Ostatnia Strona Mocy

Bam, niespodzianka, nie będzie nic o Sithach. Nawróciłem się na czwartą stronę Mocy - jej brak. Panie i panowie, dziś pomówimy o Krei.

Jedi, która żyła w czasach Starej Republiki. Jej nauki bywały dość kontrowersyjne, kazała swoim padawanom kwestionować sens istnienia Jedi, sens ich własnych nauk. Jeden z jej uczniów przeszedł na ciemną stronę, przez co Zakon ją wygnał, uznając ją winną temu wszystkiemu.

Kreia przyjęła imię Darth Traya, mistrzyni zdrady. Zdradzana i zdradzająca. Z dwójką nowych uczniów prawie wybiła cały Zakon. Ale, o ironio, została zdradzona, pozbawiona łączności z Mocą.

I wtedy poznała pewną dziewczynę. Tak jak ona, została pozbawiona połączenia z Mocą. Nie odcięła się, stała się dziurą, raną w Mocy. Kreia zrozumiała, że obie strony się mylą. Życie bez Mocy jest możliwe, wręcz konieczne. Widziała Moc jako nadprzyrodzoną istotę, manipulującą tymi "Silnymi w Mocy". Obie strony były tylko marionetkami w tej wiecznej wojnie, której można było położyć kres tylko w jeden sposób. Odciąć Moc.

Kreia podróżowała z wygnaną Jedi, zbierającą to, co zostało ze zrujnowanego Zakonu. Starsza już kobieta miała nadzieję, że pokaże i im, i tej nowej uczennicy swój punkt widzenia. Że zrozumieją.

Ale nie zrozumieli. Jak wszyscy wiemy, Jedi to debile. Nie chcieli zrozumieć, dla nich Moc była wszystkim. Więc musieli zginąć. Traya postanowiła, że musi zrobić wszystko sama. Udała się do największej dziury w Mocy, planety Malachor, zniszczonej przez nikogo innego jak naszą młodszą wygnaną Jedi. To właśnie to zniszczenie pozbawiło jej połączenia z Mocą. Kreia chciała zwiększyć tego skutki. Pozbawić całą Galaktykę połączenia z Mocą, a nawet więcej. Zniszczyć Moc.

Nie udało się. Wygnana Jedi zabiła Kreię na Malachor. Obie strony Mocy kontynuowały swoją rzeź na Galaktyce kolejne tysiąclecia.

***

Oki, w chuj się rozpisałem. UwU, o kim powinienem napisać dalej? 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top