15.Jak sobie księżniczka życzy.

Lily

Las zaczął znikać. Po chwili byłyśmy w pięknym ogrodzie różanym. Wszędzie unosił się piękny zapach róż. Nagle usłyszałam kobiecy głos.

-I jak skarbie podoba ci się?

Należał on do mojej matki. Podążyłam w stronę głosu i zobaczyłam młodą kobietę, która trzymała na rękach małą brunetkę. Miała ona krótkie, ciemno brązowe włosy. Zaraz zaraz. To przrcierz ja! Kobieta pokazywała dziewczynce ogród. Ja wtedy miałam może z pół roku?

-Naomi? Moge cię o coś spytać?

-Oczywiście, że tak księżniczko.

-Proszę mów do mnie Lily. Ile miałam w tedy lat?

-W ten dzień kończyłaś dokładnie pół roku Lily.

-Mogła byś mi pokazać puźniejsze wspomnienia? A dokładniej dzień w którym podjęto decyzję o moim zesłaniu na Ziemię?

-Oczywiście.

Sceneria zaczęła się zmieniać. Teraz byłyśmy w sali tronowej. Król chodził po pomieszczeniu w kółko, a królowa siedziała na tronie i płakała. Dopiero teraz zauważyłam mężczyznę, który stał na środku sali.

-Jak możemy chronić naszą małą Lily? - zaszlochała mama

-Jest jedno wyjście. Trzeba ją zesłać na inny świat. A najlepiej na Midgard tam nikt nie bedzie jej szukał.

-Ale co jeżeli coś jej się stanie? Jeżeli jej później nie odnajdziemy?

-Spokijnie jest wiele rodzin i to nawet małżeństw bez dzieci. Magią można sprawic, że będą myśleli iż je mają.

-Nie! Marcus! Ja się na to nie zgadzam!

-Czy istnieje jakieś inne wyjście? - pierwszy raz odezwał się ojciec.

-Niestety nie widze innego rozwiazania.

Rosaline zaczęła jeszcze bardziej szlochać. Więc też się rozpłakałam. Naomi mnie przytuliła i sprawiła, że znów jesteśmy w lesie.

-Lily. Chyba musisz już wracać. Ktoś na Ciebie czeka.

-Jeszcze chwilkę. Co mam zrobić kiedy będę cię potrzebowała? I jak oni mnie widzą?

-Kiedy tylko będziesz mnie potrzebiwała poprostu mnie zawołaj. Zawsze przy pierwszym spotkaniu z nimfą bliscy widza Cię jakbyś zemdlała.

-Dobrze w takim razie chyba pora już wracać.

Na pożegnanie przytuliłam Naomi, a po chwili zaczęło robic się ciemno. Czyłam jak ktoś trzyma mnie za rękę. Lekko ja uścisnęłam i zaczęłam otwierać oczy. Zobaczyłam Lokiego. Chwil. CO ON TUTAJ ROBI?!

-Loki? Ty nie powinienes być na Midgardzie? Przecież masz areszt domowy.

-Powinienem. Ale areszt domowy polega na tym, że moge wyjść tylko pod opieka jednego z Avengers. Więc kiedy Thor przyleciał i nam o wszystkim powiedział musiałem być przy Tobie. Do tego nawet jakbym nie chciał musiał bym lecieć bo wszyscy chcieli Cię zobaczyć.

-Jak to wszyscy? To ile już mnie nie ma?

-No nie ma Cię Midgardzki tydzień. Bo tytaj czas płynie inaczej księżnieczko. - Kiedyś muszę go zapytać. Czego on się tak szczeży?

-Nawet sie nie waż mówić tak do mnie. Jestem po prostu Lily.

-Jak sobie księżniczka życzy. - po chwili oby dwoje zaczelismy sie śmieć.

Powraca Loki! Mam nadzieje, że się cieszycie. Piszę to o 4 nad ranem bo nie moge spać, a jakoś złapała mnie wena xD Jest mi smutno bo coraz mniej osób czyta tę książkę :( No ale cóż. Co zrobisz no nic nie zrobisz. Do następnego
MrsWoolf ♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top