Joerick part. 12
Joel pov:
Odsunąłem się od niego szybko.
- Erick, nie chcę, żeby tak było. Najpierw wypierasz się do mjie uczuć, odrzucasz mnie, a nagle zmieniasz zdanie? Jesteś pewien, że to w porządku?
- O co tobie chodzi, huh? Zabierasz mnie tu, żeby otworzyć moje serce i przywrócić jakieś wspomnienie, a gdy chce się do ciebie zbliżyć, to się odsuwasz.- spojrzał na mnie z wyrzutem.
- To nie tak..... nie chcę po prostu, żebyś robił cokolwiek na siłę.- spuściłem wzrok.
- Nie robię nic na siłę. Po prostu czuję, że oboje tego potrzebujemy.
Tym razem to ja zbliżyłem się do niego i lekko musnąłem jego wargi. On chwycił mnie za kark i przyciągnął bliżej do siebie, po czym pogłębił pocałunek.
Nie mogliśmy się od siebie oderwać kilkadziesiąt dobrych sekund, po czym Erick wyszeptał mi prosto w usta:
- Nie wiem, co było między nami wcześniej, ale czuję, że nie jesteś mi obojętny.....
Pociągnąłem młodego na swoje kolana wciąż całując po ustach, a potem po szyi, robiąc pare malinek.
- Teraz wszyscy będą wiedzieć, że jesteś mój.- zaśmiałem się.
- Myślę, że i tak wiedzą. Poza tym, Joel, chcę spróbować wrócić do tej relacji, w której byliśmy.....
Te słowa uradowały moje serce. W końcu poczułem, że kest jeszcze na nas jakaś nadzieja..... i to wcale nie taka mała, może uda się pomóc Erickowi, będę przy nim cały ten czas, szczególnie teraz, gdy wiem, że nie jestem mu obojętny.....
Richard pov:
Zaginęła nam zespołowa młodzież. Szukaliśmy ich z chłopakami wszędzie..... i nic.
Martwiliśmy się o nich, nie odbierali telefonów, a co jeśli mieli jakiś wypadek.....
******************************
Taki krótki bo chce mi się siku, a ładuje telefon XDD.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top