(26) Moja Praca.

Zostały tylko 2 minuty do transformacji zwrotnej.
- Szybciej Kocie!!
- BIEDRONKO!! To miejsce będzie dobre!!

Odwróciła się i pobiegłam za kotem. MINUTA!!
- Odkrokuj!!
- Chowaj pazury.
- Cóż... to teraz zpóźnieni, idziemy do pracy
- Najwyraźniej kochanie - powiedział Adrien, gdy ja sprawdziłam czy nie ma nikogo w pobliżu.
- Droga wolna. Chodź.

Wyszliśmy z kryjówki i jakby nigdy nic poszliśmy do pracy. Ja do agencji modowej, a on na sesję zdjęciową. Że miałam jakieś 50 metrów od agencji to szybko się pożegnałam z Adrienem i pobiegłam w stronę mojej pracy. Która godzina? W biegu wyciągnęłam z kieszeni telefon i sprawdziłam.
Nie no!!! Czternasta (14:00) !!! A do pracy na trzynastą trzydzieści (13:30) !!! I pięknie!!
Pędem po schodach do mojej przełożonej by to jej jakość wytłumaczyć. Taaaaaaa tylko jak!!! Jestem już przy drzwiach. Boże ratuj!!
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. To wszystko przez tennn ...
-... atak akumy. Wiem, że trudniej jest gdy są te ataki, ale jeśli jeszcze raz w tym miesiącu się spóźnisz to Cię zwolnię. Rozumiesz?
- Tak. Bardzo Panią za to przepraszam.
- To dobrze. Teraz idź i zajmij się swoim zadaniem.
- Już idę.

Muszę się teraz postarać! Nie chcę stracić pracy! W razie jakbym ją straciła, to Adrien od razu poprosił by ojca o pomoc, ale ja jej nie chce!
Poszłam do biura by zaprojektować jesienną kolekcję na ten sezon.
Narysowałam ładny płaszcz, kilka stylowych czapek, bo przecież będzie zimno, kozaki itp. Gdy skończyłam na zegarze wybiła dziewiętnasta (19:00). Przeciągnełam się w fotelu i poszłam do łazienki umyć twarz. Po odświeżeniu zajrzałam do barku po kawę (wiem, mój wiek i kawa, no ale cóż). Wróciłam do biura i siedziałam tam do dwudziestej piętnaście (20:15). Z powodu, że o dwudziestej dwadzieścia (20:20) zamykamy szef poszedł na obchód po firmie. Gdy zauważył, że jeszcze siedzię zagadał do mnie:
- Zamierzasz tu nocować - tymi słowami wydawał mnie z chwilowego zamyślenia.
- Co...? Nie, nie zmierzam
- To co się stało, że zostałaś w agencji do tak późnej godziny?
- A która jest godzina?
- Dwudziesta siedemnaście (20:17) z tego co widzę. - mówiąc to uśmiechnął się po przyjacielsku.
- Och... to już tak późno? Byłam pochłonięta pracą jak sam pan widzi.
- Widzę i bardzo się cieszę, że jesteś taka ambitna. Mogę zobaczyć projekty?
- Tak, prosze - podałam mu moje rysunki.
- Bardzo ładne, wręcz piękne.
- Dziękuję panu za te miłe słowa. Jutro to zamierzam uszyś.
- To wspaniale! Dobrze, że jesteś moją pracownicą. Nigdy nie mieliśmy kogoś tak zdolnego i kochającego to co robi.
- Dziękuję.
- No dobrze czas wracać do domu. Miłych snów Moniko.
- Dziękuje i nawzajem szefie!

Szef wyszedł, a ja szybko zebrałam swoje rzeczy i pobiegłam do wyjścia. Na dworzu było zimno, a ja jestem taka mądra i niewziełam swojego płaszcza. Super, po prostu Super!!!!! Zażuciłam swoją torebkę na ramię i ruszyłam w stronę domu. Hmmm... może wejdę do ciemnego zaułka i przemienię się w Biedronkę.
- Nawet o tym nie myśli Moniko!
- Tikki, ale tak będzie szybciej i przynajmniej niezmarznę.
- Moniko... proszę, nie rób tego.
- Ale...
- Moniko!
- No dobra!!

Odpóściłam sobie przemiany, a do domu spory kawałek, więc pewnie jutro rano nie podniosę się z łóżka (w sensie, że będę chora). Gdy wreszcie dotarłam do domu, w drzwiach przywitał mnie Adrien.
- Część Moniko. Jak tam ci minął dzień w pracy?
- Cześć Adrien. - powiedziałam od niechcenia bo w sumie nie miałam ochoty na rozmowę. - Jedyną ciekawą rzeczą była pogawędka z szefem, ale to nic ciekawego.
- No mów.
- Eechh... no dobra. Wychwalił mnie i nowe projekty na jesień i powiedział, że nigdy nie miał w swojej agencji tak ambitnego pracownika czy coś takiego.
- To super!
- Tak, super. Tylko, że jeśli jeszcze raz się spóźnię w tym miesiącu, zostanę bez pracy.
- To się na pewno nie stanie!!
- Skąd taka pewność?
- Ja to po prostu wiem!
- Acha. Jestem zmęczona. Idę spać, dobranoc Adrien.
- Dobranoc.

Poszłam się przebrać zrobić toaletę wieczorną i spać. Całe szczęście jutro mam na piętnastą piętnaście (15:15). Wyśpię się.

Jakimś cudem zrobiłam rozdział wszcześniej i szybciej. Brawo ja!!! A jak już to piszę to proszę abyście zadawali pytania.
Papa!!!

Ruda789

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top