Chris I Joel part. 3

                         ***

Chris pov:

- Joel..... nie mówiłeś nam, że kogoś darzysz takim uczuciem..... to dlatego ostatnio chodziłeś taki przybity?- spytałem go, a on tylko kiwnął głową.- Kto to? Ktoś z zespołu?

- Skąd wiesz, że to chłopak?!- zdziwił się I momentalnie uniósł głowę I spojrzał na mnie niepewnie.

- Tak myślę, bo tak brzmiała twoja piosenka. Zdradzisz mi kto, czy będziesz to cały czas trzymał w sobie? To Erick?- jak wymówiłem te imię to jego oczy zrobiły się ogromne jak spodki.

- Emm..... tak..... tak, to właśnie on.- zauważyłem, że się zawahał, więc przeszło mi przez myśl, że mógł skłamać.

- To dlaczego mu tego nie powiesz? Młody zawsze był z tobą blisko.- spróbowałem drążyć temat.

- Nie chcę niszczyć naszej przyjaźni. On chyba zresztą woli dziewczyny.....- wyznał Joel, a ja poklepałem go po ramieniu.

                          ***

Joel pov:

    Okłamałem Chrisa. Tak wiem. I wiem też, że to słabe zachowanie z mojej strony, no ale co miałem mu powiedzieć: No słuchaj, to o tobie napisałem ten tekst, ty mi się podobasz rozumiesz?!
To prawda z Erickiem zawsze byliśmy blisko, ale tylko jako bracia, nie wiem, jak on mógł pomyśleć, że to właśnie młody mi się podoba.
Nagle uświadomiłem sobie coś jeszcze..... przecież jak Chris powie to reszcie chłopakom, Erickowi, wszystko się skomplikuje.....

- Chris.....- zacząłem.

- Tak?- podniósł na mnie wzrok znad telefonu.

- Nie mów o tym nikomu, dobrze? I tak jest mi z tym wystarczająco ciężko.- poprosiłem słabym od wcześniejszego płaczu głosem.

- Jak wolisz..... to twój wybór, ale skoro nie chcesz, żeby ktoś się o tym dowiedział, to ja jako twój przyjaciel zachowam to dla siebie.- wzruszył ramionami.

Przyjaciel, ahh, te słowo mnie głęboko dotknęło.

- Dzięki.- wysiliłem się na uśmiech do niego.

- Joelo, wszystko się ułoży.- nagle Chris zbliżył się do mnie I po prostu mnie w siebie wtulił.

Objąłem go szczelniej. Ta chwila mogła by trwać wieczność. Wdychałem jego zapach silnego perfum I czułem na swoich plecach mimo bluzy, jego ciepłe dłonie.

Oczywiście, jak zawsze, gdy w moim życiu działo się coś cudownego, ktoś musiał to przerwać.....
Drzwi od sali z hukiem się otworzyły I do sali wbiegł Richard.
Gdy tylko na nas spojrzał, uśmiechnął się szeroko, a ja odsunąłem się od Chrisa, jednak on wciąż lekko mnie obejmował.
Nie wiem, co myślał sobie Richard, ale szczerzył się, jakby właśnie wypalił mu plan życia.....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top