczął się śmiać. Ja również. Byłam na prawdę rozbawiona.

-A gdyby Chespin schudł, w sensie ta chmura, to wygladałby jak Pikachu bez ogona i z dwoma parami uszu. -zachichotałam

-Rety. Najpierw Braixen bez głowy, potem gruby Pancham a teraz Pikachu bez ogona i z dwoma parami uszu... Genialne. -zaśmiał się chłopiec

-Mogłabym tak każdy dzień spędzać. Z moim ukochanym na łące, w wyśmienitym humorze. Czego chcieć więcej ! -powiedziałam radośnie

-Przyznaje, że ja też mógłbym tak codziennie obok Ciebie leżeć na trawie. -zachichotał -To lepsze niż siedzenie w kawiarni przy obcych ludziach.

-Żałuje, że dawno nie powiedziałam Ci o tym, że Cię bardzo lubię. -powiedziałam odwracając głowę w stronę Asha

-Ja też żałuję. Już od dawna bylibyśmy razem. I tak się cieszę, że w ogóle Cię po tylu latach spotkałem. W sensie, to ty mnie znalazłaś. Gdy Cię rozpoznałem pod wierzą Lumiose od razu poczułem dziwne uczucie... Takie motyle w brzuchu. -powiedział również odwracając głowę w moją stronę

-Nie zmieniaj się. Jesteś przesłodki i uroczy.

-Jeżeli będzie Ci przeszkadzać jakaś wada we mnie, po prostu mów. Dla Ciebie zrobię wszystko... Zawsze i wszędzie.

-Nie chce. Masz być sobą. Kocham Cię takiego jakim jesteś, a nie takiego, jakiego sobie ubzdurałam w głowie.

Leżeliśmy tak patrząc w chmury przez jeszcze 15 minut. Pózniej zebraliśmy sie oraz wyruszuliśmy w stronę naszego celu.

A przygoda trwa ;3
Najmnocniej dziękuje wam za wszystkie głosy, odczyty... Ta książka ma na prawdę duże staty jak na amourshipping story 😉 Więcej niż sobie wyobrażałam. Mam nadzieję, że liczba ta będzie z każdym nowym rozdziałen wzrastać. Kocham przynosić ludziom radość, gdy mogą czytać moje opowiadania. Nie są one może profesjonalne, ale dla amourshipperów na pewno jest to coś fajnego no i... sama wiem jak to jest, gdyż całe anime czekałam
na 'ten moment' 😟 Twórcy jednak mnie zawiedli, gdyż dali cenzurkę w postaci patrzenia na buty... Ta książka to taka seria xy/xyz, jednak z urozmaiceniem i dodaje tu swoje pomysły gdyż wiem, co prawdziwy fan swojego otp czuje w takich mraśnych momentach.

Miłego dnia życzę,
~Eti ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top