cz2.9

Pov Claudia

- Nawet nie masz pojęcia jak cię nienawidzę - wysyczałam w jego stronę i uderzyłam go w twarz. Miałam nadzieję, że to uderzenie było dość mocne. Chciałam żeby cierpiał, zdawałam sobie sprawę z tego, że nawet gdybym go uderzyła jakimś ciężki narzędziem w łeb, to w jednej setnej nie czułby się tak jak ja. On wyrwał mi serce, sprawił, że miałam ochotę umrzeć, a jedyne co trzymało mnie przy życiu to była moja córka, bo już na pewno nie ten zdrajca.

- O co ci chodzi? - spytał. W jego głosie było słychać złość, najwyraźniej był zaskoczony moją nagłą reakcją. Chyba nie spodziewał się, że tak szybko odkryje jego zdradę.

- Oto, że popełniłam największy błąd w życiu wiążąc się z tobą. Sama się sobie dziwię jak mogłam być taka głupia - miałam mu jeszcze wiele do powiedzenia. Lecz nie chciałam sobie już strzępić języka. On nie był tego wart.

Odwróciłam się do niego plecami i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej walizki i zaczęłam pakować pierwsze z brzegu ciuchy.

- Co ty wyprawiasz? - zbliżył się do mnie i złapał mnie za ramię. Odkręcił w swoją stronę. - Ugryzło cię coś? Wracam do domu, a ty mnie uderzasz i mówisz, że nienawidzisz, wytłumacz mi o co ci chodzi?

- Najpierw mnie zdradzasz, a później jeszcze nie chcesz się do tego przyznać! - liczyłam na to, że będzie miał chociaż tyle odwagi. Jednak się pomyliłam. On dalej zamierzał brnąć w swoje kłamstwa.

- Co ty wygadujesz? Nigdy nawet o czymś takim nie pomyślałem. Kto ci to powiedział? - po chwili sam odpowiedział na swoje pytanie. - To pewnie twój ojciec. Coś czułem, że Harry znowu zaatakuje.

Kolejnym raz oskarżał o coś mojego ojca. Najwidoczniej tak było najłatwiej, pewnie sądził, że mu w to uwierzę.

- Jeśli mój tata by o tym wiedział to na pewno już byś nie żył. Ja się wyprowadzam, i nie licz, że będziesz mógł widywać Nadie. Nie zasługujesz na nią - warknęłam do niego.

On jednak nie zamierzał się tak łatwo poddawać, bo popchnął mnie na łóżko, następnie złapał moje nadgarstki w jedną swoją rękę i przycisnął do materaca. Moje ciało unieruchomił swoim. Nie mogłam nic zrobić.

- Puść mnie do cholery! - podniosłam głos. Nie chciałam mieć z nim żadnej styczności.

- Chcę się najpierw dowiedzieć czemu się tak zachowujesz? Powiedź mi wszystko, bo zaraz oszalej do cholery - także krzyknął.

- Najpierw robisz mi wyrzuty o każdego mężczyznę, który na mnie tylko spojrzy, a ty spotykasz się z innymi. Jak możesz mnie tak traktować?

Wolną ręką pogłaskał mnie po policzku.

- Chodzi ci o dzisiaj?

Kiwnęłam jedynie głową.

- To była moja kuzynką Suzie. Nigdy specjalnie jej nie lubiłem, więc specjalnie nie zaprosiłem jej do domu. Chciałem mieć ją z głowy. Wiem, że powinienem cię o tym wszystkim poinformować, ale uznałem to za mało istotne - schował twarz w zagłębieniu mojej szyi. - Nie gniewaj się na mnie słońce.

Nie mam pojęcia czy dobrze postąpiłam, ale uwierzyłam w jego słowa. On mówił to wszystko patrząc mi w oczy. Nigdy dotąd też mnie nie okłamał.

- Czyli zareagowałam zbyt gwałtownie? - spytałam. Było mi głupio za to jak na niego nakrzyczałam, a jeszcze do tego uderzyłam. Oberwał i to porządnie za niewinność.

- Tak - oznajmił i uwolnił moje ręce. - ale chociaż teraz mam pewność, że naprawdę mnie kochasz. Nie zareagowałabyś tak gwałtownie gdybyś mnie mocno nie kochała.

- Przepraszam - nachyliłam się nad nim i pocałowałam ten policzek, w który go uderzyłam. - Mam nadzieję, że bardzo nie boli.

- No przyznaje, że cios to masz mocny. Zapamiętam to sobie i postaram się już cię nie denerwować kochanie - jego usta wylądowały na moich i zaczął mnie całować. Był czuły, a zarazem, stanowczy. Lubiłam go takiego. Nie, ja to jednak kochałam.

Przewróciłam się tak żebym to ja nim siedziała. Chciałam też pozbyć się mojej koszulki, ale mnie powstrzymałam.

- Możemy to na chwilę odłożyć? - spytał, a ja się mocno zdziwiłam.

- A to dlaczego?

- Bo ja jestem potwornie głodny, a tam na dole jest przepyszne jedzenie. Nie jadam na co dzień tak dobrze, bo talentu kulinarnego to ty nie masz - czyli chodziło mu jedynie o jedzenie. Powinnam się na niego zdenerwować, że przerywa z takiego powodu, ale nie potrafiłam. On musiał ciągle jeść te moje okropne potrawy i nigdy nie narzekał.

- Dobrze, ja też jestem trochę głodna - wstaliśmy i razem skierowaliśmy się do jadalni. I tak miałam zamiar sprawić by to była nie zapomniana noc.

_____________________

Ostatnio coraz bardziej żałuje, że nie opisałam ich ślubu i wesela. A było ono barwne, kiedyś Claudia o tym wspomni. A może nawet to opiszę. Chcielibyście? Ryan też niedługo powróci, nie da o sobie zapomnieć.

Im większa wasza aktywność tym szybciej następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top