Jecky part.2
Becky pov:
Obudziłam się rano pod gołym niebem na hamaku..... z Joelem obok. Jak romantycznie......
Pewnie trzy czwarte ludzi pomyślałoby, że jestem szczęściarą. No niestety...... NAWET NIE PAMIĘTAM DO CZEGO MIĘDZY NAMI DOSZŁO.
Przecież to taka tragedia, co jeśli się nie zabezpieczyliśmy?!
Nie myśląc wiele chciałam potrząsnąć Joelem, w celu obudzenia go. Chciałam, żeby mi wszystko co pamięta, powiedział mi.
Niestety potrząsnęłam nim za mocno i hamak przekręcił sie do góry nogami, śpiący Joel natychmiast spadł na twardą trawę, a ja wprost na niego.
- Aua.- wyjęczał spode mnie.- Nie mogłaś pocałować mnie na pobudke czy coś, tylko musiałaś zaczynać mój dzień...... chyba dzień, tak agresywnie?
- Musimy pogadać.- podniosłam się z niego i podałam mi rękę, żeby wstał. Niezbyt chętnie to zrobił, ale na szczęście po chwili staliśmy na przeciwko siebie.
- Słucham? O czym?- przetarł oczu, co wyglądało bardzo uroczo. Zresztą Joel z rana to po prostu..... UGH, TE LOCZKI.
- Co się wczoraj stało?- spytałam, patrząc mu prosto w oczy.
- Nic takiego. A co miałoby się stać? - zdziwił się.
- Chodzi mi o nas. Czy my.....- zaczęłam, ale mi przerwał ze śmiechem:
- No coś ty, nie. Po prostu razem zasęliśmy. Znaczy wiesz Becky, ja to może i bym chciał, ale ty to ciężka sztuka......
Trzepnęłam go za to w ramie, ale w środku poczułam lekkie zawiedzenie......
- Co jest? Czyżby było ci przykro? Zawsze możemy to naprawić?- szepnął mi do ucha, jak zauważył zmianę mojej miny.
Zarumieniłam się wściekle i spojrzałam na niego.
On pochylił się w moją stronę nieco bardziej, ja już stawałam na palcach, a on nagle popchnął mnie w tył i poleciałam prosto do zimnego basenu.
Z zemsty zaczęłam udawać, że się topie, zmuszając go tym samym, by wskoczył za mną do wody.
Gdy znalazł się obok mnie o zrozumiał, że tylko udawałam, przyciągnął moje ciało do swojego i pocałował mnie delikatnie w czoło.
Był to miły gest, ale nie wiedziałam co zwiastował......
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top