Joerick part. 9

Richard pov:

- JAK TO STRACIŁ PAMIĘĆ?! KŁAMIECIE!! IDE DO NIEGO.- wydarł się na nas Joel, gdy poinformowaliśmy go o stanie Joela.

- Odradzam. Jest przestraszony, nie wie kim jesteśmy.- wyjaśniłem mu po raz setny.

-  Nie wierzę!! Muszę go zobaczyć.- odpiął się od kroplówki, odepchnął od siebie Chrisa, po czym wyszedł z sali szybkim krokiem.

Popatrzyliśmy po sobie z Chrisem, po czym pokręciłem głową z politowaniem I westchnąłem.

Joel pov:

    Jak to stracił pamięć?! To napewno nie jest prawda. Wkręcają mnie.

Gwałtownie otworzyłem drzwi od jego sali I wszedłem do środka.

- Erick?- spytałem w celu sprawdzenia, czy chłopak śpi, bo miał zamknięte oczy.

Po chwili jednak je otworzył I powolnie usiadł na łóżku. Miał rękę w gipsie I rozcięty łuk brwiowy, tyle obrażeń było widocznych.

Podszedłem do jego łóżka I wtedy nagle się odezwał:

- A ty to kto? Kim jesteś?

Nigdy nie słyszałem, aby jego głos tak drżał I brzmiał tak niepewnie.

- Jak to kto? Joel. Joel Pimentel. Jesteśmy razem w zespole.

Czyżby chłopacy mieli racje? On naprawdę nas nie pamięta?

- Ja jestem w zespole? Śpiewam?- w jego oczach dostrzegłem szczere zdziwienie.

- Tak. Richi I Chris, którzy wcześniej u ciebie byli, również do niego należą. I Zabdi, który niestety nie może tutaj teraz przyjechać.- wytłumaczyłem mu z cierpliwością.

- Niestety..... nic mi to nie mówi..... żaden Zabdi..... czy zespół.- spuścił wzrok.

Serce mnie zakuło. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Był zagubiony I przybity, wyglądał, jak małe dziecko, które zgubiło w ogromnym sklepie mame.

- Naorawde nic nie pamiętasz? Totalnie nic? A piosenki?- to pytanie zadałem z ogromną nadzieją.

- Piosenki? Nie. Nie pamiętałem swojego imienia, a co dopiero piosenek.- mała łezka spłynęła po jego policzku.- Ja nie chcę tak. Ja chcę pamiętać..... nie wiem nawet skąd jestem.....

Od razu otarłem mu łzę kciukiem I uniosłem jego głowę w taki sposób, aby na mnie spojrzał.

- Erick, wszystko wróci do normy. Obiecuje. Tylko daj sobie czas.- objąłem go lekko, a on mocno się we mnie wtulił.

Nagle wpadłem na genialny pomysł.

- Zaśpiewam ci coś dobrze? Potem mi powiesz, czy chociaż cokolwiek jest ci znajome.- oznajmiłem, a on skinął głową.

Tak więc zacząłem śpiewać:

Y de cero empezamos
Otro chance nos damos los dos
Mejor dejemos la estupidez (Oh)
Que el amor llega solo una vez
De cero empezamos
Otro chance nos damos tú y yo
Mejor dejemos la estupidez
Que el amor llega solo una vez

Gdy zaśpiewałem Colòn uśmiechnął się, tak słodko,  jak to robił zawsze na koncertach.
To odrobinę podniosło mnie na duchu. Może nie wszystko stracone.

Erick pov:

    Słuchając tej piosenki, miałem wrażenie, że już kiedyś ją słyszałem. Nie wiem do kogo należała, ale temu Joelowi śpiewanie jej wyszło naprawdę dobrze.
Uśmiechnąłem się szeroko, po czym zwróciłem się do niego:

- Śpiewasz naprawdę dobrze. Fanki muszą za tobą szaleć.

- Możliwe, ale dla mnie liczy się tylko jedna osoba.

- Masz dziewczynę?- uniosłem brew.

- Jeszcze wczoraj miałem chłopaka, ale dziś to już sam nie wiem, co będzie.....- zrobiło mi się go żal, momentalnie zrobił się naprawdę smutny.

- Zerwaliście?- położyłem mu dłoń na ramieniu.

- Nie. Zapomniał o mnie.....

******************************
Nie wiem czemu dałam akurat De cero, ale pasowało mi to, że muszą zaczynać swoją relacje od nowa..... od zera.....
Myślę, że rozumiecie, co mam na myśli XDD.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top