#19
Minęły cztery dni... Noga wyglądała jak zdrowa. Ucieszyłam się nie tylko z tego powodu ale także z tego, że teraz jest wiadomo, że na pewno wystąpię w pokazie pokemon ! Nie wiem czemu ale... Odczułam, że Ash cieszy się z tego powodu tak samo jak ja... On właściwie zwykle mnie wspierał i robi to do dzisiaj. Właśnie za to go lubię. Co do hotelu, to po dwóch nocach wyszliśmy wypoczęci jak nigdy dotąd. Przed dwa kolejne dni szliśmy w stronę zamku w Vluar, ponieważ tam miał odbyć się finał. Gdy już doszliśmy, Clemonta ogarnął niepokój...
-Ale ja jestem głupi ! No i co z salą w Lumiose !? Kompletnie zapomniałem !! A jeżeli robot zniszczy całe kalos !? -wykrzyczał zdenerwowany
Przechodni widząc to zatrzymali się i z wystraszeniem spojrzeli na Clemonta.
-Braciszku, nie przesadzaj... Ludzie się patrzą. -szepnęła do brata Bonnie
-Myślicie, że tata daje sobie z nim radę ??
-Na pewno ! Ale po występie i tak tam na chwilkę przy okazji wrócimy, żebyś był pewien na sto procent ! -zaśmiałam się -Więc nie denerwuj się ! Wszystko będzie dobrze !
-Dziękuje, Sereno ! -powiedział Clemont
Clemont jest bardzo przyjacielski jednak... Nie wyobrażam sobie nas jako parę.
-Wiecie, do występu zostały jeszcze trzy dni ! Moglibyśmy właściwie zadzwonić do waszego taty ! -zaproponowałam
-Świetny pomysł ! Dawno z nim nie rozmawiałam ! -krzyknęła radośnie Bonnie
-No to chodźmy ! Nie daleko jest telefon !
---
-Cześć Tato ! I jak tam u ciebie ? -zapytał Clemont
-Doskonale ! Wiesz, nie chciałem ci tego zdradzać dopóki nie wrócisz do Lumiose ale nie mogę wytrzymać ! Pokonałem Clembota ! -odpowiedział pan
Nastała cisza. Spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem po czym Clemont rzekł :
-Jeju... Dziękuje, tato... Na prawdę ! On jest bardzo silny a go pokonałeś... Gratulacje !
-Czego w końcu nie robi się dla swoich dzieci !!
-Kocham Cię ! No to, do zobaczenia w Lumiose ! -krzyknął chłopiec rozłączając się
-To co bracie... UDAŁO SIĘ ! -krzyknęła Bonnie przytulając brata
Widać było, że obydwoje czują to samo. Czyli rozpierającą radość. Osobiście nie wiedziałam za bardzo o co chodzi... Ale ważne, że są szczęśliwi ! W czasie ''świętowania" myślałam, co przez te trzy dni będziemy robić. Nie znałam aż tak dobrze tego miasta, więc postanowiłam spojrzeć na moją elektroniczną mapę. Jednak nic na obecną chwilę ciekawego nie znalazłam.
-Sereno, co robisz ? -zapytał podchodząc do mnie Ash
-Szukam jakiegoś miejsca w które moglibyśmy na te dwa dni pójść. Ale wszystko jest tak daleko... -odpowiedziałam chowając mapę
-Moglibyśmy rozłożyć na jakiejś polanie namioty i przenocować. Poćwiczyłbym do mojej przyszłej walki pokemon... A może złapiesz kolejną ewolucje Eevee !
-Jak zwykle masz wspaniałe pomysły, Ash ! A co do eeveelucji to... Chyba nie mogę być ich trenerką...
-Co ty wygadujesz !? Jesteś wspaniałą trenerką !! -oburzył się Ash
-Nie o to chodzi... Ja... Ewolucji eevee nie ma trzech, lecz aż dziewięć z Eevee. Moim zdaniem to trochę za dużo jak na mnie. -odpowiedziałam ze smutkiem
-W tym przypadku mogę ci tylko polecić żebyś już nie łapała więcej pokemonów które mają związek z tym stworkiem.
-No dobra, ale co z Espeonem i Flareonem ? Jeżeli dalej ze mną będą nie powstrzymam się i... Dalej będę łapać dalsze pokemony tego typu.
-Ale wiesz... Nie jestem za oddawaniem twoich przyjaciół, ponieważ byłoby to bez mniejszego sensu... Jeżeli nie chcesz posiadać więcej ewolucji to rozumiem, ale przez swoje problemy nie możesz łamać serc swoich przyjaciół ! Możesz je zostawić w domu, pod opieką swojej mamy ale na pewno nie pozwolę, żebyś je porzucała !
-Jeju, Ash... Masz racje... Dopiero teraz zrozumiałam jaką krzywdę chciałam im zrobić ! Dziękuje, że dzięki tobie wreszcie to zrozumiałam !!
-Nie przejmuj się ! Ja w Kanto chciałem porzucić Pikachu ! To była największa głupota w moim życiu ! - powiedział
-Ja swojego Dedenne nigdy nie oddam ! ♥ -wtrąciła się Bonnie - Nawet siostrze Joy !!
-Nawet Bonnie jest lepszą trenerką ! Od dzisiaj biorę się w garść i nie pozwolę, żeby były obrażane a na pewno nie przeze mnie ! -krzyknęłam ściskając swoją dłoń
-Wierzę, że jesteś wspaniałą trenerką ! Każdy ma jakieś wątpliwości ! Czasami trzeba improwizować ! -zaśmiał się
-Wasze wsparcie przyda mi się do końca życia ! A co do teraźniejszości - ruszajmy na jakąś łąkę ! -krzyknęłam łapiąc za ramię Asha i Bonnie. Clemont w tym momencie był dalej zachwycony wyczynem swojego ojca. Nie rozumieliśmy tego, jednak cieszyliśmy się z jego szczęścia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top