Rozdział 3
- Panie Potter! - Przesycony jadem wrzask Snapa sprawił że podskoczyłam na krześle jak oparzona uderzając przy tym kolanem w róg ławki. Syknęłam pod nosem i rozmasowałam obolałe miejsce wlepiając swój morderczy wzrok w znienawidzonego przeze mnie nauczyciela już na pierwszej lekcji. Nie dość że faworyzował jedynie Ślizgonów to jego czarne i tłuste włosy wzbudzały we mnie odruch wymiotny przez co nie mogłam na niego patrzeć. Poważnie, jak można dopuścić się do takiego stanu? Wzdrygnęłam się i odwróciłam od niego wzrok co najwyraźniej zauważył gdyż teraz jego nienawistne ciemne tęczówki spoczęły na mnie.
- Widzę że Panna Showell uważa się za kolejną gwiazdę. - Prychnęłam pod nosem wykręcając oczami, co za kretyn.. - Czego składnikiem jest Asfodelus?
- Jest wykorzystywany do produkcji wywaru żywej śmierci oraz eliksiru wiggenowego. - Odpowiedziałam pośpiesznie błądząc wzrokiem gdzieś po sali. W jego odpowiedzi usłyszałam tylko pogardliwy pomruk z czego byłam poniekąd zadowolona, moje kąciki ust wygięły się w cwaniackim uśmieszku. Posłałam pewne siebie spojrzenie zdenerwowanej Hermionie która jak zwykle chciała wykazać się swoją wiedzą. Wtedy drzwi do sali otworzyły się i z głośny hukiem uderzyły w ścianę a do środka wkroczył wściekły Malfoy. Zlustrowałam go wzrokiem, jego oczy były delikatnie czerwone a pięści szczelnie zaciśnięte, zmarszczyłam delikatnie brwi a kiedy nasze spojrzenia przez chwilę się spotkały poczułam nie przyjemny dreszcz na plecach i szybko się odwróciłam spuszczając głowę i udając że analizuje rysunek kwiatu tojadowego który znajdował się w podręczniku. Płakał? I dlaczego Snape nie odjął Slytherinowi punktów? Przecież ten kretyn przyszedł w połowie lekcji bez żadnego słowa usprawiedliwienia, nic. Z zamyślenia wyrwał mnie Harry który szturchnął mnie w ramię, podniosłam na niego wzrok zakładając swoją burzę włosów za ucho.
- Po lekcjach mamy pierwszy trening Quiddicha. Przyjdziesz popatrzeć? - Uśmiechnęłam się do niego szczerze. W tamtej szkole nie mieliśmy czegoś takiego więc uznałam że może to być ciekawa opcja na spędzenie popołudnia, pokiwałam energicznie głową wracając do wysłuchiwania wykładu Snapa, no bo przecież trzeba było jakoś potem zdać prawda?
- Czyli jesteś szukającym? - Zagadnęłam czarnowłosego kiedy oboje szliśmy w stronę boiska do Quiddicha w głębokiej ciszy. Zielonooki spojrzał na mnie nie pewnie i pokiwał głową.
- Tak, od pierwszego roku.
- Wow, powiem ci że jestem ciekawa tej gry. - Harry otworzył mi drzwi do szatni i puścił mnie przodem.
- Jeżeli chcesz mamy dwa wolne miejsca. - Zaśmiałam się słodko i przycupnęłam na ławce patrząc jak Gryfon zakłada wszystkiego rodzaju ochroniacze.
- Nie sądzę abym się do tego nadawała.
- Oj przestań, szybko pokażemy ci o co chodzi i wchodzisz do gry. - Zadeklarował a ja skrzywiłam się lekko, takie stanowisko było wielką odpowiedzialnością.
- Niech ci będzie, ale tylko spróbuję. Nic nie obiecuję. - Powiedziałam podkreślając kilka słów w swojej wypowiedzi.
- A tak zmieniając temat.. Co to miało być przed lekcją Eliksirów z Malfoyem? - Spięłam się czując na sobie jego pytające spojrzenie, nerwowo starałam się ułożyć sensowne zdanie wiedziałam bowiem że Harry i cała reszta wprost nienawidzą chłopaka, ciekawiło mnie jedynie dlaczego...
- A takie tam... Wpadłam na niego, trochę ze mnie gapa. - Odparłam śmiejąc się niezręcznie, chłopak zmierzył mnie podejrzliwym wzrokiem po czym ze świstem wypuścił powietrze.
- Nie zbliżaj się do niego. - Zastrzegł po czym chwycił za miotłę i już chciał wyjść ale złapałam go za nadgarstek chcąc zadać mu jedno bardzo ważne dla mnie pytanie.
- Dlaczego wszyscy tak bardzo go nie lubicie? - Czarnowłosy spojrzał na mnie jak by to było oczywiste ale widząc że mój wyraz twarzy nie ulega żadnej zmianie westchnął ciężko i nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego odparł z pogardą w głosie.
- Od zawsze miał fioła na punkcie czystości krwi a teraz jego rodzice są Śmierciożercami, więc jestem pewny że i on niebawem wkroczy w jego szeregi. - Wstrzymałam oddech zastanawiając się czy my aby mówimy o tym samym Draco'nie Malfoy'u.. No bo przecież on taki nie był, obiecał mi że nigdy nie przejdzie na złą stronę i że nie podda się woli ojca. Poczułam się zraniona ale mimo wszystko uśmiechnęłam się blado puszczając dłoń chłopaka.
- Ok, chodźmy już. Pewnie na ciebie czekają. - Wyszłam tuż za nim ale oboje stanęliśmy jak wryci widząc jak drużyna Gryffonów wykłóca się o coś zażarcie ze Ślizgonami.
- Nie ma mowy, nie zagracie póki nie znajdziecie sobie ścigającego do kompletu. Więc zmiatać frajerzy. - Warknął jakiś chłopak ze Slytherinu popychając przy tym Freda któremu puszczały już powoli nerwy. Harry zacisnął pięści i zanim zdążyłam go powstrzymać ruszył w ich stronę, westchnęłam przeklinając się za swój słaby refleks i dogoniłam go szybko stając u jego boku.
- Tak się składa że to jest nasz nowy ścigający. - Warknął w odpowiedzi zielonooki wprawiając wszystkich w osłupienie, w szczególności mnie. Wytrzeszczyłam oczy i spłonęłam rumieńcem kiedy wszystkie oczy tam zgromadzonych skierowały się na mnie. W tej całej grupie gdzieś na szarym końcu wzrokiem odszukałam naburmuszonego blondyna który patrzył się gdzieś całkiem w innym kierunku a jego platynowe włosy rozwiewał dość silny wiatr jak na lato.
- W takim razie pokaż co potrafisz Showell. - Kiedy szarooki usłyszał moje nazwisko spojrzał w moją stronę ze zdziwieniem. Przejęłam z dumą miotłę od Notta i dosiałam jej wzbijając się z prędkością w górę. Po chwili wszyscy byliśmy na swoich pozycjach a ja spojrzałam z przerażeniem na Harrego który dyskretnie do mnie podleciał.
- Pamiętaj, ciebie interesuje tylko kafel, strzelasz w tamte obręcze. - Objaśnił mi pokrótce i na dźwięk gwizdka zanurkował gdzieś w dół zostawiając mnie samą. Około dziesięć minut patrzyłam z góry na grę którą toczyli ze sobą Ślizgoni i Gryffoni podając do siebie kafla i co chwilę strzelając w obręcze, co nie ukrywając lepiej szło Ślizgonom. Skrzywiłam się kiedy kolejny raz piłka przeleciała przez nasze obręcze a na trybunach rozbrzmiał się gwizdek który sygnalizował kolejne punkty dla Malfoya i jego drużyny. Spojrzałam na Harrego który ledwie zauważalnie mrugnął do mnie a ja zmotywowana do działania wleciałam po między Notta a Zabiniego i przejęłam od nich kafla zawracając i lecąc z prędkością światła zygzakiem po między zszokowanymi Ślizgonami których najwidoczniej zamurowało bo wpatrywali się na moje poczynania przez co udało mi się przerzucić piłkę przez jedną z obręczy chyba po raz pierwszy raz w życiu. Wiwat Gryffonów sprawił że uśmiechnęłam się promiennie i tak właśnie zapoczątkowała się moja pasja do tego fascynującego moim zdaniem sportu, już wtedy to wiedziałam a sama drużyna z miłą chęcią i wszyscy zgodnie zgodzili się abym do nich dołączyła. Dokładnie pamiętam te pełne złości szare tęczówki blondyna kiedy przegrali w naszym " meczu ", był wściekły co nie wiedzieć czemu strasznie mnie podbudowało. Byłam z siebie dumna co naprawdę rzadko się zdarzało. Co do Malfoya, unikaliśmy się jak ognia, dosłownie. Kiedy tylko chłopak widział mnie nawet z daleka od razu zawracał i szedł w drugą stronę, więc niestety nie miałam okazji z nim porozmawiać. Ale właściwie przyzwyczaiłam się do trójki Gryffonów którzy na dobre stali się moimi przyjaciółmi. Wpoili mi oni do głowy całkiem inne poglądy na temat blondyna a tamte które do niedawna we mnie żyły zostały przykryte nowymi przez co kiedy go widziałam od razu miałam trzy skojarzenia : arystokrata, egoista, dupek. Tak więc miesiąc po miesiącu co raz bardziej o nim zapominałam aż w końcu stał się on tylko pięknym wspomnieniem z dzieciństwa... Wiele razy zastanawiałam się co by było gdybym wtedy nie wyjechała, czy byłby inny? Ale po pewnym czasie doszłam do wniosku że błądzenie gdzieś w przeszłości nie miało sensu, był jaki był. Zimny, oschły i arogancki a przez swoje maski obojętności które zakrywały jego prawdziwe emocje odstraszał od siebie nawet najmniejsze owady.
**********************************************************
I jak? :) Mnie tam się całkiem podoba, nie jest za długi ale to taki jak by początek. Taki kolejny wstęp. Ciekawe na jak długo Kate zapomniała o blondynie ♥ Do następnego, trzymajta się kochani!
PS : Kocham tę piosenkę ( u góry ) ♥♥ xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top